Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podgać. Uratowali życie sąsiadowi. - Niczego wielkiego nie zrobiliśmy

Ewelina Przygoda
- To była normalna ludzka reakcja - mówi 16-letni Rafał Komorowski, który wspólnie z kolegą uratował z pożaru sąsiada.

Do pożaru w Podgaci doszło pod koniec grudnia ubiegłego roku. Kiedy na miejsce pożaru dotarli strażacy, ich oczom ukazały się kłęby dymu, wydobywające się z płonącego domu.

Zaraz po przyjeździe na miejsce, dowiedzieli się, że właściciel domu w czasie pożaru znajdował się w domu, ale został z niego ewakuowany przez dwóch młodych sąsiadów.

Dzięki ich bohaterskiej postawie, mężczyzna przeżył. Tymi bohaterami są 16-letni Rafał Komorowski i 25-letni Wojtek. Kiedy do nich zadzwoniłam, mówiąc, że chcę napisać o tym co zrobili, nie bardzo chcieli. Pytali, po co? Tłumaczyli, że nie warto, że przecież nie ma, o czym pisać, bo nie zrobili nic nadzwyczajnego. Dla nich to była normalna, ludzka reakcja.

Udało mi się porozmawiać tylko z Rafałem. Pochodzi z Wyszkowa. Uczy się w szkole mundurowej w Urlach. Tego dnia, kiedy doszło do pożaru domu, Rafał po godz. 7.00 rano wyszedł z domu, wybierał się motorowerem do szkoły.

- Spadł mi jednak łańcuch. Musiałem więc zaczekać na tatę, który miał po mnie przyjechać i zawieźć do szkoły. Poszedłem do babci i zadzwoniłem do wujka zapytać, czy jest w domu nasz sąsiad, bo z komina ciągle leciał dym. Wujek powiedział, żebym poszedł to sprawdzić - opowiada nam szesnastolatek.

Chwilę później przyszło mu do głowy, że w budynku może być pożar.

- Otworzyłem drzwi, patrzę - a tam dym. Wszedłem raz, ale nie dało się wytrzymać. Nawdychałem się tego dymu, od którego zrobiło mi się niedobrze. Wyszedłem. Założyłem bluzę na twarz i znowu spróbowałem wejść do środka. I jeszcze trzeci raz, ale to było niemożliwe - opowiada. Wtedy na pomoc wezwał Wojtka, który mieszka niedaleko.

- Wojtek przybiegł, wybił jedną połówkę szyby, potem ja ją do końca już wybiłem i weszliśmy do środka. Drzwi zaczęły się przymykać i już nic nie było widać. Powiedziałem, że pobiegnę po latarkę, ale to i tak nic nie dało. Wojtek w tym czasie, gdy dym trochę uleciał, zobaczył sąsiada. Pobiegł po gaśnicę - wspomina przebieg wydarzeń Rafał.

Odciągnął sąsiada jak najdalej od budynku, bo wszystko zaczęło już płonąć. Gaśnica na niewiele już się zdała. Ogień był zbyt duży. Rafał zadzwonił po pogotowie, straż wezwali sąsiedzi.

- Jestem im bardzo wdzięczny. Widziałem się tylko z jednym, z Rafałem. Podziękowałem mu. Drugiemu, Wojtkowi, też chcę podziękować - mówi nam uratowany z pożaru mężczyzna.

Więcej na ten temat w aktualnym wydaniu Głosu Wyszkowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki