Po pomoc do Sanepidu, a nawet sądu - mieszkańcy nie ustaną w protestach przeciwko myjni

W spotkaniu w SM "Przyszłość" uczestniczyło około trzydziestu mieszkańców.
- Mieszkańcy podkreślali, że protest nie jest skierowany przeciwko żadnej instytucji. Ma jedynie na celu ochronę najcenniejszego dobra, czyli zdrowia i życia, które zgodnie z art. 23 Kodeksu cywilnego podlega ochronie - mówią w imieniu mieszkańców Tomasz Roicki i Michał Rzemek.
W opinii mieszkańców znaczne pogorszenie się ich standardu życia nastąpiło wraz z pobudowaniem myjni umiejscowionej na terenie PSS "Społem".

- Zostało to potwierdzone pomiarami poziomu hałasu przeprowadzonymi przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w 2011 roku. Mieszkańcy nie otrzymali innych wyników pomiarów hałasu - mówią protestujący.

Kilka tygodni temu na swoich balkonach wywiesili oni transparenty z hasłami, zniechęcającymi klientów do korzystania z usług myjni. Po kilku dniach w swojej skrzynce pocztowej jeden z mieszkańców znalazł pismo od właścicieli myjni - wezwanie do usunięcia hasła "Kierowco, zmień myjnię, daj żyć!".
- Powyższego państwa działania na szkodę naszej spółki nie możemy pozostawić bez reakcji i wzywamy do natychmiastowego usunięcia tego napisu. W przypadku niezastosowania się do wezwania, zmniejszenia liczby klientów oraz utraty dobrego wizerunku spółki skierujemy sprawę na drogę sądową - napisali właściciele myjni.

Mieszkańcy uzgodnili na spotkaniu, że zweryfikują treść wywieszonych na balkonach transparentów, ale nie zrezygnują z protestu balkonowego. Kolejni lokatorzy zadeklarowali przystąpienie do niego. Ustalono także przebieg dalszej akcji protestacyjnej.
- Przed wywieszeniem kolejnych haseł podjęta zostanie próba przeprowadzenia dialogu społecznego. Na wniosek mieszkańców Spółdzielnia Mieszkaniowa "Przyszłość" zaprosi do rozmów starostę wyszkowskiego, burmistrza Wyszkowa, prezesa PSS Społem, inwestorów myjni Euro Car Wash oraz przedstawicieli bloku nr 20 - czytamy w komunikacie wydanym po spotkaniu.

Współwłaściciel myjni w rozmowie z GW nie uchyla się od udziału w takim spotkaniu.
- My możemy rozmawiać, jesteśmy na to gotowi - mówi Adam Podgórny.
Niezależnie od tego mieszkańcy mają zwrócić się za pośrednictwem Spółdzielni do Sanepidu o zbadanie wpływu na zdrowie oparów wydobywających się z myjni
- Chodzi o unoszące się w powietrzu substancje powstałe podczas mycia pojazdów: brud i substancje zmyte z aut - wyjaśnia Tomasz Roicki.

Mieszkańcy zwrócą się także do Spółdzielni o skierowanie wniosku do Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska o wykonanie pomiarów hałasu metodą bezpośrednią uwzględniającą weekend, tj. podczas największego obciążenia myjni w tygodniu. Jeśli spotkają się z odmową, mieszkańcy są gotowi wynająć prywatną firmę, która dokona takich pomiarów. Jeśli jednak badania potwierdzą przekroczenie dopuszczalnych norm hałasu, mieszkańcy rozważą dochodzenie swoich praw na drodze sądowej, w tym zadośćuczynienia za poniesione szkody.