Nasz sondaż. Spadek Nowoczesnej. "Za dużo anty-PiSu, za mało konkretów"
AIP/x-news
Na swoim profilu w serwisie społecznościowym założyciel Ruchu Kukiz’15 informuje, że po tym, jak w tym samym miejscu zamieścił mem poświęcony Bartłomiejowi Misiewiczowi, do jego biura poselskiego przyszedł list-straszak adresowany do niego. „W trakcie czytania resztki moich włosów stanęły dęba” – żartował polityk. Z listu wynikało, że próbując obrazić dyrektora Misiewicza wpisuje się w kampanię dezinformacji i nienawiści od miesięcy uprawianej przez największych szkodników sprawy polskiej. „Dalej dowiedziałem się, że dyrektor Misiewicz ocalił Polskę przed FSB (rosyjska służba bezpieczeństwa) a ja kontestując – poprzez krytykę Misiewicza - fachowość młodych adeptów partiokracji zatrudnionych za ciężką kasę w gabinetach politycznych staję po tej samej stronie co rosyjskie służby specjalne i ich sojusznicy… Odlot z Franza Kafki wzięty”– ocenia Kukiz.
Lider ugrupowania, którego jednym ze sztandarowych postulatów jest likwidacja gabinetów politycznych (instytucji zatrudniającej setki „Misiewiczów” i pochłaniające ok. 500 mln zł rocznie, z naszych kieszeni oczywiście – jak sam pisze) przekonuje, że opublikował list podpisany przez Macierewicza „aby pomóc komisji d.s. Misiewicza w rzetelnym wyjaśnieniu całej jego sprawy”.
Czytaj także: Jacek Sasin: Żaden rząd po 1989 roku nie spotkał się z tak betonową opozycją
„Żeby potem nie było, że coś zataiłem. Zresztą, Pan Minister sam chciał upublicznić korespondencję jeśli się nie uspokoję, a ja w życiu się z tymi gabinetami z Misiewiczami w środku nie pogodzę, więc …” – kwituje Kukiz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?