Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paulina i Władysław Kosiniakowie-Kamyszowie. Jak między nimi zaiskrzyło?

Łukasz Winczura
Łukasz Winczura
Paulina Kosiniak-Kamysz coraz częściej towarzyszy mężowi podczas oficjalnych uroczystości
Paulina Kosiniak-Kamysz coraz częściej towarzyszy mężowi podczas oficjalnych uroczystości Archiwum Stanisława Pasonia
Media po raz pierwszy zainteresowały się nią w wakacje ubiegłego roku, gdy zaczęto ja widywać u boku lidera ludowców Władysława Kosiniaka-Kamysza. Paparazzi i portale plotkarskie od razu wyczuły, że parę łączy dużo więcej niż koleżeńskie relacje.
Paulina Kosiniak-Kamysz w kampanii prezydenckiej 2020

Paulina Kosiniak-Kamysz. Żona kandydata PSL na prezydenta zr...

Szybko udało się ustalić, że piękna blondynka spotykająca się z liderem ludowców ma na imię Paulina, pochodzi z Podolan pod Gdowem (Małopolskie) i z zawodu jest dentystką. W marcu dziennikarz Robert Mazurek - który nota bene leczy zęby u pani Pauliny - zdradził na antenie RMF, że para jest już po ślubie i wkrótce spodziewa się dziecka.

Jak się zaczęło?

Dotarliśmy do dwóch różnych wersji, jak miało zaiskrzyć między parą.

- Wszystko przez bolący ząb - śmieje się Paulina. - Późnym wieczorem zadzwonił, że boli go ząb i czy mogę pomóc. Odpowiedziałam, że pewnie i następnego dnia siedział już u mnie na fotelu. Tak to się zaczęło - dodaje.

- Potem zaprosiłem Paulinę do Bieniaszowic, mojej rodzinnej miejscowości, gdzie co roku nasza rodzina wraz z przyjaciółmi spotyka przy figurze Najświętszego Serca Pana Jezusa, ufundowanej przez mojego pradziadka Franciszka dokładnie 121 lat temu. Pamiętam dokładnie, co powiedziała, gdy przyjechała: przywiozłam wam ciasto i pogodę. To prawda, bo od razu się rozpogodziło - opowiada Kosiniak-Kamysz.

- Ciasto było twoje ulubione, rabarbarowe - dodaje Paulina.

Z kolei ojciec Pauliny, Zbigniew Wojas, ma inną wersję. - Władek przyjechał do nas, do Podolan, na festiwal organizowany z myślą o niepełnosprawnych. Był jeszcze wtedy ministrem pracy i polityki społecznej. I chyba wtedy coś po raz pierwszy między nimi zaiskrzyło - twierdzi.

Od soboty, 4 maja tego roku, są szczęśliwymi rodzicami. Zosia Rita Kosiniak-Kamysz urodziła się o godz. 23.05 w jednym z warszawskich szpitali. Ważyła 3700 g i mierzyła 57 cm.

Rodzice Zosi krótko zastanawiali się nad wyborem imienia dla swojej latorośli. - Mama teściowej ma na imię Zofia, więc jakaś tradycja rodzinna jest. Ale Zosia, bez względu na wszystko to najpiękniejsze imię świata – mówił nam wówczas rozpromieniony Władysław Kosiniak-Kamysz.

Byli sobie od dawna pisani?

Ale patrząc na życiorysy obojga, łatwo znaleźć wiele innych stycznych punktów. Paulina, podobnie jak jej małżonek, pochodzi z bardzo rozpolitykowanej rodziny. Jej tata od 17 lat jest wójtem gminy Gdów. No i oczywiście działa w PSL. Co ciekawe, z obecnym zięciem poznał się wiele lat temu wielu lat. Od dawna są ze sobą po imieniu.

- Paulina doskonale rozumie zaangażowanie Władysława w politykę i ze wszystkich sił go wspiera, co doskonale było widać podczas kampanii parlamentarnej – mówi znajomy pary.

Z ust pani Kosiniakowej padła niedawno deklaracja, że nie odstąpi na krok męża w ewentualnej kampanii prezydenckiej. Ostatnio parę widziano na Zaduszkach Witosowych w Wierzchosławicach.

Paulina - podobnie jak mama Władka - z wykształcenia jest stomatologiem. Ukończyła Śląski Uniwersytet Medyczny. Pracowała w jednej z warszawskich klinik ortodontycznych.

Wszędzie jej było pełno…

W rodzinnych Podolanach wszyscy pamiętają Paulinę jako osobę o niezwykłej aktywności, której „znakiem firmowym” był uśmiech.

- Zawsze uśmiechnięta i życzliwa. Taką ją tu wszyscy zapamiętali. Wie pan, jak przepytałem nauczycieli, którzy ją uczyli, to najczęściej padającą opinią były: „Po prostu normalna” - mówi Ryszard Micek, dyrektor Szkoły Podstawowej im. Henryka Sienkiewicza w Zręczycach koło Gdowa, którą Paulina skończyła szkołę w 2001 roku.

Paulina działała w samorządzie szkolnym i udzielała się w szkolnym wokalnym zespole „Mało Nas”, z którym jeździła na wiele przeglądów. Przedstawienie jasełek, które wystawiali w Stróżach, nakręciła telewizja.

- Angażowała się w wiele akcji, między innymi sprzedawała znicze, z których zysk miał zostać przeznaczony na wycieczkę szkolną do Warszawy - słyszymy.

Nauczyciele nie potrafią sobie przypomnieć, czy Paulina miała większy dryg do przedmiotów humanistycznych czy też po mamie była ścisłowcem. - Była wszechstronnie uzdolniona, pracowita i zdyscyplinowana. Tak byłoby najprościej powiedzieć – twierdzi dyrektor Micek.

Paulina nie zerwała kontaktów ze swoją podstawówką. Gdy tylko przyjeżdża w rodzinne strony, znajdzie czas na spotkanie. Z „Fundacją Wiewiórki” w ramach programu „Podróże Julii” prowadziła programy profilaktyczne.

Z sercem na dłoni

Obok uśmiechu, znakiem rozpoznawczym Pauliny Kosiniak-Kamysz jest działalność charytatywna.
Jest wolontariuszką w Fundacji Wiewiórki Julii, która zapewnia opiekę stomatologiczną chorym dzieciom.

- Zaczęło się od tego, że z tatą postanowiliśmy przebadać dzieci w naszej gminie. Odezwaliśmy się do fundacji. Zgodzili się i wspólnie zrobiliśmy badania dla wszystkich szkół. I tak już z nimi zostałam - opowiada Paulina.

Wraz z fundacją kilka razy do roku latała do Armenii, by w Erywaniu leczyć niepełnosprawne dzieci z domu dziecka. Opiekowała się też podopiecznymi Kliniki Budzik powołanej przez Fundację Ewy Błaszczyk "A kogo?”. Do dzieciaków jeździła jeszcze będąc w ciąży z Zosią.

Znajomi pary mówią, że to właśnie wolontariat i pomoc potrzebującym mogły ich jeszcze bardziej zbliżyć ich do siebie. Kosiniak-Kamysz przez wiele lat działał w krakowskim stowarzyszeniu wolontariuszy Św. Eliasza. Jako lekarz pomagał pielgrzymom podczas Światowych Dni Młodzieży w 2016 roku.

Ogień i woda?

Władysław Kosiniak-Kamysz ma opinię człowieka opanowanego i spokojnego. Rzadko można go zobaczyć zdenerwowanym. Jako polityk też prezentuje się jako koncyliacyjny i raczej szukający zgody niż zwady.

Z kolei Paulina to istny wulkan. Ma na koncie skok ze spadochronem, latała szybowcem, awionetką i na paralotni. Pilotowała śmigłowiec. Warto dodać, że jej brat to zawodowy pilot. Ona sama jest brązową medalistką Mistrzostw Polski Lekarzy w biegu na 100 metrów. Ćwiczyła też szermierkę. Jako uczennica gimnazjum w Gdowie poleciała największym w Europie balonem, który zawitał do jej rodzinnych Podolan. Po ojcu odziedziczyła pasję do żeglowania na Mazurach. Czas temu jakiś zrobiła patent żeglarski.

Przyjaciele rodziny żartobliwie twierdzą, że zamiłowanie do sportów ekstremalnych może Paulinie przydać się w polityce. Tym bardziej, że na fali rosnącego poparcia dla PSL coraz więcej komentatorów widzi ją w garsonkach pani premierowej, a nawet pierwszej damy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki