Podczas ostatniej sesji rady miasta radny Jacek Wilczyński zwrócił uwagę na niedużą kamerę zamontowaną wysoko na ścianie, która swoich obiektywem obejmuje wszystkich radnych. Na poprzedniej sesji jeszcze jej nie było. Zdaniem radnego, to cacko kosztowało 1600 zł. Zapytał o to burmistrza, sugerując, że czuje się teraz w sali konferencyjnej jak w telewizyjnym "Big Brotherze".
- Ten aparat dlatego tam jest, bo poprzednio uszkodzono kamerę stojącą na podłodze, na statywie - odparł burmistrz Władysław Krzyżanowski. - Kamera jest po to, bo są społeczne żądania, żeby nagrywać przebieg sesji.
O innych pomysłach burmistrza przeczytasz w najbliższym papierowym wydaniu TO.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
