W grupie czerwono-zielonej, czyli ostrołęckiej, szli pątnicy z dekanatów: Różan, Kadzidło, Krasnosielc, Ostrołęka, Myszyniec, Chorzele i Rzekuń.
Radosław Dąbrowski idzie do Częstochowy po raz pierwszy. Dlaczego poszedł na pielgrzymkę?
- Pomyślałem, że czas znaleźć Boga – opowiada. - Wszyscy mówili mi, że nie wiem, co mnie czeka – śmieje się. - Wiem, że trasa będzie wymagająca. Na pewno spodziewam się odcisków, obtarć, ale też czasu spędzonego z fajnymi ludźmi i odnalezienia tego, czego szukam. Miałem zamiar iść samotnie, ale w międzyczasie dowiedziałem się, że kilku kolegów także idzie, więc będę mieć towarzystwo.
Radek dodaje, że jego pielgrzymka to m.in. sposób na podziękowanie za właśnie zdaną maturę i dostanie się na studia.
- Choć mam też wiele innych intencji. A i członkowie rodziny prosili mnie, żebym się w ich intencji pomodlił w Częstochowie.
Z Ostrołęki wyruszyli 1 sierpnia także bardziej doświadczeni pielgrzymi. Dla Jadwigi Zaciek z Myszyńca to już 12. pielgrzymka.
- To jak narkotyk – mówi. - Idzie się pierwszy, później drugi raz... W końcu wraca się z którejś z kolei i obiecuje się sobie, że to ostatni raz, bo na więcej nie ma się już siły. Mija jednak dzień i jest się już przekonanym, że pójdzie się i za rok. To coś magicznego, wielkie przeżycie. Mimo problemów zdrowotnych nie było innej możliwości: musiałam iść na pielgrzymkę i tym razem.
Pani Jadwiga w Częstochowie będzie dziękować m.in. za unormowanie sytuacji finansowej.
- Pielgrzymka to wyjątkowe spotkanie z Matką Boską – dodaje Jadwiga Wilamowska z parafii w Goworowie. To jej 16. podróż na Jasną Górę. - Idę do niej tak, jakbym szła do swojej mamy rodzonej. Wszystko zbiera się w człowieku przez cały rok: w Częstochowie Matce Boskiej można opowiedzieć o przeżytym roku, podziękować za niego i prosić o zdrowie i błogosławieństwo na przyszły.
Jak mówią wierni, każda pielgrzymka jest inna.
- Spotykamy innych ludzi, mamy inne cierpienia na ciele i duszy, inne przemyślenia i intencje – opowiada Krzysztof Żyjewski z Lipnik, dla którego to będzie 6. pielgrzymka. - Idę podziękować za emeryturę, której doczekałem w ubiegłym roku. Mam też wiele próśb: za rodzinę, za córki, za przyszłego wnuka. Planujemy iść do końca, a jak będzie, zobaczymy. Jak Bóg da.
Bo piesza wędrówka na Jasną Górę to nie lada wyzwanie.
- Skłamałabym, gdybym powiedziała, że jest lekko. Jest ciężko – przyznaje Jadwiga Zaciek. - Podczas trasy przychodzi kryzys. Ale człowiek walczy, walczy i idzie dalej.
- Gdy nadchodzi kryzys, trzeba się nie załamywać, zawierzyć Maryi, a na odpoczynkach pomodlić się w kościele – dodaje Jadwiga Wilamowska.
- Siostry, bracia pomagają. Razem trwamy i dajemy radę – podkreśla Jadwiga Zaciek.
Piesza Pielgrzymka Łomżyńska odbyła się po raz 33.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?