Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostrołęka okiem dziennikarki z zewnątrz. Duży artykuł w tygodniku "Przegląd"

redakcja
Piotr Ossowski
Ostrołęka: jak było za Kotowskiego, a jak jest za Kulika? Tak widzi miasto i jego mieszkańców Ewa Smolińska-Borecka, dziennikarka "Przeglądu". A jaka jest wasza opinia?

O tym mieście mówiło się, że jest bastionem Prawa i Sprawiedliwości. Przez trzy kadencje właśnie ta partia rządziła w Ostrołęce. Wydawało się, że ten układ się nie zmieni. Sami mieszkańcy byli zaskoczeni, że po ostatnich wyborach samorządowych PiS zostało odsunięte od władzy. Większość w radzie miasta zdobyły trzy komitety bezpartyjne połączone koalicją programową, a prezydentem został Łukasz Kulik, który reprezentuje jeden z nich. Zaczęło się wielkie wietrzenie miasta, a przeciąg powstał taki, że wielu umocowanych w lokalnych układach już wywiało. Minęło 100 dni prezydenta. Ostrołęka obejrzała „Kler”, którego nie chciał wpuścić do kina poprzedni prezydent, i bawiła się w sylwestrową noc na stadionie. Ale co poza tym? - pisze w "Przeglądzie" Ewa Smolińska-Borecka.

Gdyby wykonawca dotrzymał terminu zakończenia budowy, ustalonego pierwotnie na czerwiec ub.r., to klucz do pierwszego w kraju Muzeum Żołnierzy Wyklętych otrzymałby od budowlańców poprzedni prezydent miasta. A faktyczne otwarcie muzeum nastąpiłoby 11 listopada ub.r. Ale budowlańcy się nie wyrobili. Muzeum było pierwszym bólem głowy nowego prezydenta. Czy mu się podobała idea jego powołania, czy nie, jako prezydent musiał walczyć o to, by mogło powstać. Miastu groziło bowiem, że będzie musiało zwrócić 25 mln zł dotacji, które otrzymało od Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Dla niezamożnej Ostrołęki byłaby to katastrofa.

800 tys. do oddania

Ostrołękę od lat rozjeżdżały tiry jadące na wschód. To głównie one zniszczyły stary most na drodze krajowej nr 61. Zamknięto go, by poddać gruntownemu remontowi, który wciąż trwa. Postawiono most tymczasowy, ale i jemu tiry dały się we znaki, więc asfaltową nawierzchnię trzeba było wymienić. Najwięcej zyskała na tym miejscowa spółka z o.o. Ostrada, która wygrała przetarg na remont. Dziwnym trafem ta właśnie spółka wygrywała najważniejsze przetargi na inwestycje ogłaszane przez urząd miasta, kiedy Ostrołęką rządził prezydent Janusz Kotowski z PiS, a rada miasta była zdominowana przez radnych z tej formacji.
Złośliwi wskazywali, że prezes spółki i prezydent miasta są kolegami z tej samej partii. Ostatnio jedną z miejskich inwestycji dofinansowaną z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, a wykonywaną w ubiegłym roku właśnie przez Ostradę, skontrolowała Mazowiecka Jednostka Wdrażania Programów Unijnych. Kontrola wykazała nieprawidłowości w wykorzystaniu środków unijnych. Miasto będzie musiało zwrócić ponad 846 tys. zł dotacji.
Nie wiadomo, jakie jeszcze nieprawidłowości wyjdą w czasie kontroli poczynań byłego prezydenta. Bo to za jego sprawą Ostrołęka była uważana za miasto dziwo albo synonim obciachu. Kotowski zabronił wyświetlania filmu „Kler” w miejscowym kinie, a na inauguracji programu „Za życiem”, nad którym miała pieczę jego żona, dzieci szkolne wtoczyły się na scenę przebrane za płody.
Zobacz także: Ochrona za złotówkę

Wymuszone muzeum

100 dni nowego prezydenta to okazja, by odwiedzić teraz Ostrołękę. Drugi powód to zakończenie prac w Muzeum Żołnierzy Wyklętych, budzącym skrajne emocje.

Ostrołęka rozrosła się na lewym brzegu Narwi. Muszę przejechać przez jeden z dwóch mostów. Między rondem mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki” a rondem Księcia Siemowita III (cóż za rozrzut historyczny!) korek ciągnie się na jakieś 1,2 km. Tak jest rano w każdy zwykły dzień. Za rok, a może kilka lat, między „Łupaszką” a Siemowitem III na prawym brzegu Narwi będą się rozciągać park i promenada. Powstaną też tężnie solankowe. To jedna z obietnic prezydenta.
Kładka nad ulicą Traugutta jest jednym z elementów Muzeum Żołnierzy Wyklętych. Choć samo muzeum jest zakończone, ona wciąż wymaga prac wykończeniowych, więc jest nieczynna. A dyrekcja muzeum nadal mieści się… w miejskim żłobku. Dyrektor Jacek Karczewski nie jest pewien, czy będzie ze mną rozmawiał, bo jestem z PRZEGLĄDU. – Znam teksty waszego tygodnika i wasze podejście do muzeum – mówi. Po namyśle decyduje, że on też będzie nagrywał naszą rozmowę.
Jak to się zaczęło? – Inicjatorami stworzenia tego muzeum byli m.in. pan poseł Arkadiusz Czartoryski i były prezydent miasta Janusz Kotowski – wspomina Karczewski. – 28 lutego 2013 r. Rada Miasta Ostrołęki podjęła uchwałę o powołaniu pierwszego w kraju muzeum poświęconego podziemiu antykomunistycznemu – żołnierzom niezłomnym. Miało to związek z możliwością przejęcia byłego aresztu śledczego w Ostrołęce.
Ówczesne władze miasta wystąpiły do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego o dofinansowanie budowy. Dostały odpowiedź, że nie ma zapotrzebowania na takie muzeum. Władze postanowiły sfinansować je z budżetu miasta. Ale kiedy zmieniła się partia rządząca, przypomniały się ministerstwu.

– Muzeum mogło powstać m.in. dzięki wsparciu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego – mówi Karczewski. – Stosowne umowy zostały podpisane w marcu 2016 r. Ministerstwo przyznało nam pełnię środków na realizację tej inwestycji, czyli 35 mln zł. Przebudowa i rozbudowa byłego obiektu na cele muzealne została zakończona. W najbliższych tygodniach zostanie zakończona całość inwestycji, a my przystąpimy do stworzenia ekspozycji stałej.
Pieniądze miały być wykorzystane do 31 grudnia 2018 r. Ze względu na poślizgi w budowie wiadomo było, że w terminie nie zostaną wydane. Ustępująca rada miasta na ostatniej sesji podjęła uchwałę, że należy muzeum przekazać „właściwemu ministrowi”, czyli MKiDN lub MON, by uwolnić miasto od utrzymania placówki. Pod koniec listopada ub.r. dyrektor Karczewski alarmował, że może ona upaść, bo od 1 stycznia 2019 r. nie będzie miała pieniędzy na funkcjonowanie. I w projekcie budżetu miasta, przegłosowanym w ostatni dzień roku, rada przewidziała dotację dla muzeum w wysokości 335 tys. zł, ponad 30 tys. więcej niż kosztuje funkcjonowanie Dziennego Domu Pobytu dla Seniorów. Zanim jednak to głosowanie nastąpiło, prezydent Łukasz Kulik na początku grudnia spotkał się z kierownictwem MKiDN. Ministerstwo nie było zainteresowane przejęciem muzeum. Ale zobowiązało się, że z obiecanej pierwotną umową z 2016 r. kwoty 35 mln zł, a wykorzystanej przez muzeum w wysokości ok. 25 mln zł, przekaże w 2019 r. 3,5 mln zł. Zapewniło też, że istnieje możliwość przyznania kolejnych ponad 6,34 mln zł na stworzenie wystawy stałej.

„Istnieje możliwość” to kluczowe słowa. Bo można się domyślać, że pieniądze się nie pojawią, jeśli miasto zacznie „fikać”. Wówczas będzie miało kompleks budynków muzealnych, ale bez ekspozycji stałej, bo koszt jej przygotowania byłby niemal równy 60 proc. kwoty wydanej na prace budowlane (!). A jeśli nie będzie to wystawa profesjonalnie wykonana, ministerstwo może odebrać miastu dotację. Czyli Ostrołęka musiałaby oddać 25 mln zł.

Dyrektor od spraw wyższych

Dyrektor Karczewski jest dumny z zakończenia prac budowlanych przy muzeum. Co jednak sądzą o tym mieszkańcy? Na portalach internetowych wypowiadają się i za, i przeciw. Przeciwnicy uważają, że ważniejsze jest rozwiązywanie miejskich problemów, które dotyczą i szkolnictwa, i służby zdrowia, i infrastruktury, i powietrza… Kiedy po spotkaniu z dyrektorem wyruszę na rekonesans po mieście, będą mi mówić, że muzeum nie jest najważniejszą dla miasta inwestycją. Dyrektor Karczewski jest innego zdania.
– Owszem, służba zdrowia czy edukacja są bardzo ważne dla miejscowej społeczności, ale potrzeby jakiejkolwiek społeczności nie ograniczają się tylko do spraw przyziemnych, są większe – twierdzi. – Myślę zresztą, że z tą edukacją i służbą zdrowia nie jest aż tak źle. Cieszę się, że udało się do tego miasta ściągnąć pieniądze na taką inwestycję jak muzeum. A wydatki na utrzymanie muzeum? 335 tys. rocznie, czyli ok. 28 tys. zł miesięcznie na opłacenie ludzi, którzy mają pasję, mogą się realizować w jakiś sposób – czy to jest dużo?
Dyrektor rozpisał przetarg na wykonanie wystawy stałej. Zgłosiła się jedna firma. Muzeum proponowało 7 mln zł, firma wyceniła prace na 17 mln. – Będzie ogłoszony kolejny przetarg, bo kwota, która wpłynęła w pierwszym przetargu, przekracza nasze możliwości – informuje Karczewski. – Jesteśmy w trakcie przeglądu dokumentacji, szukamy oszczędności w kosztorysie, żeby ogłosić kolejny przetarg na ok. 10 mln zł.

Złap fundusze europejskie
– Od początku byłem sceptykiem, jeśli chodzi o powołanie w Ostrołęce Muzeum Żołnierzy Wyklętych – mówi Paweł Niewiadomski, radny z komitetu Nasza Ostrołęka. – Chodziło mi nie o kwestie czysto ideologiczne albo historyczne, ale raczej o funkcjonowanie w przyszłości tego muzeum. Każdy z mieszkańców odwiedzi je może raz albo dwa, będą wycieczki ze szkół. Ale wydaje mi się, że jakichś większych wycieczek spoza Ostrołęki nie będziemy mieli, bo w Warszawie też powstaje taka placówka. Stworzenie takiego muzeum i przekazywanie niemałych pieniędzy na jego funkcjonowanie mija się z celem. Mieszkańcy woleliby, by te pieniądze szły np. na poprawę infrastruktury, która ułatwiłaby życie w mieście. Mówią, że życiorysy niektórych „wyklętych” nie były kryształowe. Ale tego powinna dotyczyć dyskusja między historykami, a nie między samorządowcami.
Paweł Niewiadomski jest po raz pierwszy radnym Ostrołęki, choć startował już w poprzednich wyborach. Ludzie z KWW Nasza Ostrołęka zdobyli w sumie pięć mandatów na 23. Osiem mandatów dostało PiS. Ale Nasza Ostrołęka zawarła programową umowę koalicyjną z dwoma innymi bezpartyjnymi komitetami: Ostrołęka dla Wszystkich, z którego startował prezydent Łukasz Kulik, i Bezpartyjne Miasto. W sumie mają 12 radnych. Koalicja Obywatelska, która ma trójkę radnych, do nich nie przystąpiła. Jak mówi przewodniczący tego klubu Mariusz Popielarz, nie chcieliby utożsamiać się ze wszystkimi decyzjami podejmowanymi przez prezydenta Kulika, bo wobec jego niektórych obietnic wyborczych są sceptyczni.
– Największy problem, który stoi przed prezydentem, jest taki, że nie ma funduszy europejskich – mówi Mariusz Popielarz. – Wykorzystanie regionalnego programu operacyjnego województwamazowieckiego wynosi 87 proc. Wprawdzie pozostało 13 proc., ale tylko na niewielką część zostaną ogłoszone nabory, bo reszta zostanie rozdysponowana na dofinansowanie projektów już złożonych i ocenionych. Dlatego władze są w trudnej sytuacji, bo oczekiwania społeczne dotyczące inwestycji są bardzo duże, a do 2020 r. na fundusze europejskie nie bardzo można liczyć. Druga rzecz – pozostaje pozyskiwanie funduszy europejskich od rządu. Jednak przy nie najlepszych relacjach prezydenta z władzami państwowymi to może nie być łatwe.
Popielarz martwi się, że prezydent za mało aktywnie walczy o „resztówki” z funduszy. Nie złożył wniosku na elektromobilność, a nabór trwał do końca stycznia br. – Dla nas najważniejszą rzeczą jest rozwój miasta i jakość życia mieszkańców. Dostrzegamy braki związane z inwestycjami, z infrastrukturą. Remonty dróg, rozpoczęte w ubiegłym roku, z niewiadomych powodów nie są przez wykonawców kontynuowane. Być może trzeba z nimi rozwiązać umowy?
Za nietrafną obietnicę prezydenta Popielarz uważa likwidację płatnego parkowania w mieście, bo w konsekwencji do miejskiej kasy wpłynie mniej pieniędzy. – Nie wiem, jak bym się zachował, gdyby stanął projekt uchwały w sprawie bezpłatnego parkowania – zastanawia się radny. – Podejrzewam, że prezydent by się ucieszył, gdyby rada mu takiego projektu nie przyjęła.

Młodzi uciekają, starzy zostają

Popielarz i Niewiadomski są w Komisji Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Promocji (będą się zajmować m.in. muzeum). Tylko jeden radny PiS interesuje się tym obszarem. Niewiadomski, prawnik z wykształcenia, wszedł także do Komisji Prawa i Współpracy z Samorządami Mieszkańców. Jako 32-latek jest najmłodszym radnym w tej kadencji i może trochę z tego powodu najbliższe są mu problemy ludzi młodych.
– Moim zdaniem jedno z naszych najważniejszych zadań to otwarcie miasta na młodych – twierdzi. – Młodzież po ukończeniu szkoły średniej wyjeżdża z Ostrołęki i tu nie wraca. To bardzo duży problem. Trwają prace nad powołaniem Młodzieżowej Rady Miasta. Mieliśmy już spotkania z młodymi ludźmi. Zgłoszono dużo ciekawych pomysłów i projektów.
Niewiadomskiemu marzy się, by powstała młodzieżowa karta miejska, która umożliwi korzystanie z różnego rodzaju ulg i zniżek. – To jeden z naszych sztandarowych projektów – twierdzi. – Ale nasza programowa koalicja prezydencka ma jeszcze inne działania prospołeczne. Na przykład chcemy powołać do życia drugi dzienny dom seniora. Odsetek ludzi w wieku poprodukcyjnym w Ostrołęce co roku rośnie o 2,5 proc. Mamy też pomysł, by powstało centrum międzypokoleniowe, gdzie ludzie młodzi i seniorzy będą mogli wspólnie podejmować działania aktywizacyjne. Ważne jest również – i na tym się skupiam oprócz Młodzieżowej Rady Miasta – powołanie centrum organizacji pozarządowych. Rozwój takich organizacji niewątpliwie ożywiłby Ostrołękę. To jest senne miasto, jak się wyjdzie po godz. 17-18, panuje cisza, nic się nie dzieje. Tak jakby wszyscy poumierali.
Po rozmowie z Niewiadomskim idę ulicą w pobliżu dworca autobusowego. Widzę mocno nadgryziony zębem czasu budynek przypominający halę. Zagaduję o niego nastolatka. I oto nieoczekiwanie następuje przedłużenie rozmowy z radnym. Zatrzymany młody człowiek to Bartosz Śnieciński. Właśnie on złożył w internecie petycję dotyczącą Młodzieżowej Rady Miasta i teraz bierze udział w jej formowaniu. Wierzy, że taka rada może wiele zmienić na korzyść miejscowej młodzieży, która z Ostrołęką wiąże swoją przyszłość. Jak on.

Prezydenckie młyny mielą powoli

Prezydent decyduje się na spotkanie. – Przyjadę po panią. Gdzie pani jest? – pyta. Otwiera drzwi samochodu. Nie ma kierowcy ani służbowego auta, na razie jeździ swoim. Niebawem dostanie samochód w spadku po prezesie którejś ze spółek miejskich, bo okazało się, że jeździli znacznie lepszymi autami niż poprzedni prezydent. I znacznie więcej od niego zarabiali. Porządkowanie miasta Łukasz Kulik zaczął m.in. od obniżki ich pensji. Zresztą swojej także. Podobnie stało się z pensjami innych wysokich urzędników w urzędzie miasta.
Kulik mówi, że stara się stopniowo porządkować wszystkie sprawy. Kiedyś każda trafiała do prezydenta i on decydował. Jednak firmą, w której pracuje 250 osób, nie da się kierować jednoosobowo – jeśli ktoś jest dyrektorem, podejmuje decyzje i ponosi odpowiedzialność, a prezydent tylko kontroluje. Poza tym przeprowadził się z reprezentacyjnego gabinetu na pierwszym piętrze do znacznie skromniejszego na drugim. Urzędnicy tracą mniej czasu na przychodzenie do niego i sprawy załatwia się szybciej. On przyszedł z małego biznesu rodzinnego i wie, co jest ważne – szybkość i decyzyjność.
Jest prezydentem już ponad 100 dni, ale w mieście niewiele się zmieniło. Poza filmem „Kler” i sylwestrem na stadionie jest zmiana rozkładów jazdy autobusów miejskich, które są w Ostrołęce bezpłatne. To Ostrołęka dla Wszystkich, czyli jego komitet, postulowała cztery lata temu zniesienie odpłatności za przejazdy autobusowe. Poprzedni prezydent podchwycił wniosek, ale żeby oszczędzić pieniądze, ograniczył liczbę kursów. Teraz znów są częściej. Co jeszcze udało się zrobić? Zakończone zostały audyty zlecone przez miasto oraz dwie rutynowe kontrole zorganizowane przez jednostki nadrzędne. Sprawdzono m.in. politykę kadrową, zamówienia, pozyskiwanie funduszy zewnętrznych. Wyszły na jaw nieprawidłowości.
Łukasz Kulik uważa, że zwykle nowy prezes czy prezydent od razu chce wszystko zmieniać. On czekał trzy miesiące. Interweniował, tylko gdy coś się wydarzało. Dlatego musiał odejść prezes Miejskiego Zakładu Komunikacji. Prezesów pozostałych czterech spółek miejskich też już nie ma. Agencję Rozwoju Regionalnego prezydent od razu postawił w stan likwidacji, bo miała się zajmować pisaniem projektów unijnych, a głównie prowadziła sklep z dywanami. Prezes odszedł na emeryturę. Na stanowiska prezesów Ostrołęckiego Przedsiębiorstwa Komunalnego, Ostrołęckiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji i Ostrołęckiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego zostały rozpisane konkursy. Ale prezydent nie był zadowolony z kandydatów, spodziewał się osób o wyższych kwalifikacjach, więc konkursy unieważniono. Będą następne. Z tego samego powodu są wakaty na stanowiskach dyrektorów kilku wydziałów w urzędzie miasta, choćby kluczowego Wydziału Inwestycji – to m.in. zarzucają Kulikowi radni z Koalicji Obywatelskiej.

Prezydent, jakby usprawiedliwiając się, mówi, że to nie on zwolnił wielu dyrektorów, ale często to oni rezygnowali z pracy. Dyrektor i wicedyrektor Wydziału Inwestycji oraz Wydziału Działalności Gospodarczej podziękowali za współpracę. Dyrektor Wydziału Zamówień Publicznych wygrała konkurs w sąsiedniej gminie i poprosiła o zgodę na odejście. Ostatnio odeszli dyrektorzy Wydziału Promocji i Wydziału Informatyki. Prezydent zdaje sobie sprawę, że musi jak najszybciej znaleźć odpowiednie osoby na te wakaty. ma jeszcze dodatkowy kłopot – 27 osób z urzędu wkrótce przejdzie na emeryturę. To główni specjaliści albo dyrektorzy wydziałów. A zanim odejdą, powinni przekazać następcom swoje doświadczenie.

Bez fajerwerków
Zmierzcha. Jeden po drugim zamykają się sklepy. W oknach prezydenckiego gabinetu „pod wieżą” już nie pali się światło. Z placu dworca autobusowego zniknęli ostatni uczniowie, którzy powrócili do sąsiednich gmin. Na ulicach pojedyncze grupki młodych ludzi. Stoją, śmieją się, rozmawiają. Wbrew temu, co mówił radny Niewiadomski, miasto nie wygląda jak wymarłe. Choć faktycznie nie ma zbyt wielu miejsc, gdzie można o tej porze spędzić czas. Ale parking przed Parkiem Wodnym na osiedlu Dzieci Polskich szczelnie wypełniony samochodami. Piękny obiekt, pozostałość po byłym prezydencie. W basenach dzieci i dorośli, uczniowie i seniorzy. Jedni powoli wychodzą z wody, drudzy wbiegają na basen, bo zbliża się godz. 20.30 i to ostatni moment, by wejść. Ostrołęka pływa. Już nie tonie.

Autorka: Ewa Smolińska-Borecka, tygodnik "Przegląd"

Ciekawi jesteśmy waszej opinii.

Czego wstydzą się ostrołęczanie? Miejsca wstydu, czyli niewy...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki