Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostrołęka: Nie ma siły na burdel w środku miasta?

sxc.hu
W bloku przy ulicy Starosty Kosa w Ostrołęce działa agencja towarzyska. Mieszkańcy nie chcą takiego sąsiedztwa
W bloku przy ulicy Starosty Kosa w Ostrołęce działa agencja towarzyska. Mieszkańcy nie chcą takiego sąsiedztwa sxc.hu
W jednym z mieszkań w bloku przy ul. Starosty Kosa zamieszkały cztery panie. W jaki sposób zarabiają na życie, sąsiedzi odgadli szybko, gdy w nocy pijani klienci zaczęli dobijać się do drzwi tego mieszkania...

- Przez tyle lat był spokój, a teraz nam burdel w bloku otworzyli - skarży się pani Irena. - Jak tak można? To spokojne osiedle - dodaje kobieta załamując ręce. I w tej opinii nie jest odosobniona, zgadzają się z nią wszyscy mieszkańcy bloku, poza lokatorkami spod "jedynki".
O tym, że w bloku przy ul. Starosty Kosa została otwarta i sprawnie działa agencja towarzyska, dowiedzieliśmy się od jednego z mieszkańców, który zadzwonił do naszej redakcji. Nie trudno było domyśleć się, w którym mieszkaniu działa agencja. Przy jednych z drzwi w pierwszej klatce na ścianie ktoś napisał - "Dziwki. Stare kurwy".
- To nie pierwszy napis - zaczepił mnie pan Stanisław, kiedy robiłam zdjęcie. - Co i rusz ktoś maże po tej ścianie, a te kobiety wychodzą i to ścierają. To chyba świeże, bo wczoraj wieczorem jeszcze nie było.
- To prawda, że działa tu agencja? - pytam.
- Trudno powiedzieć - wzrusza ramionami. - Nikt z moich znajomych z usług tych pań nie korzystał zażartował pan Stanisław. - Prawdą natomiast jest to, że mieszkają tu cztery kobiety w wiek około 40 lat i sporo mężczyzn się tu kręci.
- Dziennie nawet kilkunastu wchodzi - dodaje precyzyjnie drugi sąsiad. - Kto to słyszał, żeby na porządnym osiedlu burdel otwierać. Byliśmy z tym już w spółdzielni, dzwoniliśmy na policję, ale nic to nie daje.

Spalili bieliznę na balkonie

Mieszkańcy bloku nie kryją swojej niechęci do nowych sąsiadów. Niedawno tajemniczy "ktoś" spalił bieliznę, którą kobiety spod "jedynki" wywiesiły na balkonie.
- Słyszałem o tym, ale nie wiem kto to zrobił - mówi jeden z sąsiadów.
Podobna zmowa milczenia panuje w przypadku obraźliwych napisów obok drzwi.
- Trudno się dziwić, że ludzie starają się wyprosić to towarzystwo z tego bloku - tłumaczy tonem usprawiedliwienia pani Marianna, jedna z sąsiadek. - Jestem emerytką, większość dnia spędzam w domu i widzę co tu się dzieje. W tym bloku nigdy nie było awantur, a teraz co drugą noc przychodzą pijani mężczyźni i dobijają się do drzwi. Te kobiety nie chcą ich wpuścić i oni awanturują się na klatce. Ciągle trzeba wzywać policję. Ostatnio jednak za nim policja przyjechała, zjawiło się tu dwóch panów słusznych rozmiarów i wyprowadziło awanturników.
- Przez to wszystko to strach dzieci z domu wypuszczać - dodaje pan Waldemar. - Młode dziewczyny nie powinny się kręcić obok tych pijaków. Kto wie co to do głowy wpadnie któremuś. Tamte siedzą za drzwiami, nie otwierają, gdzie ci "klienci" mają się wyżyć?

Tylko stali klienci

Kilkakrotnie próbowałam dostać się do mieszkania "tych kobiet", jak zwykli o nich mówić sąsiedzi, niestety bez rezultatów. Wyraźnie słychać za drzwiami szmery, ale nikt nie otwiera.
- Do nich przychodzą stali klienci, wcześniej umówieni przez telefon - zdradza konspiracyjnym szeptem pani Jadwiga. - Obcym drzwi nie otworzą, na pewno ktoś je umawia wcześniej, poza tym przewijają się cały czas te same twarze.
Postanowiłam spróbować skontaktować się z paniami. Zaczęłam przeglądać ogłoszenia w gazetach i na portalach internetowych. Od razu odrzuciłam ogłoszenia kobiet poniżej 30 lat.
Wybrałam pierwszy numer iż zadzwoniłam do 35-letniej Kamili, która jak sama napisała zapewnia dyskrecję i przyjmuje klientów w swoim domu.
- Taaaak - usłyszałam w słuchawce głos przeciągający samogłoski. - Czym mogę służyć?
- Czy przyjmuje pani na Starosty Kosa w Ostrołęce? - zapytałam. W słuchawce zapadła cisza. Po chwili usłyszałam:
- Nie jestem z Ostrołęki - połączenie zostało zerwane.
W sumie wykonałam kilkanaście telefonów i wysłałam dziewięć SMS-ów. Większość nie zbliżyła mnie ani o krok do lokatorek ze Starosty Kosa. W końcu dostałam odpowiedź na jednego z SMS-ów.
"Na Starosty Kosa obsługuje się tylko stałych klientów". Odpowiedź przyszła z numeru zastrzeżonego.

Prostytucja nie jest zabroniona

Stali klienci czy też nie, mieszkańcy bloku nie chcą takiego sąsiedztwa. Gdzie szukać pomocy?
- Polskie prawo nie zabrania prostytucji jako takiej. Należy jednak podkreślić, że możemy spotkać się z czynami zabronionymi, które są bezpośrednio z nią związane - mówi Sylwester Marczak, rzecznik prasowy KMP w Ostrołęce. - Mowa w tym przypadku m.in. o czerpaniu korzyści majątkowych z prostytucji innej osoby, ułatwianie uprawiania prostytucji i nakłanianie innych osób do prostytucji. Każde informacje, które się pojawiają i są związane z tymi czynami są na bieżąco weryfikowane przez policjantów wydziału kryminalnego. Za te czyny grozi kara nawet do 10 lat pozbawienia wolności.
Problem polega na tym, że każdy ma prawo wynająć mieszkanie, a to w jakim celu to mieszkanie mu służy jest trudne do ustalenia.
- Póki co mieszkańcy nie złożyli do spółdzielni żadnego pisma w tej sprawie - tłumaczy Henryk Nadaj, prezes spółdzielni "Ganek". - Nawet gdyby takie pismo wpłynęło niewiele możemy zrobić - przyznaje. - Jedyna droga to kontakt z właścicielem. To mieszkanie własnościowe i właściciel ma prawo je wynająć komu chce. W każdym razie lokatorzy najpierw powinni się zebrać i złożyć w tej sprawie pismo do nas - radzi prezes. - Później zastanowimy się co z tym zrobić. A w razie zakłócania spokoju trzeba dzwonić na policję i straż miejską. To na pewno nie zaszkodzi.
Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki