Michał Ciecierski to triathlonista i specjalista od ultramaratonów kolarskich. Niedawno pisaliśmy o jego sukcesie w ultramaratonie Piękny Wschód w Parczewie. Tam kolarze rywalizowali na dystansie 526 km. W ostatni weekend – 8-9.06.2019 – Michał Ciecierski wybrał się na kolejną imprezę – III Wysokomazowiecki 24-godzinny Maraton Rowerowy.
Sukces i wyczyn Michała Ciecierskiego
- O tej imprezie dowiedziałem się właśnie podczas startu w Parczewie. Postanowiłem spróbować swoich sił w wyścigu dobowym. Udało mi się wskoczyć na listę, zwolniło się miejsce – mówi nam Michał Ciecierski.
Impreza w Wysokiem Mazowieckiem zgromadziła na starcie specjalistów od takich morderczych wyścigów, ale także liczne grono amatorów.
- Połowa to były osoby jeżdżące tylko rekreacyjnie. Tu chodziło tylko o to kto przejedzie najwięcej w ciągu doby. Jeździliśmy 38-kilometrowe pętle. Na każdej były dwa punkty kontrolne, na których należało się zameldować – opowiada Michał Ciecierski.
Amatorzy oczywiście robili sobie dłuższe przerwy, nie zależało im na „wykręceniu” jak największej liczby kilometrów. Michał Ciecierski do tej grupy nie należał.
Kiedy ja się podpisywałem, on podbijał pieczątkę
- Jechałem z trójką innych zawodników. Z jednym z nich rywalizowałem do końca. Ostatecznie zająłem 2. miejsce, choć można uznać, że właściwie to było ex aequo pierwsze. Zasada była taka, że liczy się moment podbicia pieczątki na punkcie kontrolnym. Kiedy ja się podpisywałem, on podbijał pieczątkę – śmieje się Michał Ciecierski.
To rzeczywiście niuans, zwłaszcza że w takich wyścigach (z określonym czasem, w tym przypadku 24 godzin) liczy się przejechany dystans. Michał Ciecierski (tak jak zwycięzca) przejechał w ciągu doby 684 km.
- Mimo że w dzień mocno grzało, pogoda była dobra. W odróżnieniu od startu w Parczewie, tutaj jechałem w grupie, dawaliśmy sobie zmiany, więc jechało mi się bardzo dobrze. Nawet żartowałem z kolegą, który po wyścigu był naprawdę wykończony, że ja teraz szukam butów do biegania – żartuje.
Chodzi o to, że Michał Ciecierski uprawia triathlon. A w tej dyscyplinie po pływaniu i jeździe na rowerze, jest jeszcze właśnie bieg.
- Żarty żartami, ale ja naprawdę jak skończę taki wyścig, to już jakoś automatycznie myślę o bieganiu
– mówi nam Michał Ciecierski. I dodaje:
- Chciałem przy tej okazji bardzo podziękować mojej żonie Iwonie. Za wsparcie i za to, że wytrzymuje tę moją pasję. I jeszcze Januszowi Regulskiemu, osobie, o której mówię, że to mój trener. To świetny niegdyś kolarz, na którego wsparcie i radę zawsze mogę liczyć.
Zobacz też
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?