Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Opowiadają bajki i każą sobie za nie słono płacić. Wzięliśmy wróżki pod lupę!

(kr)
Fot.sxc.hu
Czy dostanę awans i podwyżkę? Czy znajdę miłość swojego życia? Czy zdrowie będzie mi dopisywało? Będę bogaty? Osiągnę sukces? Co los mi szykuje? Każdy z nas zadaje sobie te pytania przynajmniej raz na jakiś czas. Chcielibyśmy znać swoją przyszłość. I dlatego niektórzy po odpowiedzi na te pytania idą do wróżki.

A tych w Ostrołęce coraz więcej. W gazetach i na portalach internetowych roi się od ogłoszeń, w których wróżki zachęcają do skorzystania z ich usług. Przyznam szczerze, że im częściej natykałam się na takie ogłoszenia, tym częściej zastanawiałam się ile z nich jest zwykłymi oszustkami, próbującymi naciągać ludzi. W końcu postanowiłam dowiedzieć się co też szykuje mi los w najbliższym czasie.

Na wizytę bez kolejki

Wybrałam dwie wróżki. Jedna reklamowała się z imienia i nazwiska, druga przybrała pseudonim - Kasandra. Najpierw zadzwoniłam do pani Marii.
- Dzień dobry, chciałabym się umówić na wróżenie - powiedziałam do słuchawki.
Wróżka zaproponowała mi godzinę wizyty, jeszcze tego samego dnia. Podała adres i wyjaśniła jak dotrzeć. Na koniec zapytała mnie jeszcze jak mam na imię. Nazwisko nie było jej potrzebne.
Idąc za ciosem zadzwoniłam też do Kasandry. Jednak po tonie jakim ze mną rozmawiała domyśliłam się, że chyba zadzwoniłam w nieodpowiednim momencie. Wydawała się zirytowana i burkliwie odpowiedziała, że owszem pasuje jej żebym przyszła jutro. Podała adres i się rozłączyła.

Bez kota, za to z różańcem

Bez trudu trafiłam do pani Marii. Miałam nadzieję, że drzwi otworzy mi kobieta odziana w zwiewne szaty, a wokół jej nóg będzie plątał się czarny kot. Zapukałam do drzwi. Nic się nie wydarzyło. Zapukałam drugi raz. Dalej nic. W końcu, za trzecim razem, otworzyła mi wysoka, chuda kobieta z jasnymi włosami, związanymi w ciasny węzeł na karku. Żadnych zwiewnych tiuli, żadnego kota.
- Dzień dobry - przywitałam się. Ale ona tylko machnęła na mnie ręką, w której akurat trzymała papierosa i gestem zaprosiła mnie do środka. Weszłam do przedpokoju, w którym unosiły się kłęby dymu. Wróżka poprowadziła mnie do jednego z pokoi, po czym kazała mi usiąść na kanapie, a sama wyszła. Korzystając z okazji dokładnie obejrzałam sobie "pokój wróżb". Na ścianach wisiały obrazy z Matką Boską i Jezusem. Na stoliczku przy łóżku stała lampka, a obok niej leżał różaniec. Po dłuższej chwili pani Maria wróciła do pokoju.
- Jak masz na imię? - zapytała na wstępie. Odpowiedziałam. Policzyła na palcach liczbę liter w moim imieniu.
- Jesteś siódemką - powiedziała wciąż dokładnie mnie lustrując.
- Jesteś bardzo ciepłą osobą - dodała po chwili. Na tę uwagę aż się skrzywiłam ze zgrozy. Banał! Następnie określiła mój kolor oczu i włosów. Pomruczała coś pod nosem i zaczęła liczyć na palcach.
- Twoje życie niedawno zmieniło bieg - powiedziała i spojrzała na mnie uważnie. Milczałam.

Chcesz dowiedzieć się więcej? Obszerny artykuł na ten temat znajdziesz w dziesiejszym papierowym wydaniu TO

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki