Aneta Ciechowicz i Marta Sięda nawiązały współpracę z fundacją i rozpropagowały akcję w gimnazjum. Od razu zgłosiło się pięć uczennic i nauczycielka.
- My z siostrą od razu byłyśmy chętne - mówi Jennifer Gałkowska, drugoklasistka. - Nasza ciocia chorowała na białaczkę. Powiedziałyśmy jej o szkolnej akcji i ona napomknęła, że jeżeli mamy taką okazję, to nie powinnyśmy się nawet zastanawiać i dodała, że gdyby mogła sama by dołączyła. To nas jeszcze bardziej zmotywowało.
Radykalna zmiana wyglądu nie przerażała ich. Bo warunkiem jest obcięcie minimum 25 cm włosów.
- Nie jest mi szkoda w ogóle - zapewnia Jennifer, a jej siostra bliźniaczka, Jessica, przytakuje.
- A ja już dawno nosiłam się ze zmianą wizerunku. Myślałam, żeby skrócić włosy o ok. 15 cm. I tak dumałam. Przychodzę pewnego dnia do szkoły i widzę, jak koleżanki wieszają plakaty o akcji. Pomyślałam: 15 a 25 cm to żadna różnica. I ścięłam. I jest fajnie - śmieje się nauczycielka, Barbara Dudzińska. - Mój wizerunek jest dzisiaj inny, ale pozytywnie inny. Czuję się lekko, młodziej. I dwóch najważniejszych facetów mojego życia zrobiło wow! jak weszłam do domu.
- Wszystkie wyglądają pięknie - podkreśla Marta Sięda (potwierdzamy - red.). - I równie piękne mają serca. I to z nich promienieje. Jesteśmy pełne podziwu dla ich ogromnych serc
- Czasem ktoś ścina włosy i nie ma świadomości, że to może komuś pomóc. Naszym celem było też więc pokazanie, że włosy mogą się komuś przydać - mówi Aneta Ciechowicz.
Akcja nie skończyła się 4 czerwca, oficjalnym podziękowaniem podczas szkolnego festynu.
- Mamy informacje, że już po akcji dziewczynki z naszej szkoły też ścięły włosy. I chyba to jest najlepszy sygnał, że było warto. - Cieszy się Marta Sięda.
Więcej w bieżącym numerze TO.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?