Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Od 30 lat pomaga innym, teraz sama potrzebuje pomocy

Ewelina Przygoda
W ciągu kilku godzin, ogień zniszczył wszystko co miała. Krystynie Kędrze, która od 30 lat pracuje w wyszkowskim szpitalu, spłonął dom. W pożarze straciła też swoje ukochane zwierzęta.

Do pożaru domu doszło 23 marca, wieczorem. Komenda Powiatowa Państwowej Straży Pożarnej w Wyszkowie zgłoszenie przyjęła ok. 18.50. Pani Krystyny nie było wówczas w domu. Jechała do wyszkowskiego szpitala, gdzie pracuje w izbie przyjęć, a także w nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej.
Ze szpitalem jest związana od bardzo wielu lat. Najpierw pracowała na oddziale dziecięcym, następnie w ambulatoriom chirurgicznym. I przez 30 lat w pogotowiu ratunkowym, jako dyspozytorka.

- Jechałam na dyżur, kiedy dostałam telefon od znajomych, że pali się w moim domu. Wróciłam. Na miejscu była straż. Wszystko się paliło. Strażak wyciągnął moje dokumenty – prawo wykonywania zawodu, kursy specjalistyczne i nic więcej. Niczego więcej nie udało się uratować. Co się nie spaliło, to się zalało. Później wyciągnęłam laptopa z wody, ale nie wiem czy z twardego dysku coś odzyskam. A miałam dużo ważnych rzeczy w komputerze – mówi.

Pani Krystyna z trudem mówi o tym co straciła. Działka, na której znajdował się dom, to jej ojcowizna.
- Mieszkałam tam od 30 lat, nazbierało się … Nie stroiłam się, pieniądze wkładałam w dom. Sama w niego inwestowałam. Synowie są za granicą. Jeden się uczy, a drugiemu ja jeszcze pomagałam. Nie chcę ich obarczać swoimi problemami, choć na pewno pomogą przy budowie- zaznacza. - Jestem w trakcie sprawy rozwodowej, więc mąż to zamknięty rozdział - wyjaśnia.
- Chciałabym życie zacząć od nowa, bo spaliło się wszystko. W domu była mała pinczerka. Miała 2 lata. Miałam też rybki. Karasie z oczka, które na zimę przenosiłam do akwarium. Też się spaliły. Najbardziej żal mi psa, bo pies to członek rodziny. Nie zastąpi się jednego drugim – smutno konstatuje.
Pani Krystyna nie została w swoim nieszczęściu sama. Pomagają sąsiedzi, bliżsi i dalsi. Znajomi. - Mam wokół siebie dobrych ludzi. Bardzo mi pomaga kolega mojego syna z żoną. Młodzi są tacy mobilni, wszędzie dotrą, załatwią, pójdą. I w pracy mi bardzo pomagają, także finansowo.

Krystyna Kędra dodaje, że wójt Paweł Kołodziejski proponował jej mieszkanie w straży w Rząśniku.
- Ale w Ostrówku, czyli blisko, rodziców. Zatrzymałam się u nich. Na razie wystarczy. Panie z GOPS-u też u mnie były. Najbardziej pomogli mi sąsiedzi, rodzina. Przekonałam się, że mogę na nich liczyć – nie kryje wdzięczności.
Pani Krystyna planuje odbudowę domu.
- Może będzie mniejszy, ale własny. Ten, który się spalił, nie był ubezpieczony - przyznaje. - Chcę mieszkać w Nowym Lubielu. Zostały mi trzy lata do emerytury.
W tej chwili najbardziej potrzebne są materiały budowlane.
- Mam szwagra budowlańca, to pomoże. 30 lat pracowałam w pogotowiu, to chłopaki też pomogą -liczy.
I po raz kolejny powtarza: - Chcę podziękować wszystkim, którzy mi pomagają, bo ich pomoc jest nieoceniona.
Wśród sąsiadów Krystyny Kędry, którzy bardzo zabiegają o pomoc dla niej, jest pani Ewelina.
- Pani Krystyna jest mamą naszego bardzo dobrego przyjaciela, który mieszka w Londynie. Jest sąsiadką z tej samej wsi. Nowy Lubiel jest małą wsią, u nas wszyscy się znają. Pani Krysia jest po 50. roku życia. My młodzi wiemy, że możemy trochę więcej zdziałać, jeśli chodzi o jakąś pomoc. To kryzysowa sytuacja. Ma dwóch synów, ale poza granicami Polski, więc zadecydowaliśmy, że nie zostawimy jej samej – zaznacza.
Wraz z mężem z innymi sąsiadami pomagała przy rozbiórce domu.
- Stoi ruina. Tylko garaż się uchował. Resztę trzeba było powyrzucać, posegregować. Łatwiej by było zamówić koparkę, ale skąd wziąć na to pieniądze. Poruszyłam temat na portalach społecznościowych i wśród znajomych.
Ta tragedia bardzo wstrząsnęła młodą kobietą.
- Pierwszy raz widziałam coś takiego, całe życie się człowiekowi spaliło. Pamiątki, ubrania, wszystko. Martwiłam się, czy ta pani będzie miała gdzie przenocować. Widzieliśmy ją pod domem, patrzącą, jak całe życie jej się wali. Nie wyobrażam sobie zostawić kogoś w takim momencie.
Pani Ewelina podkreśla, że Krystyna Kędra to bardzo dobry człowiek.
- Zawsze na wsi każdy wiedział, gdzie iść po pomoc - mówi.
Wójt Paweł Kołodziejski zapewnia nas, że jest w stałym kontakcie z panią Krystyną.
- O tej tragedii dowiedziałem się na drugi dzień od sąsiada. Staramy się pomóc jak tylko możemy. Z proponowanego lokalu zastępczego pani Krysia jednak nie skorzystała, bo postanowiła zamieszkać u rodziców.
Jeśli ktoś z naszych Czytelników chciałby pomóc pani Krystynie w tej trudnej sytuacji, prosimy o kontakt z p. Eweliną pod nr tel. 508-787-277.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki