Iwona Woźniakowska z córką Karoliną po jednym z wygranych turniejów
(fot. Arch. prywatne)
- Gdy Iwona obserwuje Karolinę na parkiecie, jakby tańczyła razem z nią. Miłość do tańca udzieliła jej się w stu procentach - mówią bliscy. Gdy Sebastian zaczynał swoją przygodę z tańcem, jego mama, Agnieszka, nie przypuszczała nawet, że taniec odmieni jej życie. Kilka miesięcy później otworzyła własną firmę i szyje profesjonalne stroje taneczne. Przedstawiamy historie dwóch wyszkowianek, Iwony Woźniakowskiej i Agnieszki Archackiej, dla których hobby dziecka stało się życiową pasją.
Agnieszka i Iwona od zawsze kochały taniec.
- Może nie miałam takich marzeń, żeby tańczyć, ale taniec zawsze był mi bliski, a teraz dzięki Karolinie stał się jeszcze bliższy - przyznaje Iwona Woźniakowska.
Agnieszka Archacka wręcz przeciwnie.
- Taniec kocham. Moim marzeniem było tańczyć. Były jakieś próby w szkole, ale żeby zająć się tym poważniej, nie miałam warunków. Ucieszyłam się, gdy mój syn prawie cztery lata temu powiedział po przyjściu ze szkoły: - "Mamo, jest ogłoszenie o naborze do szkoły tańca. Mogę iść? Proszę, pozwól mi". Oczywiście pozwoliłam i mimo, że do niczego go nie namawiałam, zafascynował się tańcem i uczęszcza na zajęcia do dzisiaj. Przez pierwsze półtora roku chodziłam z nim na każą próbę, znałam wszystkie układy, kroki i potem ćwiczyliśmy razem w domu - opowiada Agnieszka.
Obydwie najpierw nieśmiało kibicowały swoim dzieciom i ich tanecznym pierwszym krokom. Szybko jednak taniec stał się bardzo ważną częścią ich życia, bez którego nie wyobrażają już sobie przyszłości.
Sukienka tańczy
U Agnieszki fascynacja tańcem przerodziła się wręcz w sposób na życie. Od ponad roku Agnieszka prowadzi własną firmę - pracownię strojów tanecznych.
- Pomysł zrodził się spontanicznie. Zaczęło się od tego, że własnoręcznie uszyłam Sebastianowi i jego partnerce strój na pierwszy turniej. Trener szkoły "Image", w której tańczy Sebastian, wyszedł z propozycją, abym uszyła jednakowe stroje dla całej grupy. Zaczęli się do mnie zgłaszać inni rodzice, żebym uszyła stroje ich dzieciom. Wtedy pomyślałam, że można połączyć przyjemne z pożytecznym. Zawsze marzyłam o własnej firmie, ale nie miałam pomysłu. Zakłady krawieckie w Wyszkowie upadały. A ja znalazłam swoją niszę - opowiada Agnieszka Archacka.
Przed otwarciem własnej pracowni, pracowała w Warszawie jako konstruktor sukien ślubnych. Nie zawahała się zostawić tamtą pracę i zaryzykować na własny rachunek. Dziś może już powiedzieć, że się opłaciło.
- Nie zrezygnuję już z tej firmy, która jest spełnieniem moich marzeń. Chcę ją rozwijać i powiększać swoją pracownię - mówi Agnieszka. Udało jej się znaleźć rynki zbytu. Nawiązała współpracę z branżowym sklepem w Warszawie, z innymi pracowniami, z klubami i formacjami tanecznymi w całej Polsce, które zamawiają u niej sukienki i stroje dla tancerzy. Poszerzyła swoją ofertę o buty i akcesoria taneczne. W pracę w firmie "Passion A&A Collection" wciągnęła także męża. Jeżdżą razem na turnieje taneczne, gdzie wystawiają swoje stoisko. Jest już znana i rozpoznawana w środowisku.
Agnieszka dzieli teraz czas między próby, wyjazdy na turnieje, godziny poświęcane na szycie sukni dla tancerek i rodzinę. Na szczęście rodzina rozumie i podziela jej pasję. W rodzinnych albumach obok zdjęć z dziećmi z wakacji jest mnóstwo fotografii sukienek zaprojektowanych przez mamę.
- Projektowanie strojów to moja kolejna pasja. Sama wszystko wymyślam. Nawet nie jestem w stanie zliczyć, ile wzorów sukienek już uszyłam według własnego pomysłu. I żadna nie może się powtórzyć. Każda jest inna. Najfajniej jest, jak jadę na turniej i widzę, jak tańczą moje sukienki - błysk pojawia się w oczach Agnieszki, gdy o tym opowiada.
Przyjaciółki od... tańca
- To wciąga. To jest takie przyjemne, że Karolina rozwija to, co kocha a ja jednocześnie to pokochałam. To nas bardzo zbliża: mamy wspólne zainteresowania, wspólnych znajomych, oglądamy te same programy - opowiada Iwona Woźniakowska.
Karolina, uczennica pierwszej klasy gimnazjum, tańczy od prawie czterech lat. Przez ten czas mama i córka bardzo się do siebie zbliżyły.
- Jesteśmy prawdziwymi przyjaciółkami. Życzę wszystkim rodzicom takich relacji z dziećmi - mówi Iwona.
Tę przemianę obserwuje ich rodzina, której także udzieliła się taneczna pasja.
- Gdy Iwona obserwuje Karolinę na parkiecie, jakby tańczyła razem z nią - mówi siostra Iwony, Hanna Dziubiel.
- Tym żyję nie tylko ja, cała rodzina to uwielbia. Zresztą to się udzieliło wszystkim rodzicom tańczących dzieci. Staliśmy się jedną wielką rodziną. Zaprzyjaźniliśmy się, podejmujemy wiele ciekawych inicjatyw - mówi mama Karoliny.
Pamięta jej pierwsze doświadczenia z tańcem. Najpierw to była rytmika, potem jakiś czas w "Sylabie". Cztery lata temu, gdy w Wyszkowie pojawiła się szkoła "Image", Karolina poszła na zajęcia i tak już zostało. Treningom poświęca około ośmiu godzin dziennie, ma zajęcia grupowe i indywidualne, jeździ na warsztaty taneczne.
- Karolina zawsze była ruchliwym dzieckiem, ale teraz wprost nie może ustać w miejscu. Tańczy cały czas. A ja uwielbiam na to patrzeć, to jest jakby inny świat. Zapominam o wszystkich problemach - opowiada mama młodej tancerki.
Więcej czytaj w papierowym wydaniu "Głosu Wyszkowa"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?