O tragedii Eli, Zbyszka i Wojtka - rodzeństwa z Leszczydołu Starego - pisaliśmy na początku czerwca. Pożar, który wybuchł w ich domu pod koniec maja, strawił niemal całe wyposażenie i zniszczył dom.
- Nikomu z domowników na szczęście nic się nie stało, ale dom jest zniszczony, okopcony, wymaga dużo pracy, aby móc w nim znowu zamieszkać - mówił nam wówczas sołtys wsi, Krzysztof Kuchta.
To on zmotywował sąsiadów do pracy i pomocy pogorzelcom, którzy na czas remontu trafili do placówki opiekuńczej. Kilkanaście osób każdego dnia pracowało przy odnawianiu domu i przywracaniu go do stanu używalności. Robiły to społecznie, poświęcając swój czas, a nierzadko i pieniądze. Leszczydowianie zerwali w domu stare nadpalone podłogi, wylali szlichty pod nową podłogę. Załatali przeciekający dach. Zbudowali daszek nad wejściem do domu. Naprawili schody, drzwi, wybite okna. Mieszkanie pomalowano, wyremontowano także kuchnię i łazienkę.
- Najtrudniej było pozbyć się tego dosłownie wżartego w ściany okopcenia i smrodu spalenizny - przyznaje sołtys.
Ale mieszkańcy uporali się z tym i innymi napotkanymi problemami. Przygotowali miejsce pod szopę na Drewo do opalania domu zimą. Pomogli także w urządzeniu pomieszczeń.
- Ludzie sami do nas dzwonili i oferowali pomoc. Ktoś dał dywan, ktoś szafkę, nawet obrazy na ściany ludzie dawali. Wszystko się przydało, aby stworzyć przytulny dom - opowiada Krzysztof Kuchta.
Rzeczywiście, dom Eli, Zbyszka i Wojtka zmienił się nie do poznania. W ubiegłym tygodniu rodzeństwo mogło wrócić do siebie.
- Od początku najbardziej zależało nam na tym, aby sprowadzić rodzeństwo jak najszybciej do ich rodzinnego domu, bo pobyt w placówce nie służył im. Oni bardzo chcieli tu wrócić i daliśmy im tę szansę - mówi Agnieszka Mróz, dyrektor Ośrodka Pomocy Społecznej, który zaangażował się w koordynację pomocy dla pogorzelców. Dam przekazał także pieniądze na ten cel, pozyskiwał sponsorów, darczyńców, a wielu firmach - korzystne rabaty na zakup materiałów budowlanych. Część remontu sfinansowano z oszczędności rodziny, ale bez pomocy innych nie udałoby się pewnie zrobić tego, co wykonano.
- Ludzie naprawdę chętnie pomagali - przyznaje Agnieszka Mróz. - Słowo "dziękuję" dla mieszkańców Leszczydołu Starego to naprawdę za mało, aby odwdzięczyć się za to, co zrobili. Przyznam, że nie miałam dotychczas takich doświadczeń, żeby społeczność lokalna tak włączyła się w pomoc.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?