Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Notariusz padł ofiarą nieuczciwej firmy

Małgorzata Jabłońska
sxc.hu
Kancelaria notarialna w centrum Przasnysza miała rozpocząć swoją działalność z początkiem sierpnia 2015 roku. I ruszyła, ale remont, który poprzedził wprowadzenie notariusza, wciąż spędza sen z powiek inwestora, Grzegorza Siemianowskiego.

Chyba każdy z nas kiedyś coś remontował - dom, mieszkanie, może lokal usługowy, biuro, bądź też słyszał perypetie znajomych, rodziny. Nie trzeba więc nikomu tłumaczyć jak ważny jest przy tym dobór właściwej ekipy remontowej. Grzegorz Siemianowski nie miał w tej kwestii szczęścia.

Sprawnie tylko na początku
- Mieszkam w Mławie, ale że inwestycja miała być w Przasnyszu, uznałem, że sensownym będzie zatrudnienie ekipy budowlanej właśnie z Przasnysza, lub jego najbliższych okolic - opowiada. - Poszukiwania budowlańców do remontu pomieszczenia na kancelarię notarialną rozpocząłem wiosną 2015 roku. Prace miały obejmować podstawowe roboty wykończeniowe: ustawienie ścianek gipsowo-kartonowych, wykonanie gładzi, malowanie oraz wstawienie drzwi wewnętrznych. Mój wybór padł na firmę z gm. Czernice-Borowe. W kwietniu podpisałem umowę, w której wyszczególniłem zakres prac. Na początku remont posuwał się dość sprawnie, jednak z czasem prace zaczęły zamierać, aż zupełnie ustały. Wielokrotnie podejmowałem próby skontaktowania się z wykonawcą. Obiecywał dokończenie prac, z których, choć dostał już pełną zapłatę - nie wywiązał się do końca. Nie odpowiadał na e-maile, nie odbierał ode mnie telefonu, a kiedy dzwoniłem z innego numeru, obiecywał gruszki na wierzbie. Zwodził mnie bardzo długo i niestety, mimo kolejnych obietnic, remont wciąż był rozgrzebany - denerwuje się nasz rozmówca.

Termin otwarcia kancelarii zbliżał się wielkimi krokami. W tej sytuacji inwestor zmuszony był zatrudnić innego wykonawcę, który na wstępie skrytykował jakość przeprowadzonych dotychczas prac. Za nieco ponad 800 zł, w niedługim czasie doprowadził remont do upragnionego końca. Nie oznacza to jednak końca sprawy.

- W połowie sierpnia 2015 wysłałem do właściciela nierzetelnej firmy pismo przedsądowe, w którym zażądałem zwrotu za prace, za które zapłaciłem, ale nigdy nie zostały przez niego wykonane. Ponadto w tym samym piśmie poinformowałem go, że po kilku miesiącach na postawionych przez niego ściankach pojawiły się na rysy i pęknięcia, spowodowane zastosowaniem niewłaściwych spojeń. Konstrukcja gipsowo-kartonowa nie została także trwale zespojona ze stropem i ścianami bocznymi. Zwróciłem się o naprawę tych niedoróbek - dodaje pan Grzegorz.


Nie odbiera telefonów

Pisma o podobnej treści nasz czytelnik kierował jeszcze wielokrotnie, wysyłał też ponaglające SMS-y i e-maile. Bez skutku.
- W końcu zdecydowałem się oddać sprawę do sądu. Sam mam nieco do czynienia z branżą budowlaną i nie wyobrażam sobie podobnego potraktowania klienta. Nerwy, które straciłem z powodu tego, jak mi się wydawało, dość błahego remontu, przekracza ludzkie pojęcie. Nikomu nie życzę zetknięcia się z tym co sam przeszedłem, dlatego pragnę ostrzec wszystkich przed nierzetelnością tej firmy. Proszę sobie wyobrazić, że mimo, iż minęła już rocznica otwarcia kancelarii, nie otrzymałem faktury za wykonane prace, choć od miesięcy się jej domagam. To przecież niewiarygodne, że nie mogę wliczyć w koszty prac, za które zapłaciłem gotówką i z naddatkiem - komentuje rozgoryczony pan Grzegorz.

Skontaktowaliśmy się z właścicielem firmy z gm. Czernice Borowe . Obiecał rozliczyć się, wystawić fakturę i porozumieć się z naszym czytelnikiem w sprawie niedoróbek w nieprzekraczalnym terminie do 1 sierpnia. Termin minął. Potem był kolejny.

- Wykonawca, mimo umówienia się ze mną na dwa kolejne terminy spotkań, na żadnym z nich się nie pojawił. Nie odbiera także telefonów - mówi Grzegorz Siemianowski i podtrzymuje decyzję o skorzystaniu z drogi sądowej. - Jestem zdeterminowany by tę sprawę doprowadzić do końca -zapowiada nasz czytelnik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki