Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nocny patrol

Andrzej Mierzwiński
Co tydzień w rubryce "Kolizje" czytamy o włamaniach, kradzieżach czy napadach dokonywanych często pod osłoną nocy. O swoich obawach związanych z przebywaniem w późnych godzinach na ostrowskich ulicach mówili także nasi przygodni rozmówcy. Czy miasto po zmroku jest rzeczywiście tak niebezpieczne i co wówczas robi nasza policja? Aby się o tym przekonać, spędziłem noc z soboty na niedzielę 9 lutego w policyjnym radiowozie i na stanowisku dyżurnego Komendy Powiatowej Policji.

Punktualnie o 18.00 wyruszamy spod komendy i od razu mamy pierwsze wezwanie do kolizji drogowej w okolicach Prosienicy. Dla załogi radiowozu nie jest ona pierwsza w dniu dzisiejszym. Drogi są oblodzone i śliskie, ale nie wszyscy kierujący zwracają no to uwagę. Po drodze mijamy mercedesa, który wypadł z drogi i zagrzebał się w śniegu. Na miejscu kolizji zastajemy poloneza, który wpadł w poślizg i uderzył w ładę spychając ją z szosy w pole. Gdy policjanci kończą przesłuchiwanie świadków zdarzenia, ok. 100 metrów za nami wypada z jezdni i ląduje w rowie kolejny pojazd. Głęboki w tym miejscu śnieg działa jednak amortyzująco i ani kierującej oplem corsą młodej kobiecie, ani samochodowi nic się nie stało. Nie były to jedyne tej nocy drogowe kolizje.

Wesołe telefony

Nie ma się czego bać?

Ostrów jest, moim zdaniem, dosyć spokojnym miastem - uważa komendant powiatowy policji w Ostrowi Mazowieckiej Lech Dmochowski. - Przęstępczość jest u nas, wedle statystyk policyjnych, niższa w stosunku do innych miast porównywalnej wielkości na Mazowszu. W ostatnich dwóch latach notowaliśmy spadek przeprowadzonych na terenie Komendy Powiatowej Policji czynności z 2200 w 2001 roku do 1761 w roku 2002, czyli prawie o jedną piątą. Wykrywalność przestęstw wynosiła w 2001 roku 55,6 procent a w roku ubiegłym 54,8 procent. Przestępstw najcięższego kalibru, czyli zabójstw odnotowaliśmy w ciągu dwóch lat osiem. Zmniejszyła się liczba kradzionych pojazdów - ze 104 w roku 2001 do 85 w 2002 roku. Jest to efekt zarówno wzmożonej kontroli policji, jak i czujności społeczeństwa, którą bardzo doceniamy. Do najbardziej rozpowszechnionych przestępstw należy kradzież mienia - napady rabunkowe na sklepy, ludzi, kradzieże w szkołach i zakładach pracy. W 2001 roku stwierdziliśmy 459 kradzieży, w roku ubiegłym 401.
Nie ma jakichś szczególnie niebezpiecznych miejsc w mieście tak niewielkim jak nasze. Ale, jak wszędzie grupy chuligańskie grasują w tzw. blokowiskach, w okolicach dworca autobusowego i ciągów handlowych. W szkołach kradzieże zdarzają się niezbyt często, dotyczą przeważnie kradzieży telefonów komórkowych, sprzętu bardzo popularnego dzisiaj wśród młodzieży.
Granica wiekowa przestępców sięga przeważnie 40 lat, ale notujemy grupy młodocianych, zdeklarowanych złodziei i chuliganów, niejednokrotnie karanych za wykroczenia i przestępstwa. W ostatnich tygodniach policja ujęła trzech sprawców włamań do domków jednorodzinnych, pracowników Fabryki Mebli Forte, kradnących meble oraz jednego z najgroźniejszych w Ostrowi dealerów narkotyków.
Największą przestępczość notujemy w Ostrowi i okolicach Małkini. Stosunkowo dużo wykroczeń przeciwko prawu stwierdziliśmy ostatnio w gminie Zaręby Kościelne. Poprawie bezpieczeństwa w tych gminach na pewno będzie sprzyjał fakt, że prawie dwukrotnie zwiększyło się zatrudnienie komisariatu w Małkini - z 13 do 25 policjantów. Na terenie powiatu ostrowskiego zatrudnionych jest 104 policjantów. Zbyt mało nawet w stosunku do obowiązujących norm, nie wspominając o potrzebach.

W komendzie nocny dyżur pełnią; st. asp. Ryszard Cichowski i sierż. sztab. Jacek Truchel. Co jakiś czas zgłasza się któryś z patroli z prośbą o sprawdzenie w centralnym rejestrze kontrolowanego właśnie pojazdu lub legitymowanej osoby. Ryszard Cichowski wystukuje w komputerze markę samochodu, numery silnika i nadwozia lub personalia i po chwili informuje patrol o wynikach weryfikacji. W tym samym czasie Jacek Truchel odbiera z Komendy Wojewódzkiej informacje o skradzionych pojazdach i również przesyła je w teren. Dzisiejszy dyżur, jak zapewnia dyżurny KPP, na razie przebiega spokojnie. Jednak jest sobota, są dyskoteki, wesela i wszystko jeszcze może się zdarzyć. W powiecie znajduje się jednak siedem radiowozów i w razie potrzeby jest kim i czym dysponować.
Niemal bez przerwy dzwoni telefon alarmowy.
- To bawi się dzieciarnia - mówi spokojnie Cichowski. - Dzwonią z komórek lub z automatów telefonicznych. Chce pan posłuchać? Z głośnika dziecięcy głosik bluzga taką wiązanką, że tego tekstu żadna redakcja z pewnością by nie przepuściła. Za chwilę dziewczę w (na ucho) podeszłym wieku gimnazjalnym składa przez komórkę propozycję erotyczną, która mogłaby być ozdobą najbardziej wulgarnego pornosa.
- Tak będzie do godziny 3 w nocy - mówi Cichowski. - Potem krótka przerwa i od 6 rano koncert zacznie się na nowo. Podczas każdego dyżuru przyjmujemy kilkadziesiąt takich telefonów.
Dyżurni odbierają każde połączenie, bo przecież może dzwonić ktoś naprawdę potrzebujący pomocy policji. Wspólnie zastanawiamy się, czy rodzice "dowcipnisiów" wiedzą, do czego służą ich pociechom telefony komórkowe i czy zdają sobie sprawę, że blokując numer alarmowy być może igrają one z czyimś życiem lub zdrowiem.
O 23.00 ponownie ruszam z nową załogą na nocny patrol. Radiowóz wolno przemierza puste ulice miasta. Na osiedlu Kościuszki - Widnichowska nie ma żywego ducha. Drzwi wejściowe do bloków są pozamykane, na klatkach schodowych ciemno.
- Dzisiaj jest zimno i ludzie zamykają drzwi, ale latem są otwarte na oścież, dlatego jest tyle włamań do piwnic - mówią policjanci. - Gdy klatki schodowe są otwarte i świeci się na nich światło, sprawdzamy, kto jest wewnątrz. Odwiedzamy te zakątki miasta, gdzie zazwyczaj gromadzi się nasz rodzimy półświatek.
Dzisiaj jednak, zapewne z uwagi na mróz, świecą one pustkami. Nawet w słynnej melinie, jaką od lat jest opuszczony przystanek PKP przy ul. Lipowej hula tylko zimny wiatr. Monotonię jazdy po pustych ulicach przerywa widok dwóch młodych mężczyzn nieopodal szpitala. Po wylegitymowaniu i sprawdzeniu ich personaliów u dyżurnego obaj życzą nam grzecznie dobrej nocy. Nie zawsze jednak zdarza się taki Wersal.
- Często słyszymy teksty: "panowie powinni łapać przestępców, a nie legitymować porządnych ludzi" lub "dlaczego pan mnie kontroluje, ja nic złego nie zrobiłem" - wspominają policjanci z radiowozu. - Przecież nikt nie ma wypisane na czole, że jest porządnym obywatelem lub poszukiwanym przestępcą. Prosimy o więcej zrozumienia i współpracy ze strony mieszkańców.
Kilkadziesiąt metrów dalej załoga radiowozu zatrzymuje malucha z czterema osobami wewnątrz. Kierowca jest trzeźwy, czego nie można powiedzieć o pozostałej trójce. Trochę rozwlekle tłumaczą, że przyjechali z Kowalówki do Ostrowi w poszukiwaniu piwa. Na ul. Lubiejewskiej spotykamy inny radiowóz, który także zatrzymał malucha. Tym razem jednak sprawa przedstawia się dla kierowcy mniej różowo. Ze wskazań alkotestu wynika bowiem wyraźnie, że jechał on na dwóch gazach.

Panienki na rauszu

Milczące od dłuższego czasu radio nagle ożywa. Wzywają nas do Jasienicy gdzie miała miejsce rodzinna wymiana zdań zakończona ręcznym tłumaczeniem racji. Na miejscu okazuje się, że wzywający policję 62-letni mężczyzna sam wszczął awanturę z własnym synem, na co pewien wpływ mogły mieć wdmuchnięte do alkotestu ponad 2 promile alkoholu. Podczas, gdy policjanci łagodzą domowe nieporozumienie w Jasienicy, płynący z radia głos dyżurnego wzywa patrol do baru "Maxim". Na pierwszy rzut oka w lokalu jest cicho i spokojnie. Przed chwilą miała tu jednak miejsce awantura o tyle niecodzienna, że wywołana przez trzy podpite młode kobiety, które od wyzwisk przeszły do bijatyki. Na wieść, że wezwano policję, krewkie dziewczęta opuściły bar w pośpiechu i nikt nie wie gdzie się teraz znajdują. Z "Maxima" jedziemy do szpitala, dokąd zgłosił się mężczyzna ze śladami pobicia. Przed drzwiami poradni chirurgicznej zastajemy grupkę nietrzeźwych młodych ludzi. Poszkodowany ma ranę głowy, uraz nadgarstka i stłuczone żebra oraz ponad 1,5 promila alkoholu. Nie pamięta od kogo i za co dostał, wie tylko, że było to na zabawie tanecznej w Złotkach za Prostynią. Jego koledzy również wykazują całkowitą amnezję jeśli chodzi o przyczyny i przebieg zajścia, przebąkują jedynie coś o spaleniu w rewanżu wsi.
Zarówno wizyta w szpitalu jak i interwencja w Jasienicy pochłaniają mnóstwo czasu, który załoga radiowozu mogłaby wykorzystać znacznie efektywniej na patrolowanie miasta. Na szczęście ta noc upłynęła w miarę spokojnie. Nad ranem na stanowisku dyżurnego KPP znów zaczyna dzwonić telefon alarmowy. Nasi milusińscy dają znać, że zaczął się nowy dzień.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki