- Spartathlon dla biegacza jest jak Mount Everest dla uprawiających wspinaczkę. To jest marzenie, o którym niektórzy nawet boją się myśleć, że może się spełnić – mówi Bartosz Pliszka, o biegowej pasji którego pisaliśmy w TO. Spartathlon był jego wielkim marzeniem. Zrobił wiele, aby się spełniło. Przebiegł Spartathlon (29 i 30 września) – 246 kilometrów w 36 godzin!
W tym biegu startuje niespełna 400 osób z całego świata. Reprezentacje poszczególnych krajów (49 w tym roku) mają określoną przez organizatora liczbę zawodników. Polsce przypadło 17 miejsc. I w tej grupie – elitarnej rzec można – znalazł się właśnie ostrołęczanin Bartosz Pliszka.
- Jest to dla mnie ukoronowanie pewnego biegowego etapu – ocenia. – Jak ktoś chce czegoś więcej i ma odwagę, to może się tam wybrać.
Bartosz przygotowywał się do tego biegu od roku.
- Jadąc do Grecji, miałem wewnętrzne przekonanie, że ukończę ten bieg. Wierzyłem, że to się uda. Podszedłem do tego z pokorą. Jest nawet takie powiedzenie, że jak do Spartathlonu nie podejdziesz z pokora, to z pokorą wrócić do domu.
Więcej o przygotowaniach Bartosza Pliszki do Spartathlonu, o emocjach, jakie towarzyszyły biegowi oraz o roli żony Bartosza w tym przedsięwzięciu przeczytasz w papierowym wydaniu TO we wtorek, 10 października
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?