Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nieuczciwi klienci kradną, co popadnie. Właściciele lokali są bezradni

ekruczyk
Są tacy klienci pubów, barów, restauracji, którzy za punkt honoru stawiają sobie zabranie z lokalu pamiątki. Za ową pamiątkę uważają... wkład do odświeżacza powietrza, papier toaletowy, a nawet żarówki.

Amatorzy pamiątek są tak sprytni, że nie uchwyci ich oko kamery ani czujny personel.
- Już nie wiem, co mam robić - do naszej redakcji zadzwonił zdenerwowany Sławomir Frączyk, właściciel ostrowskiego Snack-Baru. - Ludzie wynoszą z mojego lokalu niemal wszystkie drobne przedmioty! Nic nie można zostawić na wierzchu. Zaczęło się od solniczek. Mieliśmy dziewięć, zostały trzy. Potem przyszedł czas na gazety. Kupuję prasę i kładę w barze, żeby klienci, czekając na jedzenie, mogli sobie poczytać. Ostatnio przyniosłem Tygodnik Ostrołęcki i nie zdążyłem go nawet przejrzeć, bo zniknął.

Tylko świnki żal...

Pan Sławomir przyznaje, że najczęściej giną rzeczy o małej wartości, ale kradzieże są dokuczliwe, bo zdarzają się bardzo często.
- Bardziej nawet od strat materialnych boli mnie to, że można tak postępować - mówi. - Zwłaszcza że może to być uciążliwe dla innych klientów. Jeśli w łazience nie będzie papieru toaletowego, to klient pomyśli, że właściciel o to nie zadbał. Trudno przecież tłumaczyć każdemu, że nie ma papieru, bo jest notorycznie kradziony. A klienci kradną nawet odświeżacze powietrza! - dodaje pan Sławomir. - Najbardziej szkoda mi dużej, szklanej świnki-skarbonki, która stała na półce niedaleko wyjścia. Nawet nie zauważyliśmy, kiedy została wyniesiona. W skarbonce było około trzystu złotych.

Pan Sławomir zainstalował w lokalu monitoring.
- Dwa razy kamera uchwyciła moment, w którym klienci kradli - opowiada. - Raz ustaliłem, kim jest złodziej. Zadzwoniłem i poprosiłem o zwrot przedmiotu. Dwaj chłopcy oddali to, co zabrali z baru, ale byli zdziwieni, wręcz zbulwersowani, że muszą to oddać.

Nie wszyscy właściciele ostrowskich lokali mają problem z kradzieżami.
- Kawiarnia Pavo istnieje od kwietnia - mówi nam Kamil Ferenc. - Do tej pory nie zauważyłem, aby coś zginęło, nie mamy problemów ze złodziejami. Myślę, że to kwestia wieku klientów. Do nas przychodzą zazwyczaj osoby dorosłe, którym pewnie nawet przez myśl nie przejdzie taka "akcja".
- Przez siedem lat nie zginęła u nas nawet jedna szklanka - mówi Daniel Rostkowski, właściciel restauracji "Tandem".

Agnieszka Deluga z kawiarni "Błękitna" również nie musi walczyć ze złodziejami.
- Mimo że jest u mnie duży ruch, z lokalu nic nie ginie - mówi. - Ale też większość potrzebnych rzeczy znajduje się przy barze, więc jeśli klient potrzebuje np. soli, doprawia jedzenie na oczach pracownika.

Straty należy wliczyć w działalność

Właścicielom wielu ostrołęckich lokali drobne kradzieże również spędzają sen z powiek.
- Najgorzej jest w sezonie letnim - mówi Anastazja Niemiałtowska, właścicielka pizzeri "Da Grasso". - Młodzi ludzie kradną niemal wszystko, co może im się do czegoś przydać. Najwięcej ginie nam sztućców, solniczek, szklanek, wynoszą także odświeżacze powietrza z łazienek. Nie przeszkadza im nawet to, że w lokalu mamy monitoring. Jak przyjdzie grupka młodych ludzi, którzy zrobią zamęt, to nawet kamera nie uchwyci momentu kradzieży. Jesteśmy bezsilni - przyznaje.

Cały artykuł przeczytasz w najnowszym papierowym wydaniu TO

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki