Wielofunkcyjną Placówkę Opiekuńczo-Wychowawczą skontrolowali inspektorzy wydziału polityki społecznej Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego. Starostwo Powiatowe w Wyszkowie otrzymało tzw. wystąpienie pokontrolne, a w nim 24 zalecenia, w których wojewoda zaleca przede wszystkim podjęcie zdecydowanych kroków, zmierzających do zapewnienia wychowankom prawa do godziwych i bezpiecznych dla zdrowia warunków bytowych oraz zaspokojenie ich potrzeb co najmniej na poziomie obowiązującego standardu świadczonych usług.
Dyrektor placówki miał siedem dni na złożenie wojewodzie zastrzeżeń do treści protokołu z kontroli. Nie skorzystało z tego, choć nie ukrywa, że z wieloma zaleceniami się nie zgadza.
- Długo myślałem nad tym, aby odwołać się od tego protokołu. Nie ze wszystkimi zaleceniami się zgadzam, są one tak niejednoznaczne, że można je różnie zinterpretować, dlatego nie chciałem zgłaszać oficjalnych zastrzeżeń. Czasem trzeba mieć w sobie trochę pokory - wyjaśnił dyrektor.
W tej sytuacji, w ciągu 30 dni ma czas na złożenie wojewodzie wyjaśnień ze sposobu realizacji zaleceń pokontrolnych.
(...)
Dyrektor, Adam Bogdanowicz ustosunkował się do zaleceń wojewody.
Uważa, że stan techniczny budynku pozostawia wiele do życzenia, ale niedawno placówka była kontrolowana przez sanepid w Warszawie i ten nie miał większych zastrzeżeń do jej stanu technicznego i socjalno-bytowego.
Jednym z zaleceń wojewody było usunięcie pleśni i grzyba ze ścian, które zdaniem kontrolujących zagrażają życiu i zdrowiu wychowanków.
-Wilgoć na ścianach pojawia się od strony dachu. Na bieżąco staramy się odgrzybiać, zamalowywać, uzupełniać tynki czy farbę. Uchybienia na terenie obiektu staramy się również usuwać na bieżąco, kiedy tylko je zauważymy - mówił dyrektor.
Dyrektor wyjaśnił także zarzut zgłaszania do ośrodka adopcyjnego dzieci z nieuregulowaną sytuacją prawną. Twierdzi, że był to tylko jeden przypadek. - Jednej karty nie mogliśmy wypełnić, bo chłopiec był na długotrwałej ucieczce.
Członkowie komisji nie ukrywali, że zmroziła ich informacja o kłódkach na meblach czy braku dostępu do podstawowej żywności.
- Kłódki to była sugestia wychowanków, żeby mogli zabezpieczać swoje rzeczy. Kłódki znikły, pojawiły się zamki - wyjaśnił kwestię zabezpieczeń.
Niepodważalny był jednak brak jedzenia w aneksach kuchennych, z których korzystają wychowankowie po zamknięciu kuchni (o 20.00).
- W tym dniu może zdarzyło się, że było pusto, ale zawsze w szafce jest jakiś chleb, dżem czy herbata - mówił.
Dyrektor nie widzi również konfliktu między wykonywaniem jednocześnie pracy dyrektora i pedagoga, co wykazała kontrola. Ustosunkował się również do kwestii zakazu wyjazdu wychowanków do domu rodzinnego
Jeżeli dziecko jest leniwe i nie chce odrabiać ujemnych punktów, to musimy to jakoś wyegzekwować - tłumaczył.
- To przynosi odwrotny skutek. U dziecka zaburzonego trzeba prowadzić terapię, aby zrozumiało, że postępują źle - wtrąciła Urszula Mikołajczyk.
- Przychodzą dzieci z różnym bagażem doświadczeń, ale są tacy, którzy nie pytają nas o zdanie, tylko po prostu wychodzą, ale to już jest traktowane jako ucieczka - odpowiedział Bogdanowicz.
Wicestarosta, która zainicjowała wprowadzenie protokołu z kontroli na zarząd i rozpoczęcie dyskusji na ten temat przede wszystkim chce, aby sprawa została wyjaśniona.
- Dobro dzieci wymaga tego, abyśmy wszyscy stanęli w prawdzie, bez względu na to, po której stronie siedzimy. Tu brakuje podmiotowego traktowania dziecka. Sztuczki z ujemnymi punktami to jest ich przedmiotowe traktowanie. Mam wrażenie, że to nie jest tylko niedbałość o dokumenty, tylko niedbałość o dziecko - skwitowała.
Zobacz także: Nieprawidłowości w domu dziecka w Dębinkach
Więcej przeczytasz w papierowym wydaniu Głosu Wyszkowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
