Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niechlujne szczepienie zabiło mi psa - twierdzi Bogdan Liszewski

Robert Majkowski
Bogdan Liszewski oskarża lekarza weterynarii o śmierć psa, który miał zachorować po niechlujnym szczepieniu. - Jak można tak niehigienicznie traktować zwierzęta? - pyta, a lekarz odpowiada: - Liszewski się odgrywa

Misiek, czworonogi mieszaniec, był wiernym przyjacielem Bogdana Liszewskiego z Perzanowa, pow. makowski, przez trzynaście lat.

Liszewski twierdzi, że Misiek zachorował trzy dni po szczepieniu, w styczniu.
- Od ponad miesiąca go leczę - mówi. - Po tym szczepieniu dostał wysypki, zaczął się strasznie drapać. Myślałem, że ma pchły. Pojechałem do weterynarza, który go szczepił, Andrzeja Jędreasa, żeby dał jakieś leki. Dał preparat na odpchlenie. Ale Misiek drapał się coraz bardziej, zaczął sobie wyrywać, wygryzać sierść. I zaczął słabnąć. Pojechałem do lekarza do Ostrołęki. Ten zrobił pieskowi wszystkie badania, wykrył guz, który trzeba było usunąć. Ale operacja na nic się zdała, mimo intensywnej kuracji - Liszewski pokazuje całą torbę leków, które wykupił dla Miśka. - Misiek czuł się coraz gorzej. Teraz nawet nie wstaje na nogi. Czołga się, muszę go na rękach nosić - z trudem dźwiga prawie bezwładnego psa.

Dzień po naszej rozmowie Bogdan Liszewski musiał Miska uśpić.
- W miesiąc psina się wykończyła. Uważam, że to z powodu tego szczepienia - twierdzi Liszewski. - Weterynarz szczepił psy jedną strzykawką. Jak można tak niehigienicznie traktować zwierzęta? Roznosić infekcje? Gdzie etyka lekarska?

Lekarz natomiast kategorycznie zaprzecza.
- Używamy wyłącznie jednorazówek, bo nie opłaca się sterylizować sprzętu. Strzykawki, igły to groszowe koszty i nie ma na czym oszczędzać - mówi Andrzej Jędreas, który pracuje w lecznicy u innego makowskiego weterynarza. - Nigdy nie miałem zarzutu, że nie zmieniam strzykawki. Ale teraz będę chyba każdemu właścicielowi wyraźnie pokazywał zapakowaną strzykawkę

- Podczas trzydziestu lat pracy nie zdarzył mi się też wypadek, by pies zachorował po szczepieniu, a setki tysięcy psów zaszczepiłem. Ten był po prostu stary, na ludzkie lata miał dziewięćdziesiątkę. I zapewne wcześniej chory, bo w trzy dni guz mu się nie zrobił. Liszewski odgrywa się za to, że nie chciałem mu przepisać leków. Sylabizował przez telefon nazwy jakichś leków dla ludzi, chciał żeby mu dać receptę. A my nie wypisujemy recept, mamy dosyć leków w lecznicy. Ale on nie brał od nas żadnych leków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki