Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie radzi sobie w walce z PKP. A chodzi o zwyczajny zawór .

(mb)
Gdy brakuje wody w prywatnej studni, Bogusław Markowski musi ją brać z ulicznego hydrantu
Gdy brakuje wody w prywatnej studni, Bogusław Markowski musi ją brać z ulicznego hydrantu
Sprawa dotyczy zwykłego zaworu na rurze z wodą.

Bogusław Markowski z Małkini Górnej od urodzenia mieszka w domu - a właściwie w jego połowie - na osiedlu kolejowym przy ul. Kolejowej.

Bogusław Markowski z rodziną oraz zajmująca drugą połowę Jadwiga Poniatowska wykupili od kolei cały dom z działką. Stanowi teraz ich wspólną własność.

Do domu od strony ulicy Kolejowej doprowadzone jest podziemne przyłącze wodociągowe, wybudowane w czasach, kiedy mieszkańcy kolejowych domów nie byli jeszcze ich właścicielami. Przyłącze dobiega do domu od strony zajmowanej przez J. Poniatowską i w jej piwnicy jest zawór, który odcina dopływ wody do całego domu. Dwa mieszkania, jeden zawór.

- Dopóki starsza pani tu mieszkała, nie było żadnego problemu - mówi Bogusław Markowski. - Latem 2010 roku pani Poniatowska przeprowadziła się do swej córki, która mieszka w Małkini, a pod koniec listopada córka lub ktoś inny w jej imieniu zakręcił zawór i w ten sposób zostaliśmy odcięci od wody z wodociągu.

Na szczęście, Markowscy kilka lat temu wybudowali sobie na podwórku osobną studnię, zamontowali hydrofor i mają alternatywne źródło czystej wody. Zrobili to, podobnie jak jeszcze kilka rodzin na osiedlu, bo woda z kolejowego wodociągu była w bardzo złym stanie. Od kilku lat jest już lepiej, bo w kolejowym wodociągu zaczęła płynąć woda z gminnego ujęcia.

Po zakręceniu zaworu żona Bogusława Markowskiego skontaktowała się telefonicznie z córką Jadwigi Poniatowskiej, ale ta miała kategorycznie stwierdzić, że wody nie odkręci aż do wiosny. W tej sytuacji Markowski złożył pisemne zawiadomienie na policję, ale tydzień później otrzymał postanowienie o odmowie wszczęcia postępowania z powodu braku znamion czynu zabronionego.

Nic nie dała także interwencja w Straży Gminnej.

- To było dawno temu, ale przypominam sobie tę sprawę - mówi Rafał Dąbrowski, komendant Straży Gminnej w Małkini Górnej. - Odniosłem wrażenie, że tam występuje sąsiedzki konflikt, który utrudnia załatwienie tej sprawy.

- To prawda - wyjaśnia Bogusław Markowski. - Sąsiedzi mieli wciąż do nas pretensje, że nasza kuchnia jest większa niż ich. Nie przekonywało ich, że taka sytuacja występowała już wcześniej, zanim ojciec się tu wprowadził.

- Zrobiłam to po prostu dlatego, żeby w nieogrzewanym mieszkaniu nie zamarzła woda w rurach - wyjaśnia nam Danuta Fabiańska, córka Jadwigi Poniatowskiej.

Po odmowie wszczęcia postępowania przez policję Markowski zwrócił się do właściciela wodociągu.

- Niestety, Polskie Koleje Państwowe wylały mi kubeł zimnej wody na głowę - mówi.

Całą historię przeczytasz w najbliższym papierowym wydaniu TO.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki