Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie płacą alimentów, bo ...nie pracują, bo piją, bo wypierają się ojcostwa

sxc.hu
sxc.hu
Rekordzista winien jest funduszowi alimentacyjnemu ponad 80 tys. zł.

Wpadają w spiralę alimentacyjnego długu, którego nikt z nich nie zdejmie. Choć państwo ściga ich na różne sposoby, oni też znajdą sposób, aby nie płacić alimentów. Tymczasem każdy z nas, ze swoich podatków, dokłada się co miesiąc do utrzymania dzieci dłużników alimentacyjnych.

Dłużnikiem alimentacyjnym jest osoba, która nie płaci na swoje dzieci alimentów zasądzonych przez sąd. Ten obowiązek przejął za niego fundusz alimentacyjny. W gminie Wyszków formalnie zarejestrowanych jest obecnie 337 dłużników alimentacyjnych. 189 z nich to tzw. dłużnicy czynni, pochodzący z naszej gminy zaś kolejnych 97 dłużników czynnych zameldowanych jest poza gminą Wyszków. Pozostałych 51 osób to dłużnicy, których sprawy zostały zakończone, tzn. dług im nie narasta, ale wciąż mają zaległe zadłużenie wobec funduszu alimentacyjnego. Wśród dłużników są trzy kobiety, reszta to panowie.

Dłużnik rekordzista w naszej gminie jest winien funduszowi alimentacyjnemu ponad 80 tys. zł. Inni mają zadłużenie na poziomie kilkudziesięciu tysięcy złotych. Rośnie ono z każdym dniem.

Każdy taki pojedynczy dług składa się na ogromne kwoty, wypłacane każdego roku z budżetu państwa dzieciom dłużników alimentacyjnych. Tylko w gminie Wyszków, w 2011 roku, wypłacono 1,5 mln zł z funduszu alimentacyjnego. Zasiłki otrzymywało 316 rodzin. Od 1 października 2008 roku, gdy powstał fundusz alimentacyjny, gmina Wyszków wypłaciła w ramach funduszu alimentacyjnego zasiłki w łącznej kwocie ponad 4 mln 860 tys. zł! Niestety, jednocześnie ściągalność należności od dłużników alimentacyjnych jest na bardzo niskim poziomie, w całym kraju. W gminie Wyszków od 2008 roku udało się odzyskać jedynie 665 tys. zł, czyli około 13,5 proc. zadłużenia.

- To kropla w morzu tego, co się wypłaca - przyznaje Agnieszka Mróz, dyrektor Ośrodka Pomocy Społecznej w Wyszkowie.

W 2008 roku na OPS-y w całej Polsce spadł obowiązek, którego tak naprawdę nie powinny wykonywać. Zajmują się obsługą funduszu alimentacyjnego. Pod tym jednym słowem "obsługa" kryją się jednak godziny, dziesiątki godzin pracy nad każdym dłużnikiem, sterty pism, papierów, znaczków, kopert, segregatory dokumentów, dziesiątki telefonów, teczki korespondencji i setki złotych wydawanych właśnie na to, aby skutecznie odzyskać od dłużnika pieniądze, które na jego dzieci łoży państwo, czyli wszyscy podatnicy.

Liczba instytucji zaangażowanych w wypłatę świadczeń dzieciom, a następnie odzyskanie alimentacyjnych długów, jest ogromna. Zaangażowane są w to sądy, komornicy, prokuratorzy, policja, starostowie, wójtowie i burmistrzowie, Powiatowe Urzędy Pracy, wreszcie wspomniane już OPS-y. Także wachlarz procedur i przepisów, związanych z funduszem alimentacyjnym, jest bardzo szeroki. Daje wymienionym instytucjom instrumenty do "uprzykrzenia" życia dłużnikowi alimentacyjnemu. Mimo to "alimenciarze" i tak znajdują sposoby na to, aby nie płacić i zwyczajnie wysługiwać się w tym obowiązku państwem.

Cały tekst przeczytasz w papierowym wydaniu GW.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki