Zaczęło się niewinnie. Jak zwykle w wakacje publiczna telewizja udała się gremialnie na urlop, każąc swym telewidzom oglądać powtórki. W tym roku oba publiczne kanały poszły już tak daleko, że kazały widzom w środku lata oglądać powtórki ze skoków narciarskich a także kolejny raz "Czterech pancernych", "Przygody psa Cywila" i właśnie serial "07, zgłoś się", co jest o tyle osobliwe, że rok temu był on powtarzany w kanałach regionalnych, a dwa lata temu w "Dwójce".
07 w Internecie
Po pierwszej emisji w internetowym forum dotyczącym telewizji na portalu gazeta.pl jeden z internautów od niechcenia zapytał: "Oglądał ktoś wczoraj Borewicza?" I tak się zaczęło.
W pierwszym tygodniu września ten wątek na forum miał ok. 1100 wpisów i wciąż się rozrastał. Okazało się, że serial ma wielu fanów (również w Ostrołęce, ale o tym za chwilę), którzy znają na pamięć poszczególne odcinki, kolekcjonują je na kasetach VHS i licytują się w sieci znajomością szczegółów, np. jakie numery rejestracyjne miał samochód przestępców uciekających przed milicją w odcinku nr..., albo jaki był adres Stołecznego Urzędu Spraw Wewnętrznych podany w liście gończym w odcinku nrÉ Swoją drogą trzeba mieć sporo samozaparcia, żeby wkuwać na pamięć aż takie szczegóły zważywszy, że nakręcono 23 odcinki serialu, a każdy ma średnio po półtorej godziny. Jednak na tym nie koniec. Uczestnicy internetowego forum postanowili zorganizować zlot miłośników serialu w Warszawie. Prawdopodobnie odbędzie się w październiku. Jedną z pomysłodawczyń i organizatorek zlotu jest nikt inny, jak tylko mieszkająca i pracująca w Warszawie ostrołęczanka Dorota Szymborska.
- Dla mnie cała ta zabawa to dobra odskocznia od codzienności, od problemów, które mnie gnębią, po prostu coś fajnego i sympatycznego - mówi. - Spotykamy się z pomysłodawcami zlotu na roboczych spotkaniach, szukamy sponsorów. Najprawdopodobniej patronat nad naszym zlotem obejmie Polskie Radio.
Wokół rozlicznych działań fanów serialu "07, zgłoś się" zrobiła się medialna wrzawa. O popularności filmu i pomyśle zlotu pisał "Super Express", "Newsweek", "Wprost", była o nim mowa w "Lecie z radiem" i Polskim Radiu Bis.
Drugie plany i przebitki w 07
W czym tkwi fenomen popularności porucznika Sławomira Borewicza i jego współpracowników z Milicji Obywatelskiej? Chyba nie ma na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi, bo z jednej strony młode niewiasty wpadają w zachwyt nad aktorami. Jedna z internautek zażądała nawet na forum, żeby na zlot miłośników serialu przybył niezawodnie aktor grający porucznika Zubka. Na forum zapanowało wówczas spore zażenowanie, bo Zdzisław Kozień, w końcu nie aktor jednego sezonu, zmarł pięć lat temu. Podobnie męska część fanów serialu wymienia uwagi na temat biustów występujących w serialu aktorek, które jak na tamte lata dość często rozbierały się na filmowym planie. Niektórzy upajają się błyskotliwymi dialogami, innych fascynuje dramaturgia scenariuszy. Ale przecież ładne aktorki, porywające scenariusze, nieźle prowadzone dialogi to właściwość wielu filmów. A zatemÉ
W różnych dyskusjach na temat tego filmu przewija się jeszcze jeden wątek, który jest chyba kluczem do zrozumienia popularności filmu. Chyba najbardziej interesujące w "07, zgłoś się" są drugie plany i przebitki, czyli wszystko to co dzieje się w tle głównej akcji. Film ten ma już jakby nie było plus minus ćwierć wieku. Emitowany czternaście lat po upadku PRL-u pozwala podejrzeć tzw. zwykłe życie z lat 70. i 80. Historycy opisali już bardzo szczegółowo przełomy polityczne powojennego półwiecza, kryzysy gospodarcze, życie kulturalne, jednak codzienność tamtych lat udokumentowana jest bardzo skąpo. Tymczasem wielu młodych i zupełnie dorosłych zna lata 70. i początek 80. wyłącznie już z opowiadań.
Ekipa uwieczniająca przygody detektywa z MO z reporterskim zacięciem dokumentowała jednocześnie ówczesną rzeczywistość. Film przecież nie był kręcony w studiach, tylko w autentycznych wnętrzach i plenerach.
Cinkciarze na ulicach, nielegalne jaskinie hazardu w prywatnych domach, do których można było wejść tylko na hasło, koniki pod kinami - tego wszystkiego już dziś nie ma. W jednej ze scen na bazarze Różyckiego widz widzi przebitkę w postaci tablicy informacyjnej: "toaleta płatna, kabina 10 zł, ściana 5 zł". Ciekawe czy ktoś z młodszych czytelników wie co to była ściana w publicznych toaletach?
W jednym z odcinków na półce u kosmetyczki pojawiają się modne w latach 70. i uznawane za dobre kosmetyki z serii Gazela, na stołach króluje żytnia z kłosem i wódka stołowa z czerwoną kartką. Dzisiaj, we wszechobecnym zalewie gadżetów reklamowych, może wydawać się dziwne, ale takie rekwizyty jak popielniczka czy torba z nadrukami PLL LOT były przedmiotem wielkiego pożądania. W mieszkaniach regały zwane segmentami, dywany nie tylko na podłogach ale i na ścianach, poza tym ściany przyozdobione talerzami z Włocławka. Na naradach u majora Wołczyka pali się potworne ilości papierosów i pije kawę z fusami w szklankach ustawionych na spodkach. Czego jak czego, ale staranności w doborze rekwizytów producentom "Borewicza" odmówić nie można. Łącznie z tym, że gdy pod stołeczną komendę MO zajeżdża służbowy wóz dyrektora fabryki, to jest to autentyczny polonez z serii produkowanej przez FSO dla komunistycznych bonzów, z dwulitrowym silnikiem i aluminiowymi felgami. I choć miejscami widać, że niektóre odcinki były wybitnie niskobudżetowe, a montażyści cechowali się niechlujstwem, to z drugich planów tego filmu bije sporo autentyzmu. Jeden z krytyków napisał kiedyś, że o ile w "Ekstradycji" narkomanka ma staranny makijaż, a menel jest gładko ogolony, o tyle w "07 zgłoś się" menel to menel, kloszard jest tak odrażający, że budzi obrzydzenie nawet na ekranie, a dziwki są przeważnie brudne i pijane.
Władza w 07
Oczywiście nie da się nie dostrzec, że zarówno "07, zgłoś się", jak i kilka innych filmów oraz książek z tamtej epoki miały ukryty propagandowy cel. Miały zjednać przychylność i zaufanie ludzi do Milicji Obywatelskiej. I tu z kolei zafałszowanie obrazu, no bo jak tu uwierzyć, że w MO pracowały same takie fajne chłopaki jak Borewicz, Dziewulski, poczciwina Zubek czy przygłupiasty, ale w sumie sympatyczny Jaszczuk? Chociaż z drugiej strony nie da się ukryć, że są momenty w pracy Borewicza mocno kontrowersyjne nawet jak na tamte zwyczaje i uprawnienia milicji. Porucznik zastrasza bronią podejrzanych o przestępstwo, raz chyba bije w mordę i w ramach działalności operacyjnej czyta prywatną korespondencję bez zezwolenia prokuratora.
O reżyserze tego filmu Krzysztofie Szmagierze plotkuje się, że miał bardzo silnych protektorów (w cenzurze, partii, milicji, służbie bezpieczeństwa? - nie wiadomo), którzy bronili co odważniejsze sceny i dialogi w filmie przed zakusami cenzorów z Głównego Urzędu Kontroli Publikacji i Widowisk. W odcinku o wirtualnym gangsterze, ps. "Złocisty" Borewicz wypowiada taki oto pogląd: "Mnie osobiście śmieszą te nasze gonitwy za babami sprzedającymi majtki na bazarze, bo one tam będą dopóki tych majtek nie będzie w sklepach". W innych odcinkach znajdują się fragmenty o tym, że babcia Borewicza rąbała drwa za kręgiem polarnym, któryś z przesłuchiwanych wspomina, że w latach czterdziestych przesiedział parę miesięcy w więzieniu bez wyroku. Jest też taka scena, w której Borewicz wychodzi z gmachu Telewizji Polskiej w Warszawie i w jednym z okien widać napis "Solidarność". Mimo to cenzura próbowała ingerować w treści poszczególnych odcinków. Podobno właśnie z powodu nacisków władzy dokręcono jedną ze scen, w jedynym odcinku, w którym przestępca wg scenariusza miał się wymknąć dzielnej milicji i uciec za granicę. Przestępcą był niejaki Henryk Jagodziński, sprawca napadu z bronią w ręku w czasie zimy stulecia, który poza tym wypchnął żonę przez okno, a przed milicją symulował stwardnienie rozsiane. Do odcinka dokręcona jest ostatnia scena w której widać studzienne podwórko kamienicy i niosący się echem komunikat z telewizyjnych odbiorników, że tenże Jagodziński został zastrzelony przez Wojska Ochrony Pogranicza przy nielegalnej próbie przekroczenia granicy. We wszystkich odcinkach jest więc jak miało być, czyli że władza zawsze górą.
07 w Sejmie
Dwóch bohaterów tego serialu jest obecnie posłami na Sejm. Filmowy Borewicz czyli Bronisław Cieślak oraz Jerzy Dziewulski, który grał w tym serialu siebie, czyli dowódcę brygady antyterrorystycznej. Obaj zasiadają w ławach SLD. Cieślak nie słynie jakoś specjalnie ze swojej poselskiej aktywności. Na pierwsze strony gazet w czasie posłowania trafił raz - w poprzedniej kadencji jeździł samochodem po Krakowie w dość osobliwy sposób - raz to po chodniku, raz po jezdni, ale za to pod prąd. Zatrzymała go policja, ale kierowca zasłaniając się poselską legitymacją nie chciał dmuchać w alkomat. Sąd skazał go na 1200 złotych grzywny i półroczny zakaz prowadzenia pojazdów. Incydent ten nie umniejszył jednak popularności Borewicza. Nieoficjalnie wiadomo, że eks-aktor a obecnie poseł mimo alkoholowych skłonności nie zatracił poczucia humoru. Jeden z dyskutantów na forum gazeta.pl, podobno tego doświadczył. "Ja też miałem okazję spotkać B[ronisława] C[ieślaka] (do którego, notabene, wszyscy mówią Sławek). Działo się to w 1993 roku, w trakcie kampanii wyborczej, w której brałem udział. Na Rozbrat odbywała się jakaś narada tych, którzy kandydowali. Ja w tym czasie mieszkałem w hotelu na Szarej (dla niewtajemniczonych - sąsiaduje z budynkiem na Rozbrat). Po całej tej szopce, siedzę sobie spokojnie w pokoju, nagle dzwoni telefon. Głos w telefonie powiedział "07 zgłoś się". Rozpoznałem głos, że dzwonił kolega, który mieszkał pokój obok. Niewiele myśląc wyciągnąłem butelkę o objętości 0,7 l i wiadomej zawartości i po chwili zapukałem do pokoju kolegi mieszkającego piętro niżej. I możecie sobie wyobrazić, jakież było moje zdumienie, gdy po energicznym zapukaniu, drzwi otworzył nie mój kolega, a porucznik Borewicz. Zbaraniałem z tą flaszką w ręku i jedyne co przyszło mi do głowy to powiedzieć: "07, zgłaszam się". Okazało się, że Sławek i rzeczony kolega (nazwisko pominę, ze względów oczywistych) obdzwonili wszystkich mieszkających podówczas znajomych i testowali, kto pozna się na tym haśle... Okazało się, że wszyscy się poznali, więc impreza była całkiem, całkiem...".
Ostrołęka w 07
Choć scenarzyści i reżyser upodobali sobie jako plenery szosę Warszawa-Lublin oraz położone przy niej lasy, zajazdy i stacje benzynowe, jest w "07 zgłoś się" co najmniej dwa akcenty związane z naszym regionem. Grany przez Artura Barcisia niejaki "Strażak", który na zlecenie "Złocistego" pilnował uprowadzonej dziewczyny, ukrywał się w lasach pod Pułtuskiem. Z kolei w odcinku "Skok śmierci" porucznik Borewicz jechał pędem do Ostrołęki, bo dowiedział się o napadzie na plebanię. Musiała być to jednak jakaś fikcyjna Ostrołęka, albo wieś pod Warką o tej samej nazwie, ponieważ ani pokazany w filmie kościół nie przypominał żadnego z ostrołęckich, ani też rozmowa z księdzem na to nie wskazywała. Porucznik powoływał się bowiem na to co mówią o księdzu w gospodzie we wsi. Co by nie powiedzieć o naszej Ostrołęce, to była ona wówczas już miastem wojewódzkim.
Ja w 07
Nie mogę też nie zauważyć w tym serialu pewnego osobistego zbiegu okoliczności. W odcinku "Zamknąć za sobą drzwi", wyemitowanym w tym roku 1 września "Copy" Kopiński grany przez Piotra Fronczewskiego zostaje związany, zakneblowany i uwięziony w samochodzie z tykającym ładunkiem wybuchowym. Pomaga mu się wyswobodzić wiejski chłopak kręcący się w pobliżu. Gdy już uwolnił uwięzionego, został zapytany o personalia i przedstawił się: Jacek Pawłowski. Ot, scenarzysta wpadł na pomysł! No bo jak inaczej może się nazywać nieśmiały, wiejski chłopak, który w potrzebie umie udzielić pomocy bez względu na niebezpieczeństwo?: -)))
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?