Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Newsweek o Krzysztofie Majkowskim. W Senacie pieniądze nie śmierdzą

Newsweek
Fot.archiwum
Czym kierują się członkowie izby wyższej, wybierając komisję, w której chcą pracować? Pieniędzmi. Tak przynajmniej wynika z historii, której głównym bohaterem jest senator Prawa i Sprawiedliwości Krzysztof Majkowski.

Pod koniec ubiegłego roku senacka komisja regulaminowa (gremium dyscyplinuje senatorów, tak jak robi to sejmowa komisja etyki karcąca niesfornych posłów) wezwała na dywanik polityka Pis - pisze Newsweek. - Powód - nieusprawiedliwione nieobecności na posiedzeniach całej izby i notoryczne unikanie spotkań komisji ustawodawczej, do której senator zapisał się ledwie kilka miesięcy wcześniej. Wyjaśnienia Majkowskiego wprawiły wszystkich w osłupienie. Podobnie jak nas lektura stenogramu tamtej rozmowy, do którego dotarliśmy.

- Czy musi być pan w tej komisji? Kwestia aktywności to pierwsza sprawa - docieka senator Piotr Zientarski (PO), członek komisji regulaminowej i jednocześnie szef komisji ustawodawczej. I dopytuje, czy kolega - z zawodu energetyk - nie czuje się niezręcznie w miejscu, w którym przydaje się prawnicze wykształcenie.

- Pana aktywność wtedy, kiedy pan był, była żadna. Pan jest, przepraszam, tak zwaną świętą krową, bo wszyscy pracują, mają przydzielane projekty, a pan po prostu jest - kontynuuje Zientarski.
- Nie ukrywam, że po dwóch trzecich kadencji doszedłem do wniosku, że skoro dwie trzecie Senatu dostaje pewnego rodzaju gratyfikacje, to chcę przepisać się do komisji, w której z tytułu przynależności są tego typu gratyfikacje - odpowiada Krzysztof Majkowski.
W rozmowie z nami senator Majkowski najpierw nie chciał odnieść się do tych słów. Później zmienił front i przeszedł do ofensywy. - Czy powiedziałem nieprawdę? Przynajmniej byłem uczciwy, bo wszyscy tak robią, tylko ja powiedziałem o tym głośno. A w komisji gospodarki haruję za darmo - tłumaczy.
Senator Zientarski zapewnia, że dodatki, na które połakomił się senator Majkowski, przysługują tylko członkom dwóch komisji - ustawodawczej (8-osobowy skład) oraz ds. Unii Europejskiej (18 osób i jest to rzeczywiście najliczniejsza komisja w izbie wyższej).
- Nawet nie wiedziałem, że są jakieś dodatki. Nie słyszałem też, by ktoś zapisywał się do konkretnej komisji dla jakichś apanaży. To by było jakieś szaleństwo - podkreśla Krzysztof Cugowski, wokalista Budki Suflera, który przez dwa lata zasiadał w senackich ławach.
Prof. Magdalena Środa, etyk, całą sprawę określa krótko: skandal. Jej zdaniem senator PiS wykazał się albo naiwnością albo cynizmem. A na pewno bezczelnością i kompletnym niezrozumieniem pojęcia etyka.

- Nasi parlamentarzyści najwyraźniej do etyki mają podejście jak do religii i sądzą, że wystarczy bywać w niedzielę w kościele i nie bić żony, aby być moralnie czystym. Bardzo chętnie poprowadzę darmowe kursy, czym tak na prawdę jest etyka w polityce. Tego można się nauczyć - deklaruje prof. Środa.
Źródło: Pieniądze nie śmierdzą. Przynajmniej w Senacie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki