Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasz papież czynił cuda

possowski
Radość i nadzieja - to reakcja polskiego Episkopatu na wiadomość, że zakończył się proces beatyfikacyjny Jana Pawła II. Papież Benedykt XVI podpisał 14 stycznia dekret o uznaniu cudu za jego wstawiennictwem. Beatyfikacja odbędzie się 1 maja w Rzymie.

Jak poinformował rzecznik Stolicy Apostolskiej, ks. Federico Lombardi SI, uroczystościom beatyfikacyjnym w Watykanie w Niedzielę Bożego Miłosierdzia, 1 maja, będzie przewodniczył osobiście Benedykt XVI.
Biskupi i kardynałowie z Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych uznali cud za wstawiennictwem Jana Pawła II. Jest nim niewytłumaczalne z medycznego punktu widzenia nagłe uzdrowienie z choroby Parkinsona francuskiej zakonnicy Marie Simon-Pierre. Dekret o uznaniu cudu podpisał papież Benedykt XVI. Tym samym kończy się proces beatyfikacyjny Jana Pawła II. Rozpoczął się on 28 czerwca 2005 r., mimo że nie upłynęło pięć lat od śmierci kandydata na ołtarze. Benedykt XVI podjął decyzję o skróceniu tego czasu.

- Ogłoszenie jako błogosławionego, czyli potwierdzenie przez Kościół świętości, dotyczy człowieka, któregośmy znali, dotykali, który był blisko nas. Myślę, że mało jest błogosławionych, którzy w chwili beatyfikacji mają tylu na świecie znajomych. Dzięki temu lepiej można sobie zdać sprawę, że świętość to nie jest jakaś historia, legenda, coś oderwanego od ziemi, tylko że można być świętym tu i teraz - powiedział ksiądz Adam Boniecki.
Podczas procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II z całego świata do Rzymu napływały świadectwa o cudach dokonanych za jego przyczyną. Papież pomaga proszącym o zdrowie, o upragnione potomstwo lub o nawrócenie. Ci, którym pomógł, nie mają wątpliwości: on na pewno jest w niebie.

Wśród cudów Jana Pawła II najwięcej jest uzdrowień. Ponad 250 osób jest przekonanych, że zawdzięczają pokonanie nieuleczalnej choroby właśnie jemu. Najbardziej znane uleczenie, oficjalnie ogłoszone przez Kościół dotyczy francuskiej zakonnicy.

Napisz: Jan Paweł II
Francuska zakonnica, Marie Simon-Pierre Normand, w czerwcu 2001 roku zapadła na chorobę Parkinsona. Objawy nasilały się z każdym miesiącem. Po 2 kwietnia 2005, dniu po śmierci Jana Pawła II, jej stan pogarszał się dosłownie z dnia na dzień. Lewa strona ciała była coraz mniej władna. Leworęczna zakonnica nie potrafiła pisać. Z powodu "blokowania się" lewej nogi musiała zrezygnować także z prowadzenia samochodu.

- W dniu, w którym papież umarł, zawalił mi się cały świat - przyznaje siostra. - Patrząc na cierpiącego papieża, bałam się, że mój stan będzie zmierzał w tę samą stronę. Ale kiedy umarł, straciłam przyjaciela, który mnie rozumiał i dawał mi siły, aby iść naprzód. Czułam wielką pustkę, choć jednocześnie miałam pewność, że on jest nieustannie obecny.

Kiedy 13 maja 2005 roku Benedykt XVI otworzył proces beatyfikacyjny Jana Pawła II, współsiostry Marie Simon-Pierre zaczęły się modlić za wstawiennictwem polskiego papieża o jej uzdrowienie. Zdawało się, że bezskutecznie.

Drugiego czerwca - dokładnie w dwa miesiące po śmierci Ojca św. - siostra czuje się na tyle źle, że prosi przełożoną o zwolnienie, ze wszystkich obowiązków. Przełożona namawia ją, by poczekała do sierpnia - ma wtedy jechać do Lourdes - bo, jak mówiła, Jan Paweł II nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Punktualnie o 17.00 każe jej napisać imię papieża. Zakonnica posłusznie, ale bardzo nieczytelnie i z wielkim wysiłkiem pisze: Jan Paweł II.

Tego samego dnia między 21.30 a 21.45 siostra była w swoim pokoju. Czuła, że ktoś lub coś jej mówi: Weź pióro i pisz. Tym razem charakter pisma jest czytelny, jak dawniej. Zdziwiona zakonnica kładzie się spać. Budzi się o 4.30 i okazuje się, że nie odczuwa żadnego bólu ani zesztywnienia ciała. Schodzi do kaplicy i przed Najświętszym Sakramentem odmawia na różańcu tajemnice światła. Kiedy o 6.00 idzie - już z wszystkimi siostrami do kaplicy ponownie - po raz pierwszy od dawna może machać lewą ręką. Porusza się lekko i zwinnie.

- Po wyjściu z mszy św. byłam przekonana, że zostałam uzdrowiona. W południe odstawiłam wszystkie leki - opowiada. Po pięciu dniach bez kuracji siostrę zbadał neurolog, który leczył ją od czterech lat. Nie znalazł śladu choroby. Siostra wróciła do normalnej pracy. Pisze bez trudności, prowadzi auto na długich dystansach. Nie leczy się. Przyznaje, że to, co się z nią stało, jest po ludzku trudne do wytłumaczenia. Jest pewna, że na niej spełniły się słowa Pisma św.: Jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą.

Ślad z Opola
Wśród świadectw o uzdrowieniach nadesłanych do postulatora procesu beatyfikacyjnego, znalazł się akcent opolski.

Arkadiusz pisze, że 1 czerwca (rok pozostaje nieznany) urodził mu się w Opolu syn, Mikołaj Józef. U dziecka stwierdzono ubytek w przegrodzie serca i brak ciągłości łuku aorty. Chłopczyk został przewieziony do Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Tydzień później dziecko przeszło 7-godzinną operację. Jego stan był krytyczny.

Kiedy następnego dnia ojca poinformowano, że potrzebna będzie kolejna operacja, niebezpieczna dla życia dziecka, zawiózł on do szpitala i położył przy łóżeczku chorego malucha obrazek z modlitwą o łaski za wstawiennictwem Jana Pawła II i dołączonym do niego skrawkiem sutanny papieża. Rodzice modlili się przez cały czas przez wstawiennictwo Karola Wojtyły do Miłosierdzia Bożego.

- Nastąpił cud. Tętno, ciśnienie i inne funkcje życiowe zaczęły powracać do normy - pisze Arkadiusz. - Odstąpiono od powtórnej operacji. Profesor stwierdził, iż tego nie rozumie i nazwał to zdarzenie "palcem Bożym". Także ordynator był zdania, że powinienem dać świadectwo o cudownym wstawiennictwie papieża.

On leczy ciało i duszę
Wiele świadectw wysłały do Rzymu pary, które po długim oczekiwaniu - za wstawiennictwem papieża - doczekały się potomstwa. Maria ze Stobna wyszła za mąż w 1978 roku. Przez sześć lat nie mogła zajść w ciążę. Kiedy kobieta w 1984 roku jechała z mężem do Rzymu, matka kazała jej podczas audiencji powiedzieć o tym kłopocie papieżowi.

W Castel Gandolfo Jan Paweł II podszedł do niej na tyle blisko, że krótka rozmowa stała się możliwa. Ale w tłumie pielgrzymów Maria nie zdecydowała się wyjaśniać Ojcu św., że bezskutecznie czeka na dziecko. Poprosiła tylko o błogosławieństwo. Papież dotknął delikatnie jej policzka i powiedział: Pan Bóg wam wszystkim błogosławi. Rok później Maria dowiedziała się, że jest przy nadziei. Nie ma wątpliwości, że papież pomógł jej swoją modlitwą. Tym bardziej, że córka urodziła się 18 maja 1986 roku - w dniu urodzin papieża, a kolejne dziecko 4 listopada 1990, w dniu jego imienin.

Ksiądz Sławomir Oder, postulator procesu beatyfikacyjnego Karola Wojtyły, wspomina, że za życia papieża klęcznik w jego prywatnej kaplicy był zaopatrzony w szufladę. Jego sekretarze wkładali do niej nadsyłane z całego świata prośby o modlitwę. Po śmierci taką papieską szufladą stał się jego grób. Wielu odwiedzających go zostawia przy nim kartki z prośbami o wstawiennictwo. Sądząc z liczby podziękowań jakie docierają do prowadzących proces, te wołania o pomoc nie zostają bez odpowiedzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki