Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

“Nagle Paulisia przestała jeść. Mizerniała w oczach..." (zdjęcia)

(ar)
Od grudnia Paulinka (w środku) z mamą jeżdżą do warszawskiego szpitala na tak zwane "bloki”. To tygodniowe, intensywne terapie – leki i chemia, kroplówka.
Od grudnia Paulinka (w środku) z mamą jeżdżą do warszawskiego szpitala na tak zwane "bloki”. To tygodniowe, intensywne terapie – leki i chemia, kroplówka. Fot. A. Rusinek
Paulinka skończyła dziewięć lat. Cztery lata temu była zdrową dziewczynką. Teraz może ją uratować tylko przeszczep szpiku. Pomóżmy jej.

Festyn charytatywny w Węgrzynowie

Zachorowała na białaczkę gdy miała niespełna pięć lat.

- To było takie upalne lato - pamięta jak dziś Teresa Pyra, mama dziewczynki. Nieszczęście spadło na nich niespodziewanie, jak letnia burza z piorunami.

- Nagle Paulisia przestała jeść, nie chciała pić. Mizerniała w oczach. Zrobiliśmy badania. Po pierwszych wynikach już stwierdzono, że coś z nią jest nie tak. Ale dopiero po trzech pobytach w jednym z warszawskich szpitali padła diagnoza: białaczka limfoblastyczna. Nie mogliśmy w to uwierzyć. Urodziła się zdrowa, w terminie, zawsze była tak pełna energii. Skąd taka choroba nagle?

Przez trzy lata Paulinka poddawana była intensywnej terapii farmakologicznej, szpikowana lekami. Zaczęła powracać do zdrowia.

- W marcu ubiegłego roku dostała ostatnie tabletki - wspomina Teresa Pyra. - Lekarze stwierdzili, że chyba udało się przepędzić chorobę.

Nagle dopadły ją bóle głowy. Morfologiczne wyniki były dobre. Jednak po badaniach dna oka i tomografii głowy lekarze stwierdzili nawrót choroby. Orzekli, że niezbędny jest przeszczep szpiku kostnego.

Od grudnia Paulinka z mamą jeżdżą do warszawskiego szpitala na tak zwane "bloki". To tygodniowe, intensywne terapie - leki i chemia, kroplówka. Dwa tygodnie przerwy. I znowu to samo. Przygotowują organizm do przeszczepu. Są w tej chwili z Paulinką na kolejnym "bloku" w Warszawie.

Szczęściem jest to, że Paulisia, jak mówią na nią w domu, od razu znalazła idealnego dawcę szpiku. Trzynastoletnia Iza, jej siostra, spełniła warunki dawcy w stu procentach.

- Cieszę, że mogę pomóc Pauli. Mam nadzieję, że dzięki temu będzie zdrowa - mówi Iza. Zgadza się, że to wspaniała rzecz, móc komuś uratować życie. W taki czy inny sposób.

Z pomocą Paulince pospieszyła także społeczność szkoły podstawowej w Węgrzynowie, do której chodzi Paulinka. W ubiegłą niedzielę zorganizowano festyn charytatywny.

W szkole kłębił się ludzi tłum. Wszyscy przyszli wesprzeć Paulinkę. Widownia sali gimnastycznej zapełniona była do ostatniego miejsca.

Dla Paulinki wspaniale wystąpiły przedszkolaki w "Kopciuszku" przygotowanym przez Lenę Gnas i Magdalenę Waszczak. Dla niej pięknie grała na skrzypcach "Tarantellę" Małgosia Olkowska z ZS nr 1 w Makowie. Dla niej tańczył makowski zespół "Mystery step", prowadzony przez Angelikę Milewską; dla niej rozegrali mecz siatkówki oldboye i młodzież z Węgrzynowa. Dla niej piękny koncert dał duet "Aeroblus" - Piotr Lubertowicz i Tomek Dzień. Piotr Lubertowicz pięknie mówił o tym, jak warto walczyć o siebie, o życie.

Jak ważna jest wiara w zwycięstwo i nadzieja, którą budują wokół nas także inni ludzie.

Taką wiarę i nadzieję budowała właśnie społeczność szkoły w Węgrzynowie. Na pomoc dla Paulinki zebrano prawie siedem tysięcy złotych!

Więcej na ten temat w papierowym wydaniu Tygodnika Ostrołęckiego - wyd. Makowskie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki