Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Naciągacze zarabiają na stłuczkach. Uważaj możesz paść ich ofiarą

Katarzyna Mularz / Nowiny 24
Fot. Nowiny24
Na parkingach, skrzyżowaniach. Wszędzie, gdzie samochody mijają się o grubość lakieru o stłuczkę nietrudno. Uważaj, bo niektórzy na nich zarabiają!

Porysowany lakier, zbity reflektor, urwany zderzak - stłuczka może zdarzyć się każdemu. Nie zawsze jest jednak dziełem przypadku. Naciągacze wiedzą, jak wykorzystać nieuwagę czy błąd innego kierowcy. Pieniądze z jego OC to dodatek do ich wypłaty.

Jacek z Rzeszowa wylicza, że on sam miał więcej kolizji niż wszyscy jego znajomi. Na wszystkich zarobił.
- Za pierwszą kupiłem sobie wypasiony telewizor - mówi z dumą. - Pieniądze z kolejnych się rozeszły. Ale ta pierwsza to było coś! Wybuchły poduszki powietrzne. Na czysto zarobiłem 5 tysięcy. Zwykle to raczej drobnica: tysiąc, tysiąc pięćset...

Jacek zastrzega, że stłuczek nie wywołuje specjalnie. - Po prostu... nie uchylam się. Mój styl jazdy sprzyja trudnym sytuacjom, ale zawsze to ja byłem poszkodowany.

Rzeszów, jego zdaniem, jest bezpiecznym miastem. - Dobrze się tu jeździ, choć są miejsca, gdzie lepiej uważać na karoserię.

Rajem dla szukających stłuczki jest podobno skrzyżowanie Fredry i Batorego.

- Tam nagle kończy się pas, a kierowcy zwykle tego nie widzą i jadą dalej. Stłuczka murowana - tłumaczy.
Najczęściej jednak zarabiający na kolizjach wykorzystują sytuacje, gdy w pośpiechu czy z niewiedzy łamiemy przepisy ruchu drogowego.

- Najłatwiej o stłuczkę przy wymuszaniu pierwszeństwa, kiedy ktoś pcha się na siłę albo wyjeżdża z podporządkowanej drogi tak, że blokuje część pasa ruchu - opowiada Jacek. - Oczywiście nagłe hamowanie to klasyka gatunku - wiadomo, że winien jest ten, kto wjechał z tyłu, bo nie zachował odpowiedniej odległości między pojazdami.

Jacek opisuje przykład osoby, która "sama się prosiła". - Niedawno na Lwowskiej w Rzeszowie zjeżdżałem od strony ronda w dół. Kobiecie w aucie po prawej stronie kończył się pas, chyba mnie nie widziała, bo zaczęła zjeżdżać w moim kierunku. Szkoda, że akurat spieszyłem się na ślub znajomych...

Ryszard Jakubowski, autor popularnej w sieci książki "Dekalog myślącego kierowcy", rozmawiał z wieloma kierowcami i potwierdza, że wymuszanie stłuczek jest nagminne. - Kiedyś było to źródło bardzo dużego dochodu. Wystarczyło mieć samochód w niezbyt dobrym stanie i wykorzystać sytuację. Co ciekawe, są również piesi, którzy rzucają się pod samochód, po czym żądają od kierowcy pieniędzy za nie wzywanie policji.

Zdaniem Jakubowskiego, najbardziej klasyczne sytuacje, w których dochodzi do tego typu kolizji, to skrzyżowanie w kształcie litery T oraz nagłe hamowanie.

- Na skrzyżowaniu w kształcie litery T, gdzie jezdnie są równorzędne, sto procent kierowców, jadących prosto, nie ustąpi pierwszeństwa tym jadącym z prawej strony, uważając, że jest to droga podporządkowana - tłumaczy. - Często zresztą na tych skrzyżowaniach nie ma znaków, zwłaszcza w uliczkach osiedlowych. Prędkości są małe, o stłuczkę nietrudno.

Źródło: Zarabiają na stłuczkach! Uważaj, bo cię upolują

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki