Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na wózku bez renty

Aldona Rusinek
Mieczysław Chełchowski z córką i kierownikem PCPR Janem Chylińskim
Mieczysław Chełchowski z córką i kierownikem PCPR Janem Chylińskim Fot. A. Rusinek
Mieczysław Chełchowski siedem lat temu stracił lewą nogę, a prawa, po ostatniej operacji jest coraz mniej sprawna. Mimo że ma orzeczoną całkowitą niezdolność do pracy, nie może otrzymać renty inwalidzkiej.

Mieczysław Chełchowski z córką i kierownikem PCPR Janem Chylińskim
(fot. Fot. A. Rusinek)

Ostatnie 10 lat dla rodziny Chełchowskich z Bogdalca gm. Płoniawy było pasmem problemów. W 1996 roku zmarła na raka żona Mieczysława Chełchowskiego. Został sam z trójką dzieci. Najmłodszą, trzynastoletnią córkę Ewę zabrano do rodziny zastępczej za Warszawę. Przy nim pozostali dwaj starsi synowie.
Niedługo po śmierci żony Mieczysław Chełchowski zaczął chorować na kręgosłup, a potem na nogi. Wkrótce okazało się, że kończyny zaatakowała miażdżyca kości. Lewą nogę amputowano mu dwukrotnie, najpierw poniżej kolana, potem za kolanem. Dostał do chodzenia protezę, ale na nic się ona zdaje, bo prawa noga jest coraz słabsza. Dwa lata temu trzeba ją było operować w biodrze. Pięćdziesięcioletni mężczyzna od lat porusza się na wózku inwalidzkim. ma orzeczoną całkowitą niezdolność do pracy. Nie może jednak otrzymać renty inwalidzkiej, bo nie spełnia ustawowych wymogów. Bowiem tylko przez 16 lat zatrudniany był w pracy - w różnych zakładach - objętej ubezpieczeniem. Jest to okres zbyt krótki do naliczenia renty. Ostatnia stała praca - w makowskim "Warelu" skończyła się w 1988 roku. Potem Chełchowski do końca 1990 roku przebywał na zasiłku dla bezrobotnych, który także objęty był ubezpieczeniem. Przez kilka następnych lat pracował tylko dorywczo, jako ślusarz lub kierowca - bez ubezpieczenia, oczywiście. Nogę stracił 8 lat po okresie ostatniego ubezpieczenia. Nie kwalifikuje się - jak go poinformowano w piśmie z Departamentu Świadczeń Emerytalno- Rentowych ZUS - do stałej renty z tytułu ewidentnego inwalidztwa. Zgodnie z przepisami Mieczysław Chełchowski może jeszcze szukać pomocy u premiera, który jest organem nadrzędnym wobec prezesa ZUS i może przyznać rentę specjalną. Trzeba jednak przy tym spełnić określone warunki - całkowitą niezdolność do pracy i brak wystarczających środków do życia.
W tej chwili Mieczysław Chełchowski pozostaje na stałym zasiłku z opieki społecznej, który wynosi obecnie 365 złotych.
- Przez pewien czas pomagali mi synowie. Ale potem założyli własne rodziny. Sami mają ciężko. Nie wiem, jak bym żył za te 365 złotych, gdyby nie pomoc córki. Ale ona też może niedługo zechce założyć własną rodzinę - mówi ojciec.
Ewa wróciła do domu dwa lata temu. Przerwała naukę w liceum ekonomicznym, by zaopiekować się ojcem.
- Kiedy mnie nie było, opiekowali się nim brat z bratową, którzy mieszkają w pokoju przez ścianę. Ale potem bratowa urodziła dzieci, było jej coraz trudniej. W dodatku ojca zaczęli ciągle odwiedzać koledzy, zaczęli popijać. Nie podobało mi się to. Po operacji drugiej nogi tata potrzebował stałej opieki, więc przyjechałam do domu - mówi Ewa.
W maleńkim wiejskim mieszkaniu czuć teraz kobiecą rękę - czysto i schludnie, dużo kwiatów. Ewa z renty po matce i z zasiłku, który dostaje na naukę, wyposaża dom. Kończy liceum handlowe w Przasnyszu. Prywatne, niestety płatne - 120 złotych miesięcznie. Po maturze Ewa chce się dalej uczyć w studium informatycznym, też płatnym. Póki się uczy, otrzymuje rentę po matce i zasiłek z PCPR. W sumie 950 złotych. Chce ukończyć szkoły, które może ułatwią jej znalezienie jakiejś pracy, bo musi przecież pomagać ojcu.
Z pomocą Mieczysławowi Chełchowskiemu pospieszył ostatnio także PCPR w Makowie.
- Ten człowiek przyszedł kiedyś do nas z prośbą o pomoc w zakupie zmechanizowanego wózka inwalidzkiego. Przykuśtykał na tej jednej chorej nodze. Powiedział, że ma upatrzony u kogoś stary wózek, ale nie ma 300 złotych. Zwróciłem się do Zarządu Powiatowego PSL o sponsorowanie i dostaliśmy te pieniądze - mówi Jan Chyliński, kierownik PCPR w Makowie Mazowieckim.
Wózek jest dosyć starej daty, ale Chełchowski - ślusarz, traktorzysta i wieloletni kierowca - podszykował go i jeździ jak trzeba. Dołożył do tego 200 złotych. O nowoczesnym bowiem nie ma co marzyć - kosztuje 15 tysięcy. PCPR mógłby mu taki kupić, ale on sam musiałby dołożyć dwa tysiące. A z zasiłku nie da rady. Ma za to inne marzenie - w komórce stoi stary, dwuosobowy zmechanizowany wózek inwalidzki. Chełchowski twierdzi, że go wyremontuje, założy dach i będzie miał prawie samochód.
- Po nocach wciąż mi się śni, że jeżdżę na traktorze. Myślę, że kiedyś wyruszę tym w świat, może nawet do Warszawy - marzy inwalida, poklepując przerdzewiałą, czerwoną karoserię wehikułu na trzech kołach.
Ewa zaś marzy o czymś zupełnie innym - o łazience, którą w tej chwili zastępują kubeł i balia.
- Brak łazienki jest strasznie trudny i krępujący przede wszystkim dla ojca, ale dla mnie także - mówi córka.
Jan Chyliński deklaruje pomoc.
- Myślę, że znajdę na to pieniądze, może znów trafią się jacyś sponsorzy, bo to rzeczywiście dosyć upokarzające warunki dla niepełnosprawnego człowieka - mówi obiecując, że jeszcze w lutym przyjadą fachowcy, by w jednym kącie kuchni zaprojektować miejsce na łazienkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki