Zdzisław Filiński z Bartnik jest współwłaścicielem hektarowej łąki w Bartnikach (przynajmniej do czasu ustalenia rozdzielności majątkowej z jego byłą żoną. Sprawa sądowa w toku - wyjaśnia red.) . Twierdzi, że od czterech lat systematycznie na jego łące przybywa gruzu i samochodowych wraków. Śmieci te podrzuca mu jego dorosły syn, z którym jest w konflikcie.
Pierwszy na jego polu pojawił się bus, który kiedyś służył jego żonie do zaopatrywania wiejskiego sklepiku.
- Ale już mazda, która stanęła wkrótce koło busa, jest już tylko moja, bo kupiłem ją po rozwodzie - tłumaczy mężczyzna. - Przez jakiś czas stał na posesji, ale któregoś dnia wróciłem do domu i okazało się, że mazdy na podwórku nie ma. Zachodziłem w głowę co też mogło się stać. Zgłosiłem kradzież, a kilka dni później odkryłem, że mazda stoi na moim polu. A teraz znalazła się tam jakaś kolejna skorupa, to jakaś karoseria ze świata, bo widzę, że kierownica jest po prawej stronie.
Zbigniew Filiński w sprawie nie swoich śmieci na swojej działce interweniował już prawie wszędzie. Krystyna Szołoch, kierownik referatu gospodarki przestrzennej i komunalnej Urzędu Gminy Przasnysz rozkłada ręce.
- Jak ten pan tak bardzo chce, to możemy pod groźbą kary administracyjnej nakazać mu uprzątnięcie terenu. W myśl prawa bowiem to właściciel terenu odpowiada za porządek - tłumaczy.
I podpowiada, że pan Zdzisław może jedynie za pośrednictwem organów ścigania udokumentować, że śmieci nie są jego. W takim przypadku - na wniosek policji czy prokuratury, gminne organy mogą - zobligować do uprzątnięcia terenu właściciela śmieci.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?