Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Muniek Staszczyk - lider zespołu T.Love - w Kadzidle [ZDJĘCIA, WIDEO]

Piotr Ossowski
Piotr Ossowski
Zygmunt Staszczyk to jedna z najważniejszych postaci polskiej sceny rockowej lat 80. i 90. (czyli złotej ery polskiego rocka). We wtorek 18 września, w kadzidlańskiej bibliotece odbyło się spotkanie z założycielem i liderem zespołu T.Love.

Nie było to typowe spotkanie autorskie – Muniek niczego nie promował (choć można było kupić oficjalną biografię zespołu), niczego nie zapowiadał (działalność T.Love jest obecnie zawieszona, artysta pracuje nad solową płytą), nie śpiewał...

– Bo ja nie lubię specjalnie śpiewać – wyznał w pewnym momencie rozmowy, rozbawiając (nie pierwszy i nie ostatni raz) słuchaczy.

Rozmowy właśnie. Bo takie było kadzidlańskie spotkanie z Muńkiem.

Lider T.Love przez prawie dwie godziny – odpowiadając na pytania, ale też samemu podejmując kolejne tematy – snuł barwną opowieść muzyka rockowego – faceta z robotniczej rodziny włókienniczej Częstochowy, wychowanego na podwórku, który w pewnym momencie – jak wielu w jego pokoleniu – wziął sobie do serca hasło „no future” i założył punkową kapelę.

– To hasło wymyślił w Anglii Johnny Rotten (lider zespołu Sex Pistols – przyp. red.). U nas nabrało jednak innego znaczenia. Na początku lat 80., w Polsce Jaruzelskiego naprawdę nie było widać szans na jakąkolwiek przyszłość.

Na spotkaniu nie mogło zabraknąć pytania o piosenkę „Henry Kadzidło”. To jeden z utworów z płyty „Old is Gold” z 2012 roku. Bohater utworu („wielki chłop, przez życie szedł jak smutny czołg”) to tragiczna postać, którą gubi, najdelikatniej to ujmując, niestałość w uczuciach.

Muniek Staszczyk zdradził skąd wziął owego Henry’ego Kadzidło. Opowieść to ciekawa, wszystko zaczęło się w... domu wójta.

– Po naszym pierwszym koncercie w Kadzidle, polubiliśmy się, zakolegowaliśmy – opowiadał o swojej relacji z Dariuszem Łukaszewskim Mu¬niek Staszczyk. – Potem przyjechałem tu z żoną, już prywatnie, siedzieliśmy u Darka, jakaś kolacja, słuchaliśmy muzyki, gadaliśmy. Nagle Darek zaczął opowiadać mi o jakimś Heńku, dokładnie nie pamiętam, bo do kolacji też coś tam było podane, ale pomyślałem: fajna ksywa – Henry Kadzidło. Skojarzyłem to z mocnym facetem, puszczą, rozpaczą. I tak powstała piosenka. Po prostu z inspiracji z rozmowy. Oczywiście nie wiem jaki to był Heniek, i czy w ogóle był. Ale po napisaniu tekstu wysłałem go do Darka. Zaakceptował – śmiał się Muniek Staszczyk.

Więcej w papierowym wydaniu Tygodnika Ostrołęckiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki