Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mundial U-20. Fali Tahiti nie było. Teraz czas na Senegal

Kaja Krasnodębska
Kaja Krasnodębska
Krzysztof Szymczak Fot.Szymczak Krzysztof/Polska Press Krzysztof Szymczak Fot.Szymczak Krzysztof/Polska Press Krzysztof Szymczak Fot.Szymczak Krzysztof/Polska Press
Czasu na radość po zwycięstwie z Tahiti nie ma, choć 5:0 pomogło reprezentacji U-20 zbudować pewność siebie. W środę kluczowy mecz z Senegalem, w którym może zabraknąć Radosława Majeckiego.

Mówiłem że fala Tahiti nas nie zaleje i nie zalała. Bardzo się z tego cieszę - śmiał się po zakończeniu niedzielnego spotkania Serafin Szota. Biało-Czerwonym dopisywały humory. Przy zwycięstwie 5:0 trudno, żeby było inaczej. Choć pokonanie najsłabszego w grupie Tahiti było dla nich po prostu obowiązkiem, tak wysoka wygrana nie była wcale oczywistą. Zwłaszcza, że kilka dni wcześniej, przeciwko Kolumbii, podopieczni Jacka Magiery nie zdołali zdobyć ani bramki. - Pierwsze spotkanie było troszkę wpadką z naszej strony. To już jest jednak historia, tamten mecz nam po prostu nie wyszedł - mówił obrońca, który poprzedni sezon spędził w Zagłębiu Lubin. - Bardzo dobrze, że wygraliśmy ten mecz. Widzę jednak jak wiele mamy jeszcze do poprawy w tej ofensywie. Mieliśmy bardzo dużo sytuacji, trzeba zacząć w większym stopniu je wykorzystywać.

To spotkanie mogło zakończyć się dużo wyższym zwycięstwem nić 5:0, ale Biało-Czerwonym w wielu sytuacjach po prostu zabrakło szczęścia. Centymetry dzieliły od trafienia Adriana Łyszczarza czy Bartosza Slisza. O podobnej pomyłce nie mogło być mowy w przypadku Jakuba Bednarczyka, który efektownym strzałem z dystansu otworzył wynik w 18. minucie. - Zapamiętam to na całe życie, podobnie zresztą jak cały ten turniej. Jestem obrońcą, nie strzelam takich bramek na co dzień. Tym bardziej w takich okolicznościach - mówił defensor FC St. Pauli. Oprócz niego gole strzelali Marcel Zylla, Dominik Steczyk (dwa) i Adrian Benedyczak. - Myślę, że wysokie zwycięstwo nad Tahiti mocno nas podbudowało. Do meczu z Senegalem przystąpimy z pewnością bardzo silnie zmotywowani. Naszym celem są trzy punkty i pewny awans do dalszej fazy rozgrywek - mówił ten ostatni nawiązując do tego, co czeka Biało-Czerwonych już w środę. O 20.30 staną do swojego ostatniego spotkania fazy grupowej. Na stadion Widzewa Łódź przyjedzie lider tabeli, mający na swoim koncie sześć punktów, Senegal.

_ Na pewno Tahiti i Senegal dzieli różnica klas. Można być jednak optymistycznie nastawionym, bo pokazaliśmy w tym meczu, że możemy oddawać dużo strzałów, stwarzać sobie sytuacje i mamy nadzieję, że to podtrzymamy - stwierdził Jan Sobociński. Piłkarz ŁKS-u po raz drugi rozegrał pełne 90 minut na pozycji stopera. Tym razem jego partnerem był nie Sebastian Walukiewicz, a Szota. Jacek Magiera zapowiadał, że podczas turnieju będzie dokonywał zmian w wyjściowym składzie i jak na razie się tego trzyma. W niedzielę w jedenastce znalazło się czterech nowych zawodników, w tym zaledwie 17-letni Nicola Zalewski. Dla piłkarza AS Roma był to debiut w tej kategorii wiekowej. Wcześniej rozegrał sześć spotkań w reprezentacji Polski U-17, gdzie zdobył jedną bramkę. -Przede wszystkim bardzo się cieszę, że tutaj jestem - mówił młody zawodnik. - Nie co dzień siedemnastolatkowie, tacy jak ja, mogą grać w wyższych kategoriach wiekowych.

- Jestem szczęśliwy, że mogłem zadebiutować. I to w takim spotkaniu, podczas tak wielkiej imprezy - przyznawał skrzydłowy. - Bardziej jednak cieszy mnie wynik, bo daje szansę na awans.

Biało-Czerwoni wciąż mają szansę nie tylko na awans, ale i na zajęcie pierwszego miejsca w grupie. By tak się stało, wystarczy wygrać z Senegalem. - Na pewno nas stać, żeby zagrać z Senegalem jak równy z równym - ocenił Bednarczyk. - Nasza drużyna ma potencjał. Jestem optymistycznie nastawiony, obiecuję, że będziemy walczyć.

Być może Polacy będą musieli poradzić sobie bez swojego podstawowego zawodnika. Po urazie głowy do pełni sił powrócił już Sebastian Walukiewicz, teraz kontuzja dopadła Radosława Majeckiego. Golkiper Legii Warszawa u Magiery od początku był numerem jeden, dotąd na mistrzostwach świata wystąpił w dwóch spotkaniach. W tym drugim, podczas jednej z niewielu interwencji drugiej połowy, poczuł ból w kolanie. Potrzebna była natychmiastowa pomoc medyczna. Lekarz reprezentacji stwierdził brak uszkodzenia więzadeł i pozwolił 20-latkowi dograć mecz do końca. Pod znakiem zapytania stoi jednak kolejny występ młodego Polaka. W poniedziałek, gdy większość podopiecznych Jacka Magiery odpoczywała i cieszyła się chwilą wolnego czasu w łódzkiej Manufakturze, podstawowy bramkarz udał się do Warszawy. Tam przejdzie szczegółowe badania, które zadecydują o jego grze w kolejnych meczach. Jeśli będzie niemożliwa na swoją szansę czekają Miłosz Mleczko (Puszcza Niepołomice/Lech Poznań) oraz Karol Niemczycki (NAC Breda).

Zanim jednak wybiegną na boisko w środowy wieczór, we wtorek czeka ich pracowity dzień. Prócz indywidualnych i grupowych odpraw, na których w szczegółach poznają ekipę z Senegalu, zaplanowano także trening na bocznym boisku stadionu ŁKS-u Łódź oraz konferencję prasową. Na niej poza dwoma zawodnikami ponownie pojawi się trener Jacek Magiera.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Mundial U-20. Fali Tahiti nie było. Teraz czas na Senegal - Sportowy24

Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki