- W kościele w Myszyńcu jest tak zimno, że nasze dzieci nie chcą do niego chodzić - skarżą się nam mieszkańcy Wolkowych, gm. Myszyniec. - Dla nas, dojeżdżających, jest to naprawdę uciążliwe. Jeszcze nie tak dawno wszyscy dodatkowo składaliśmy się na założenie ogrzewania. Tylko co z niego, skoro nadal musimy marznąć? - pytają.
- Najgorzej jest przy kilkunastostopniowym mrozie - mówią rozgoryczeni parafianie. - W kościele, ogrzewanym tylko w głównej nawie, nie da się wytrzymać zbyt długo, a wszyscy wiemy, że msze w Myszyńcu do najkrótszych nie należą. Nie chcemy rezygnować z niedzielnego nabożeństwa, ale boimy się o zdrowie - powiedzieli nam.
Dzieci mogą się rozchorować
Temperatury w kościele nikt dotąd nie mierzył, ale zawinięci w szale parafianie zgodnie twierdzą, że jest zimno.
- Dorosły jakoś sobie poradzi, ale dzieci mogą się rozchorować - tłumaczą. - Nie będę wspominać już o tych niemowlakach do chrztu, które rodzice tylko na moment przed polaniem głowy wodą święconą odwijają z becika.
Ksiądz Zbigniew Jaroszewski, proboszcz parafii Trójcy Przenajświętszej w Myszyńcu przyznaje, że kościół do najcieplejszych nie należy i zapewnia, że wciąż szuka rozwiązań jak to zmienić. Kościół jest ogrzewany w każdą niedzielę, włączane są wtedy lampy grzewcze w głównej nawie.
- Jeśli tak chcą nasi wierni, to będziemy ogrzewać kościół w całości od następnego sezonu - mówi kapłan. - Pod jednym warunkiem - założymy odpowiednie kurtyny zabezpieczające kaplicę przy drzwiach wejściowych przed utratą ciepła. Proboszcz wyjaśnia, że ogrzewanie całego kościoła jest po prostu bardzo drogie.
Więcej przeczytasz w najbliższym papierowym wydaniu TO
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?