Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moda na nordic walking dotarła już do Ostrołęki

Jarosław Sender
Najczęściej można je spotkać nad rzeką i w lasach w okolicy Ostrołęki. Ludzie reagują na nie ze zdziwieniem. One uśmiechają się tylko i maszerują dalej. Trenują nordic walking i zgodnie przyznają, że to świetna zabawa, a na każdej leśnej ścieżce czeka na nie przygoda.

Wydaje się, że nordic walking jest nową dyscypliną, ale tak naprawdę powstał już w latach 20. XX wieku. Do tej pory była to najpopularniejsza forma treningu dla narciarzy biegowych. Rekreacyjny marsz z kijkami pochodzi z Finlandii, obecnie jest najszybciej rozwijającą się formą rekreacji na świeżym powietrzu.

Coraz więcej chętnych

Ostrołęczanka - Bożena Wyszkow¬ska - jest instruktorką nordic walking. Na co dzień uczy wychowania fizycznego w ZSZ nr 2. Prowadzi również aerobik dla dorosłych.

- Już od kilku lat interesowałam się nordyckim marszem - wspomina pani Bożena. - Postanowiłam także sama spróbować. Od razu złapałam bakcyla. Niewiele się zastanawiając zrobiłam kurs. Następnie zaczęłam zarażać entuzjazmem swoje koleżanki. Stworzyłyśmy pierwszą grupę i regularnie ćwiczyłyśmy. Już pół roku maszerujemy po dróżkach i ścieżkach w okolicach naszego miasta. Coraz więcej osób się do nas przyłącza.

Nordycki marsz może uprawiać każdy. Nie ma znaczenia wiek czy sprawność fizyczna.

- Podczas marszu z kijkami pracuje większość mięśni, około 90 proc. - mówi instruktorka. - Mięśnie poruszają się zupełnie inaczej niż podczas zwykłego spaceru. Nordic walking to świetna zabawa. Można go uprawiać przez cały rok.

A warto, bo:

- Regularny marsz wzmacnia mięśnie nóg i rąk, zwiększa ruchomość górnego odcinka kręgosłupa, łagodzi napięcie mięśniowe, poprawia koordynację, redukuje obciążenie kolan, poprawia kondycję, obniża ciśnienie i pomaga walczyć z nadmiernymi kilogramami - wymienia na jednym wdechu pani Bożena. - Poza tym nordic pomaga także w rehabilitacji kobietom po mastektomii. W większych miastach nawet lekarze polecają Amazonkom marsz nordycki.

Kijek ważna rzecz

Wiele osób uważa, że kijki służą do podpierania się. Nic bardziej mylnego. Kijki przede wszystkim mają wspomagać marsz i wprawiać w ruch górne partie mięśni.

- Kijki do nordic mają bardzo wiele zalet - przyznaje pani Bożena. - Przede wszystkim odciążają stawy i to z każdym krokiem o około pięć kilogramów. Poza tym odpowiednio stawiane uruchamiają mięśnie tułowia i uelastyczniają mięśnie ramion, barków i kręgosłupa. Marsz bez kijków jest jedynie spacerem. Kupując kijki w sklepie należy zwrócić uwagę na ich rodzaj. Sprzedawcy często mylą kijki do nordic walking z kijkami trek¬kingowymi, te ostatnie służą do podpierania się w trudnym terenie i są cięższe.

Nie takie proste, jak się wydaje

Marsz z kijkami pozornie wygląda bardzo prosto. Postanowiłam spróbować i pod okiem pani Bożeny stawiałam pierwsze kroki. Niestety, okazało się to bardziej skomplikowane niż wyglądało na pierwszy rzut oka. Na początek rozgrzewka.

- Ciało trzeba przygotować - wyjaśnia pani Bożena. - Kiedy mięśnie i stawy są rozgrzane możemy zacząć maszerować.

Pani Bożena dobrała mi odpowiednie kijki i poinstruowała, jak prawidłowo je trzymać. Dowiedziałam się również, że na początku muszę złapać odpowiedni rytm. Najpierw należy iść powoli z kijkami zwieszonymi wzdłuż tułowia. Po kilku krokach trzeba uruchomić ramiona.

- Prawa ręka, lewa noga - instruowała mnie pani Bożena. - Plecy lekko pochylone do przodu. Stopy stawiamy równolegle do siebie. To nie chód modelki po wybiegu. Ma być wygodnie.

Teraz najtrudniejsze - prawidłowy ruch kijków. Muszą być stawiane blisko ciała. Kiedy jeden odciągany jest do tyłu, ciało musi być lekko wykręcone i uniesione na stopie, a kijek wypuszczony i wyrzucony lekko w tył. Podpieramy się na tym z przodu. Okazuje się, że opanowanie techniki nie jest wcale proste. Trzeba pamiętać o wielu elementach.

- To normalne - uspokaja pani Bożena po kilku moich nieudanych próbach. - Najtrudniejsze jest skoordynowanie ruchów. Później robi się to instynktownie. Niestety, wiele osób chodzi źle. Przeczytali w internecie instrukcję obsługi, ale to nie wystarczy.

Co krok przygoda

Po 30 minutach ćwiczeń maszeruję już całkiem przyzwoicie. Na łąkę zaczęły zjeżdżać inne panie, które ćwiczą z panią Bożeną. Krótka rozgrzewka i planujemy trasę. Idziemy w szeregu leśną ścieżką. Pani Bożena narzuciła dynamiczne tempo.

- Całkiem nieźle pani maszeruje - pochwaliła mnie pani Ela. - Ja uczyłam się dobre dwie godziny, zanim udało mi się opanować wszystkie elementy.

- Rzeczywiście, najtrudniejszy jest początek - przyznała pani Ala. - Później jest już sama przyjemność. Można oderwać się od codziennych obowiązków. Odpocząć psychicznie i przy okazji pozwiedzać okolicę.

- Mnie ten marsz odpręża - przyznała pani Ela. - Mam także lepszą kondycję. Poza tym nigdy nie wiadomo jaka przygoda czeka za zakrętem.

Panie spojrzały na siebie porozumiewawczo. Zachęcone przeze mnie zaczęły opowiadać.

- Niedawno w weekend pojechałyśmy kilka kilometrów za Ostrołękę, do lasu - opowiada pani Ala.- Kiedy szłyśmy zaczepiła nas pani, która jechała rowerem do kościoła przez ten las. Zapytała się nas grzecznie czy nie widziałyśmy takiej starszej pani, jak szłyśmy. I dodała, że ta pani także chodzi o laseczkach.

Anegdot jest więcej.

- W okolicach Tobolic poluje na nas złośliwy koń - dodaje pani Ela.- Zawsze jak nas widzi galopuje w naszą stronę, z nieprzyjemnym wyrazem na mordce. Kiedy już umkniemy w boczną ścieżkę obserwuje nas czujnie. Pilnuje swojego terenu. I tak, z uśmiechami na twarzach przeszłyśmy aż siedem kilometrów. n

Klaudia Rogala

Uwaga! Osobie, która jako pierwsza zgłosi się do naszej redakcji z bieżącym wydaniem Tygodnika, pani Bożena funduje darmowy kurs prawidłowego marszu nordic walking.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki