Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mirosław Piotrowski. Ruch Prawdziwa Europa - Europa Christi. Rydzyk jak zwykle licytuje, ale jeszcze nie gra z PiS va banque

Witold Głowacki
Mirosław Piotrowski
Mirosław Piotrowski Fot. Malgorzata Genca / Polskapresse
Ruch Mirosława Piotrowskiego okrzyknięty mianem „partii Rydzyka”, to raczej wyborczy wehikuł jednego europarlamentarzysty.

Mirosław Piotrowski, zbuntowany narodowo-katolicki eurodeputowany, który na początku kadencji opuścił delegację PiS, założył własną partię - Ruch Prawdziwa Europa - Europa Christi. To coś w rodzaju powrotu do idei LPR czy potem partii Libertas. Piotrowski chce walczyć z „eurokracją”, marzy mu się rechrystianizacja Europy, uważa, że Unia Europejska ma dziś „komunistycznego ducha”. Chciałby tworzyć w Parlamencie Europejskim skrzydło ultrachrześcijańskie - najchętniej we współpracy z eurodeputowanymi z Litwy i Włoch. Bóg, Honor, Ojczyzna i Europa Ojczyzn. Aha - i jeszcze raz Bóg.

Eurosceptyczna klasyka gatunku - można by powiedzieć, zaznaczając nawet fakt, że Piotrowski przypisuje sobie tę zasługę, że unijna dyrektywa jakoby dzięki niemu nie zawiera norm dotyczących dopuszczalnej iczby sęków w desce, co żywo przypomina mity brexitowców dotyczące słynnego „prostowania bananów” przez Komisję Europejską. Ale szczególnie ciekawe jest jedno - otóż Piotrowski nie ukrywa, że jego oferta jest skierowana do wyborców „rozczarowanych” PiS.

Ponieważ zaś Piotrowski od lat jest stałym gościem i współpracownikiem mediów ojca Rydzyka, od razu po ogłoszeniu przez niego planów założenia nowego ugrupowania politycznego powróciły spekulacje o słynnej „partii Rydzyka”, która miałaby stać się straszakiem na PiS i narzędziem do wymuszania na rządzącej partii posunięć politycznych zgodnych z linią Torunia (na tyle szerokor rozumianą, że mogłoby to dotyczyć i np. zakazu aborcji, i np. geotermii). Jak? Oczywiście zachodząc PiS od prawej flanki, transferując kilkoro posłów związanych z toruńskim redemptorystą, i stwarzając stałą groźbę podgryzania narodowo-katolickiego skrzydła PiS. Coś takiego daloby redemptoryście pozycję równą co najmniej koalicjantom PiS - czyli Zbigniewowi Ziobrze i Jarosławowi Gowinowi. Jego polityczne wpływy przestałyby mieć miękki i niedookreślony charakter, byłby już politycznym graczem na całego.

Ta dość kusząca z politycznego punktu widzenia wizja sprzyjała rozwojowi koncepcji „partii Rydzyka” - przynajmniej w mediach. Nie jest jednak wykluczone, że mocno rozmija się ona z intencjami Ojca Dyrektora. Cały jego dotychczasowy styl obecności w prawicowej polityce dowodzi nam, że Toruniowi nie jest potrzebna żadna partia. O wiele bardziej przydaje się sama myśl, że taka partia mogłaby powstać. To właśnie jest wystarczający argument do przetargów, licytacji i negocjowania miejsc na listach Zjednoczonej Prawicy. A ewentualne pójście krok, czy dwa kroki dalej mogłoby być skrajnie niebezpieczne.

Ach, właśnie, o „partii Rydzyka” w zasadzie nie wolno mówić. Tak przynajmniej dowodzi Radio Maryja, na falach którego można było usłyszeć liczne ostrzeżenia przed łączeniem Ojca Dyrektora z działalnością polityczną. Zapytałem na Twitterze Radio Maryja, czy w takim razie wolno chociaż mówić, że media Rydzyka zakazują mówienia o partii Rydzyka - ale nie uzyskałem odpowiedzi.

Tymczasem w tej sprawie trafiło już pierwsze zawiadomienie do prokuratury. Złożył je Ogólnopolski Komitet Obrony przed Sektami i Przemocą Ryszarda Nowaka. Nie mamy pojęcia, czy prokuratura podejmie trop podsunięty przez Nowaka, który złożył wcześniej już wiele innych nieskutecznych zawiadomień w obronie szeroko rozumianego dobrego imienia Ojca Dyrektora. Wiemy za to, jakimi motywami kierował się Nowak.

- Nie może być tak, że od dwóch miesięcy wiele portali ogólnopolskich, teoretycznie bardzo ważnych portali, znieważa ojca Tadeusza Rydzyka twierdząc, że ma swoją prywatną partię. To jest oczywiście kłamstwo - tak tłumaczył ten ruch Ryszard Nowak na antenie - to oczywiste - Radia Maryja.

Fakt, że ojciec Tadeusz Rydzyk z pomocą swych mediów i sympatyków - takich jak Nowak - tak gorąco odżegnuje się od ewentualnych związków z powołanym do życia przez eurodeputowanego Mirosława Piotrowskiego ruchem Prawdziwa Europa - Europa Christi jest jednak bardzo wymowny. Redemptorysta z Torunia nie oburzał się dotąd jakoś specjalnie, kiedy pisano i mówiono - często bardzo ostro - o jego wpływie na politykę prawicy. Nie oburzał się również, kiedy na początku kadencji opisując kilkanaście frakcji i grup interesów w PiS. wymienialiśmy również ekipę PiS-owskich „Rydzykowców”. Nie słychać było sprzeciwu ojca Rydzyka ani jego mediów, gdy pisano o jego sojuszach z Antonim Macierewiczem czy Zbigniewem Ziobrą. Ojciec Rydzyk potrafił bardzo ostro reagować na newsy dotyczące majątku jego „Dzieł Bożych”, czy też właśnego statusu finansowego. Ale jeśli chodzi o relacje z politykami, o udzielane im poparcie, bądź okresowe niełaski było już zupełnie inaczej. Aluzja, niedopowiedzenie, tajemnica poliszynela - to właśnie ojciec Rydzyk lubił najbardziej. Fakt, że był powszechnie postrzegany jako osoba mająca spory wpływ na politykę obozu prawicy, był mu jak najbardziej na rękę.

Tym razem jednak jest na odwrót.

O „partii Rydzyka” nie chce też mówić sam twórca Ruchu Prawdziwa Europa - Europa Christi. Mirosław Piotrowski zachowuje poker face. „Duchowni w Polsce i Unii Europejskiej nie mieszają się do polityki. Tego typu pytania traktuję jako żart. Za pierwszym czy drugim razem takie pytanie śmieszy. Natomiast kiedy formułowane jest po raz dziesiąty, to przestaje śmieszyć.” - tak odpowiedział Onetowi na pytanie, czy za jego partią stoi ojciec Rydzyk.

Co chce w ten sposób osiągnąć Piotrowski? Jest kilka możliwości. Po pierwsze eurodeputowany mógł usłyszeć od Ojca Dyrektora, z którym jest związany od lat, że związki Ruchu Prawdziwa Europa - Europa Christi z Toruniem nie mogą być eksponowane. Po drugie - może chodzić o wabienie potencjalnych sojuszników Piotrowskiego pozostających w szeregach PiS a niekoniecznie zaliczających się do grona oddanych całym sercem ojcu Rydzykowi. Po trzecie - może jeszcze nie nadszedł właściwy czas?

Nie jest tajemnicą, że w szeregach PiS jest cała grupa posłów lojalnych wobec ojca Rydzyka i w mniejszym lub większym stopniu zawdzięczających mu polityczną karierę. Zaliczają się do nich były minister środowiska Jan Szyszko, posłanka Anna Sobecka, eurodeputowana Urszula Krupa, czy też Andrzej Jaworski, który musiał zrezygnować z mandatu poselskiego, by zająć miejsce w zarządzie PKO, a od jesieni zeszłego roku jest zawieszony w prawach PiS. Swoje konszachty z Toruniem ma też Antoni Macierewicz - wraz z całą grupą współpracowników byłego ministra obrony. Pamiętajmy, że niedawno to właśnie ojciec Tadeusz Rydzyk odręcznie poręczył w prokuraturze za Bartłomieja M. Przychylny jest także Toruń wobec Zbigniewa Ziobry i Solidarnej Polski -

Na tym tle eurodepu-towany Mirosław Piotrowski to w grupie polityków związanych z ojcem Tadeuszem Rydzykiem przypadek jednak szczególny. Ma 53 lata. Jest historykiem, dr habilitowanym nauk humanistycznych i profesorem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Na KUL kieruje katedrą historii najnowszej, pisał między innymi o inwigilacji Kościoła przez SB i o działaniach opozycji demokratycznej w okresie Polski Ludowej.

Ale Piotrowski ma też drugą uczelnię. Jest wykładowcą Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu - zwanej popularnie „szkołą Rydzyka”. Rzecz jasna współpracuje ze wszystkimi mediami ojca Rydzyka od „Naszego Dziennika” przez Telewizję „Trwam” aż po Radio Maryja. W tym ostatnim ma status felietonisty, autora cyklu „Myśląc Ojczyzna”. Jego polityczne związki z ojcem Rydzykiem sięgają końca ostatniej dekady XX wieku.

Piotrowski jest oczywiście żarliwym katolikiem, ma żonę i czwórkę dzieci i niezłą prezencję - często wskazywane jest jego fizyczne podobieństwo do Ryszarda Petru. To wszystko - w połączeniu z poparciem ojca Rydzyka - daje mu bardzo mocną pozycję w lubelskiej polityce.

Piotrowski uzyskiwał jak dotąd w Lublinie naprawdę wysokie wyniki w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Po raz pierwszy wszedł do niego już w 2004 roku - z list Ligi Polskich Rodzin, uzyskał wtedy prawie 50 tysięcy głosów. W 2009 roku kandydował już z list PiS. Dostał aż 85 tysięcy głosów. Do PiS jednak nigdy się nie zapisał. W 2011 roku był popierany przez ziobrystów (wówczas w stanie wojny z PiS) jako kandydat na wiceszefa Parlamentu Europejskiego. PiS wystawił przeciwko niemu Ryszarda Legutkę. - To pokazuje, że PiS nie jest zdolne do kompromisu na rzecz interesu Polski - ubolewał będący wówczas stałym gościem w mediach ojca Rydzyka Zbigniew Ziobro.

A Mirosław Piotrowski w 2012 roku opuścił europarlamentarną delegację Prawa i Sprawiedliwości.

W PiS od razu było mu to pamiętane. Dostał wprawdzie miejsce na listach przed wyborami 2014 roku, ale na kluczowej lubelskiej konwencji przed tamtymi wyborami Kaczyński nie zawahał się go upokorzyć. - Naszym głównym kandydatem w wyborach do europarlamentu z Lubelszczyzny jest profesor Paruch! - wołał prezes PiS ze sceny. Piotrowski musiał kandydować z drugiego miejsca. Odpłacił jednak Kaczyńskiemu i Paruchowi pięknym za nadobne. Mimo, że został zepchnięty na „dwójkę”, dostał o 30 tysięcy głosów więcej niż lider listy - czyli 73 tysiące. Paruch nie dostał się do europarlamentu. A Piotrowski? Wszedł do Parlamentu Europejskiego, ale już po 3 miesiącach ponownie opuścił skład delegacji PiS. „Zostałem zmuszony do powrotu do formuły pracy w PE z poprzedniej kadencji, czyli jako jednoosobowa delegacja polska. (…) Nadal będę reprezentował dobrze pojęty interes Polski i Lubelszczyzny, podobnie jak czyniłem to dotychczas.” - napisał w oświadczeniu z września 2014 roku.

„Od początku kadencji poseł Piotrowski żądał specjalnych przywilejów finansowych w delegacji PiS, które to żądanie zostało odrzucone jako niezgodne z zasadami sprawiedliwości”. - napisali wtedy w odpowiedzi eurodeputowani PiS - „Powtarzamy raz jeszcze: rzeczywistym powodem jego wystąpienia z delegacji PiS zaledwie kilka tygodni po wyborach były motywy finansowe. Przypominamy, że w podobny sposób poseł Piotrowski zachował się w czasie ostatniej kadencji PE, podczas której również z tych samych powodów opuścił delegację PiS.” - podkreślali członkowie delegacji PiS. O co poszło? O to, że zdaniem eurodeputowanych PiS, Piotrowski nie chciał płacić „podatku na partię” ze swego uposażenia. Europosłowie PiS w tamtym czasie musieli wpłacać do partyjnej kasy nie mniej niż 2 tysiące złotych miesięcznie - podobne praktyki stosowano zresztą w innych partiach.

Niezależnie od tego, jak wiele racji mieli eurodeputowani z PiS co do finansowych motywów swego byłego kolegi, ważne jest jedno: Mirosław Piotrowski dwa razy z rzędu zrobił PiS i Kaczyńskiemu ten sam numer. Dwukrotnie wszedł do Parlamentu Europejskiego z list PiS - po czym dwukrotnie opuścił europarlamentarną delegację tej partii. W świecie Jarosława Kaczyńskiego trzeciego razu najczęściej nie ma - z czego doskonale zdaje sobie sprawę również ojciec Rydzyk. Choćby Piotrowski miał stanąć na głowie i choćby redemptorysta z Torunia miał błagać prezesa PiS lub grozić mu w interesie swego lubelskiego ulubieńca, podwójny „zdrajca” miejsca na listach PiS już nie dostanie.

Politycy Prawa i Sprawiedliwości chętnie więc podśmiewują się z nowej inicjatywy Piotrowskiego. Ich zdaniem powołanie do życia Ruchu Prawdziwa Europa - Europa Christi miałoby być nie tyle próbą stworzenia „partii Rydzyka”, co metodą na wylewarowanie się Piotrowskiego na miejsca na listach do Parlamentu Europejskiego. Albo w PiS - co jest jednak bardzo, bardzo mocno wątpliwe - albo w ramach wyłaniającej się koalicji Ruchu Narodowego, wolności i innych formacji na prawo od PiS. To ostatnie wydaje się najbardziej prawdopodobne.

Wszystko zatem wskazuje na to, że zamiast z „partią Rydzyka” mamy raczej do czynienia z politycznym wehikułem jednego skonfliktowanego z PiS europarlamentarzysty. Nie jest wykluczone, że ten wehikuł dowiedzie Piotrowskiego na następną kadencję do Parlamentu Europejskiego, po czym jego rola się zakończy.

POLECAMY:





















Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Mirosław Piotrowski. Ruch Prawdziwa Europa - Europa Christi. Rydzyk jak zwykle licytuje, ale jeszcze nie gra z PiS va banque - Portal i.pl

Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki