Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieczysław Daszewski o książce "Być razem": Dopiero gdy od życia dostałem ostrzeżenie zrozumiałem co jest w nim najważniejsze [WYWIAD]

Renata Jasińska
Renata Jasińska
fot. Bogumił Okrągliński
Regionalizm, przywiązanie do tradycji, własna ocena historyczna czasów wojennych wraz z ciepłą, chwytająca za serce, opowieścią o tragicznej miłości ludzi z różnych społeczności. Tym charakteryzuje się współczesno-histoczna powieść „Być razem” Mieczysława Daszewskiego, która ukazała się na lokalnym rynku. Książka spotkała się z dużym zainteresowaniem czytelników oraz w mediach społecznościowych.

Jaka była geneza powstania współczesno-historycznej książki o naszym regionie?
- Będąc młodym człowiekiem, całymi godzinami mogłem słuchać opowieści ludzi wspominających czasy międzywojenne i życie w małym rodzimym miasteczku Różanie. Chłonąłem te informację i na zawsze pozostały one w mojej pamięci. Nie ma już w większości ludzi, którzy opowiadali te historie, a czas powoli zaciera pamięć o zdarzeniach, które miały miejsce. Stad pomysł na książkę, w której młodemu pokoleniu chciałem przekazać coś o czasach, w których przyszło żyć ich pradziadkom, dziadkom i ojcom. Czasach trudnych, o których niektórzy chcieliby zapomnieć, tworząc własne wizje tamtej rzeczywistości.

Dobry pomysł, ale odnoszę wrażenie, że niektóre informacje i fakty historyczne trudno Panu było zweryfikować, szczególnie te odnoszące się do stosunków polsko-żydowskich.

Po wojnie w Różanie nie pozostał ani jeden mieszkaniec dawnej społeczności żydowskiej. Nie zachowały się też żadne ślady kultury, która kształtowała się przez lata. Brak jest też dokumentów, które można byłoby wykorzystać. Kilka razy „przymierzałem się” do napisania książki o tamtych czasach, jednak obowiązki związane z pracą zawodową, pogoń za sukcesem i samorealizacją (doktorat, przygotowanie do roli nauczyciela akademickiego i trenera biznesu-red.) powodowały, że brakowało mi czasu, nie tylko na jakąś inną działalność, ale i dla rodziny.

Dopiero gdy „od życia” dostałem ostrzeżenie, poważna choroba w trakcie której walczyłem o życie, zrozumiałem co jest w nim najważniejsze. Ale jak mówi przysłowie „nieszczęścia chodzą parami” i los po raz kolejny mnie doświadczył. Zmarła nagle moja małżonka Maryla. A kiedy „Whan a man loves a women” (Kiedy mężczyzna kocha kobietę – red.), trudno mi było się z tą śmiercią pogodzić. Pomimo, że upłynęło już troszeczkę czasu, nie potrafię jej zapomnieć. Dlatego postanowiłem, że zrealizuję planowany od lat projekt – napiszę powieść którą jej zadedykuję.

Proszę pokrótce opowiedzieć o czym jest książka „Być razem”?
- Pomimo, że pretekstem literackim oraz osią narracji było opowiedzenie miłości młodego nauczyciela do żydowskiej dziewczyny, starałem się w sposób rzetelny przedstawić złożony obraz życia mieszkańców Różana i okolic, w czasie wojny oraz atmosferę tamtych czasów.

Czy zaprezentowana historia miłosna oparta jest na faktach, czy jest całkowicie wymyślona?
- Powieść jest fikcją literacką – wytworem mojej wyobraźni. Wojna jest tu tylko tłem do opowiedzenia prostej miłosnej historii, która mogła się wydarzyć. Trudno sobie bowiem wyobrazić, że wśród dwóch społeczności, polskiej i żydowskiej, które żyły w jednym małym miasteczku, pomimo różnic kulturowych, nie zachodziły jakieś relacje międzyludzkie związane z funkcjonowaniem z makroekonomicznym środowisku. Na pewno były uczucia, związki partnerskie, sympatie, przyjaźnie, zatargi i różnice w podejściu do trudnej sytuacji, w jakiej wszyscy się znaleźli. Oprócz elementów fikcyjnych, powieść ma również pewne podłoże historyczne. Generalnie większość wątków i zdarzeń w rzeczywistości miało miejsce. Są to strzępki zapamiętanych przeze mnie informacji z opowiadań ludzi którzy przeżyli tamte czasy.

Skąd u Pana takie zainteresowanie historią Różana i regionu?

To, że mogłem napisać książkę o wojnie zawdzięczam jednej ważnej osobie – mojemu ojcu. Jego barwne opowieści o tamtych czasach nie tylko wzbudziły moje zainteresowanie historią, ale były też inspiracją do poszukiwań, zbierania materiałów i zdjęć dokumentujących fakty i zdarzenia.

Później z upływem lat przyszedł czas na analizę historyczną i własne przemyślenia. W książce oparłem się też na relacjach mojego dziadka (wątek ukrywania się w ziemiance w Tłuszczu), stryja (wątek przemytu z III Rzeszy do Generalnego Gubernatorstwa), teścia (wątek budowy drogi do Rzewnia i ucieczki), babci ze strony żony (wątek postoju w czasie ucieczki w Brudkach Starych) oraz opowiadaniach jednego z mieszkańców Różana Pana Wernera (wątek stosunków polsko- żydowskich) , który jeszcze długo po wojnie, utrzymywał kontakty z różańskimi Żydami, zamieszkującymi „na obczyźnie”.

Wielowątkowość, sposób narracji, ciekawa miłosna historia, niespodziewane tragiczne zakończenie, wartościowe przypisy, wszystko to sprawia, że książkę dobrze się czyta.
Powiem szczerze, miałem poważne obawy, czy zaprezentowany styl narracji zostanie zaakceptowany przez czytelników. Łatwo mi przychodzi pisanie tekstów związanych z zdobytym wykształceniem, wiedzą oraz doświadczeniem zdobywanym przez lata. W tym przypadku, musiałem operować formą literacką, której nigdy nie praktykowałem. Zależało mi na tym, żeby wypracowany styl i narracja były w przyszłości rozpoznawalne i wyróżniające mnie wśród innych autorów. W związku z tym, że jestem pragmatykiem postanowiłem, że projekt książki dam „do sczytania” kilkunastu osobom w różnej grupie wiekowej, a ich ocena będzie decydować o tym, czy książka będzie wydana. Większość opinii, nawet historyków, była pozytywna, co było przyczynkiem do dalszej pracy związanej z procesem redakcyjnym

Z dziennikarskiej ciekawości zapytam, ile czasu zajęło Panu napisanie tej powieści?
Samo pisanie trwało bardzo krótko, bo zaledwie pięć miesięcy, za to cały proces wydawniczy tj. skład, korekty, projekty książek, konsultacje literackie i historyczne, uzyskanie ISBN, pozyskanie sponsorów i wydrukowanie, aż dwa i pół roku. Faktem jest, że cały czas pracuje zawodowo i nie miałem czasu, żeby całkowicie poświęcić się procesowi wydawniczemu, a nie stać mnie było na zlecenie tych spraw profesjonalnej firmie.

Jak książka będzie dystrybuowana?
Przyjąłem, że głównym odbiorcą powieści będzie społeczność różańska. Książka będzie w tym przypadku rozprowadzana w ramach sprzedaży bezpośredniej, w GOUK, księgarni w Różanie oraz w sklepie „Stara szafa”. Pozostali klienci, to grupa ludzi którzy okazyjnie przebywa w Różanie i chciałaby się czegoś dowiedzieć o mieście i jego historii. Najlepszym miejscem do sprzedaży dla tego segmentu rynku jest Hotel Avangarda. Planuję również wprowadzić do sprzedaży książkę w Makowie Mazowieckim. Będzie można ja nabyć w Starostwie powiatowym oraz w jednej z księgarń. Jest jednak pewne ograniczenie w ilości rozprowadzanych miesięcznie książek. Wynika ono z uzgodnionej z Urzędem Skarbowym formy działalności gospodarczej związanej z dystrybucją.

Jakie ma Pan plany na najbliższą przyszłość?
Po przejściu na emeryturę w następnym roku, jeżeli zdrowie na to pozwoli, chciałbym wrócić do pisania. Mam w planie duży projekt, kolejnej współczesno-historycznej powieści z wątkiem sensacyjnym. Jest to niesamowita historia, którą usłyszałem od wuja, który przez dwa i pół roku był na robotach w Prusach Wschodnich. Aktualnie zbieram materiały historiologiczne i tworzę scenopis wątków, które chciałbym zawrzeć w tej powieści.

Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia w dalszej twórczej pracy.

Zobacz inne materiały

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki