Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mętna Grzybówka

Mieczysław Bubrzycki
M. Bubrzycki
Ostrowska mleczarnia zanieczyściła rzekę Grzybówkę. Służby ochrony środowiska nie mają co do tego wątpliwości. Prezes spółdzielni mleczarskiej twierdzi, że służby te otrzymały nieuzasadnione sygnały o zanieczyszczeniu rzeki.

Rzeczka Grzybówka z Ostrowi Mazowieckiej płynie przez Kaczkowo i wpada do rzeki Brok. Ze dwa kilometry poniżej ujścia Broku do Bugu jest plaża miejska w Broku.
- Niech pan popatrzy, co tu płynie - mówi mieszkaniec Kaczkowa, który ma posesję obok Grzybówki. - Jakieś brudy, bąble. To na pewno z ostrowskiej oczyszczalni.
- Zawsze tak jest po deszczu - tłumaczy Jadwiga Borowa z Kaczkowa. - Oni wtedy wpuszczają ścieki, żeby bardziej rozwodniły się w wodzie opadowej, ale jest ich tyle, że od razu woda robi się mętna. Strach w ogóle na nią patrzeć, a co dopiero wejść do niej. Ponadto woda śmierdzi. Kiedyś w Grzybówce były ryby, a teraz można tylko o nich pomarzyć...
- Nawet żaby wyginęły, teraz już nie słychać rechotania - mówi Zofia Żach, która mieszka nieopodal Grzybówki.
- Kiedyś woda w Grzybówce przez cały czas była brudna, bo truła mleczarnia - wspomina jej mąż Mirosław. - Tak śmierdziało, że latem trzeba było okna wieczorami zamykać. Potem się znacznie poprawiło i było tak przez parę lat, a w tamtym roku płynęła cały czas woda czyściutka jak kryształ, znowu zaczęły pojawiać się ryby, a teraz znów strach na nią patrzeć, bo o wejściu do niej nawet nie ma mowy. Gdy po większych opadach ta woda rozleje się, stoi potem i śmierdzi. W tym roku w ogóle trawy nie skosiłem, bo jest śmierdząca i krowy nie będą chciały jeść takiego siana.
- W tym roku pod koniec kwietnia płynęło coś takiego gęstego i brązowego, że potrute ryby na wierzchu pływały, ale za parę dni poprawiło się - mówi Jadwiga Fabiańska z Kaczkowa. - A potem znów było gorzej.
- Wodę w studniach badają, bo trzeba spełniać normy unijne, ale jak ona ma być dobra, jeśli coś takiego płynie w Grzybówce? - pyta Zofia Żach. - Przecież ona przesiąka do ziemi i zatruwa wodę w pobliskich studniach.
Gdy woda w Grzybówce opada, na skarpach pozostaje osad, który - jak twierdzą mieszkańcy Kaczkowa - pochodzi ze źle oczyszczonych ścieków.
Mieszkaniec Ostrowi Mazowieckiej, który ma działkę nad rzeką Brok, poniżej Kaczkowa, twierdzi, że niebywale silna dawka ścieków popłynęła w czasie przedostatniego weekendu lipca.
- Od razu zatelefonowałem do ochrony środowiska w Ostrołęce - mówi.
Przyjechali trzy dni później - w poniedziałek 26 lipca. Przy moście w Kaczkowie pobrali próbki, potem pojechali do ostrowskiej oczyszczalni.
Mieszkaniec Ostrowi, który zawiadomił służby ochrony środowiska, jest przekonany, że to ostrowska mleczarnia wpuściła do oczyszczalni miejskiej potężną ilość toksycznych ścieków. Ścieków było tak dużo, że oczyszczalnia nie poradziła sobie z ich oczyszczeniem.
- Podejrzewam, że część z nich poszła od razu kanalizacją deszczową do Grzybówki - mówi zaniepokojony ostrowianin, który nie chciał nam podać do publikacji nazwiska. Podobno w rowie odprowadzającym wodę deszczową z mleczarni płynęły wtedy jakieś ścieki, do dziś są po tym ślady.
- Moim zdaniem, w Grzybówce są różne ścieki - mówi Jadwiga Borowa. - Czasami może i z mleczarni, ale są też takie różne brudy.
- To może z osadników? - zastanawia się Mirosław Żach.
Jadwiga Fabiańska, była radna z Kaczkowa, która mieszka blisko Grzybówki, napisała skargę do oddziału Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Ostrołęce, w której opisała wszystkie kłopoty z brudną Grzybówką, następnie przeszła po wsi, zebrała podpisy 53 mieszkańców i skargę wysłała. Ma nadzieję, że coś się zmieni.
Skargę chcieli napisać już parę lat temu, kiedy Grzybówkę truła mleczarnia, a miejska oczyszczalnia nie była jeszcze zmodernizowana. Postraszyli ich jednak, że jak będą się skarżyć, to mleczarnię zamkną i rolnicy nie będą mieli gdzie oddawać mleka.

Serwatka w ściekach
- Wiadomo, że do rzeki przedostały się nieoczyszczone ścieki z Mazowieckiej Spółdzielni Mleczarskiej "Ostrowia", która ma umowę z Zakładem Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Ostrowi na dostarczanie ścieków do miejskiej oczyszczalni - mówi Agata Lemieszewska, kierownik działu inspekcji ostrołęckiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. - Jak ustaliliśmy, wszelkie zakłócenia w gospodarce ściekowej w mleczarni skutkują pogorszeniem pracy urządzeń oczyszczalni miejskiej. Nasz inspektorat rozlicza tego, kto wprowadza ścieki do środowiska, czyli w tym przypadku Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej. To ZGKiM zapłaci karę za naruszenie wymagań wprowadzania ścieków do wód gruntowych. Kontaktowałam się z wicestarostą Józefem Polakiem, bo to starosta wydaje pozwolenie wodno-prawne i to on decyduje, co i gdzie może być wprowadzane do wód. Takie pozwolenie ZGKiM posiada, zatem to ten zakład będzie odpowiadał za wszelkie przekroczenia norm. Oczekuję na działania starosty w tej sprawie.
W piśmie wysłanym 3 sierpnia przez ostrołęcką delegaturę Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska do starosty Tadeusza Legackiego napisano:
"Wykonanie badania próbek wody rzecznej w pełni potwierdziły zasadność zgłoszenia. Stan rzek wskazuje, że zdarzenie, które spowodowało zanieczyszczenie wód, miało miejsce w okresie wcześniejszym. Z ustaleń kontroli wynika, że było to wprowadzenie na miejską oczyszczalnię niedostatecznie oczyszczonych ścieków mleczarskich - z serwatką i nieustabilizowanym osadem czynnym - z Mazowieckiej Spółdzielni Mleczarskiej "Ostrowia". Spowodowało to zakłócenie pracy miejskiej oczyszczalni skutkujące obumieraniem osadu czynnego i jego wynoszeniem z oczyszczalni do Grzybówki - w odbiorniku ścieków nastąpił zanik tlenu. Z dokonanej lustracji obiektów biologicznej podczyszczalni ścieków w MSM "Ostrowia" wynika, że takie zdarzenia mogą się powtórzyć".
Starosta ma spowodować niezwłoczne oczyszczenie rzeki Grzybówki, zapewnienie bieżącej obserwacji stanu wylotów ścieków do tej rzeki i wyegzekwowanie od ZGKiM i Mazowieckiej Spółdzielni Mleczarskiej doprowadzenia gospodarki ściekowej w obu zakładach do właściwego stanu.
Prezes spółdzielni mleczarskiej uważa, że służby ochrony środowiska otrzymały nieuzasadnione sygnały o zanieczyszczeniu rzeki Grzybówki przez oczyszczalnię miejską.
- Ścieki spływające z podczyszczalni ścieków MSM mieszczą się w wartościach wskaźników zanieczyszczeń zakładanych umową zawartą z ZGKiM - informuje prezes Henryk Spychalski. - Kierownictwo mleczarni dba o maksymalną redukcję zanieczyszczeń ścieków wpływających na oczyszczalnię miejską.

Kłopotliwy klient
Nikt w ZGKiM nie ukrywa, że z mleczarnią jest wiele kłopotów. Były one już kilka lat temu, jeszcze przed modernizacją oczyszczalni. Sprawy trafiały nawet do prokuratury i sądu. Potem - gdy w mleczarni oddano do użytku stację proszkowania serwatki - przez jakiś czas nie było najgorzej, ale problemy zaczęły znów narastać wiosną tego roku. Mleczarnia dostarcza do oczyszczalni ścieki na podstawie umowy, która określa dopuszczalny ładunek zanieczyszczeń. Za ich przekroczenia ZGKiM - zgodnie z umową - może naliczać wyższe opłaty (wcześniej naliczano za to kary). Wyrywkowe badania na terenie mleczarni przeprowadzone parę miesięcy temu wykazały, że ścieki znacznie przekraczają określone w umowie ładunki. Za pomocą pism przynaglono więc kierownictwo mleczarni do bardziej zdecydowanych działań ekologicznych, ale bez skutku.
W końcu sięgnięto po ostateczną broń - wyznaczono na 12 lipca termin, po którym ścieki w ogóle nie będą przyjmowane. Prezes mleczarni Henryk Spychalski napisał wtedy pismo, w którym poinformował: "W ostatnich dniach nastąpiły przekroczenia parametrów odprowadzanych ścieków z powodu rozruchu nowych instalacji. Do oczyszczalni ścieków przedostały się z nowo uruchamianej instalacji znaczne ilości serwatki". Prezes zapewnia, że w ciągu kilku dni ścieki zostaną doprowadzone do właściwych parametrów.
- Od lat walczymy z mleczarnią na pisma - mówi kierownik Oddziału Wodociągów i Kanalizacji ZGKiM Zbigniew Kośnik pokazując gruby segregator. - Niestety, z niewielkim skutkiem. Ścieki dostarczane z mleczarni powodują, że nasze urządzenia dość często muszą pracować pełną parą, co wiąże się także z wyższymi kosztami. Nie zawsze jednak jesteśmy je w stanie właściwie oczyścić, co skutkuje zdarzającymi się co jakiś czas niewielkimi przekroczeniami dopuszczalnych norm w oczyszczonych ściekach. Czasem trafia także do nas serwatka, która w ogóle nie powinna tu trafiać, bo nie sposób jej zneutralizować.
- A może Grzybówka jest za małą rzeczką, żeby można było do niej wpuszczać tyle ścieków, nawet jeśli są oczyszczone? - pyta czytelnik z Ostrowi, który od lat z niepokojem obserwuje, co płynie Grzybówką.
- To prawda, bo Grzybówka spełnia tylko rolę doprowadzalnika - przyznaje kierownik Kośnik. - Z dokumentów wynika, że właściwym odbiornikiem jest rzeka Brok.
- Stan wody w Grzybówce na wysokości Kaczkowa nie jest "zasługą" naszej oczyszczalni - zapewnia kierownik Kośnik.
Jego zdaniem, przyczyną może być kilka ostatnich ulewnych opadów deszczu, bo do Grzybówki wpadają także wszystkie wody opadowe zebrane przez kanalizację deszczową w Ostrowi.
- Przy takich ilościach wody do rzeczki dostać się mogły także osady zebrane na dnie tych rur - mówi kierownik Kośnik.
Nie można wykluczyć, że do Grzybówki wpływa też zawartość niektórych szamb domowych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki