Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mazury pod Przasnyszem? W planach są dwa zalewy

Anna Suchcicka
Jak jeszcze burmistrz dołączy ze swoim zalewem... - zaczął myśl starosta Zenon Szczepankowski. - To będziemy tu mieli istny Bałtyk - dokończył żartobliwie wicestarosta Jarosław Tybuchowski.

I faktycznie jest nieco śmiesznie. Wiosną 2013 roku burmistrz Przasnysza zapowiedział zbiornik na cztery kilometry długości i o powierzchni 15 hektarów, który ma się rozciągać od mostu przy ulicy Szpitalnej do granic miasta. Teraz budowę zbiornika inicjuje powiat, zbiornik powiatowy ma mieć 28 hektarów powierzchni i ma się rozlewać od mostku przy Rondzie Rzemieślników w kierunku ABB, i dalej na pola gminy Przasnysz.

Jeśli zamysły obu samorządów się ziszczą, w Przasnyszu bedą dwa zbiorniki (miejski i powiatowy) połączone około dwoma kilometrami Węgierki w starym korycie.

- Pomysł budowy zbiornika retencyjnego w Przasnyszu jest dobry, tylko miejsce jest chybione - komentował 16 maja, na sesji powiatowej, radny Jan Ćwiek. - Nie wiem też, czy zamysł ten był konsultowany z właścicielami działek, które ma zalać woda, z władzami miasta oraz istniejącymi i powstającymi w tamtym rejonie zakładami pracy? Znacznie lepiej byłoby gdyby ten zbiornik powstał w drugiej części Przasnysza, czyli między Przasnyszem a Klewkami. Wówczas, nawet gdyby były jakiekolwiek podtopienia, nie byłoby problemu. Tam nie ma zakładów pracy ani żadnych większych gospodarstw, a w tym wypadku woda musi przejść przez całe miasto.

Starostwa odpowiedział: - Wskazywana przez pana radnego część miasta też ma być objęta zbiornikiem, ale budowanym przez miasto, zdaje się wspólnie z Niemcami, więc nie będziemy miastu wchodzić w paradę. Zresztą my tam gruntów nie mamy, a tu częściowo mamy, a częściowo chcemy dokupić.

- Czy nie można się z miastem jakoś domówić i zrobić jeden zbiornik? Przecież w grę wchodzą miliony złotych. Wykupienie działek na otwartej przestrzeni to dużo mniejsze koszty niż zajęcie działek, gdzie są budynki - drążył temat Jan Ćwiek.

Starosta stwierdził, że „powiat cały czas chce się domówić z miastem, ale do domówienia zawsze potrzeba dwóch stron”.

- My chcemy współpracować, ale na drodze stoi basen w Chorzelach, a my go nie rozbierzemy. Jeśli miasto w końcu zaakceptuje ten basen, to się dogadamy, czemu nie - odrzekł. I dodał, żeby nie straszyć ludzi, bo żadnego domu powiat nie będzie wykupować i zalewać. - Jeśli jest długa działka dochodząca do rzeki na której krańcu stoi dom, to my tą działkę musieliśmy wskazać w uchwale, ale zwrócimy się do właściciela, żeby wydzielić tylką tę część, która i tak jest zalewowa, i na której i tak nic nie można budować. Zrobimy podział i wykupimy tylko fragment. Nie mamy księżycowych planów. Zalew będzie przepływowy, a lustro wody będzie maksymalnie wyższe o pół metra. Nic tu nikomu nie zagraża, a wręcz przeciwnie. Zalew będzie pełnił funkcję retencyjną i antysuszową a przy okazji rekreacyjną, bo chcemy go zrobić w bardzo ciekawej koncepcji architektonicznej. Sądzę, że mieszkańcy będą mieli z tego zalewu bardzo duży pożytek, a dzisiejsza uchwała ma nam umożliwić tylko uruchomienie pewnych procedur. I nie jest ona jednoznaczne z obietnicą, że zalew zrobimy. Może być jeszcze różnie, np. mieszkańcy mogą nie zgodzić się na zalew lub na sprzedaż gruntów albo nie uda nam się pozyskać na ten cel pieniędzy zewnętrznych. Niemniej gra jest warta świeczki i warto poświęcić pewne środki na przygotowania. Potem zobaczymy.

Starosta ocenia, że na tegoroczne wykupy gruntów pod zalew w Przasnyszu będzie potrzeba ok. 1,7 mln zł.

- Grunt ten będzie powiatowy i ja go do Chorzel nie zabiorę - podkreśla starosta.

Przypomnijmy, pod retencyjno rekreacyjny zbiornik miejski planowano wykupić około 20 hektarów prywatnych gruntów. Na razie jednak koncepcja (dodajmy: opracowywana już w 2003 roku) została odłożona na półkę, bo rozwiało się źródło z którego miasto planowało pozyskać miliony złotych. Z planów jednak miasto nie rezygnuje. A wynika z nich, że miejski zbiornik ma się rozciągać od ulicy Szpitalnej do granic miasta, przy klasztorze ojców pasjonistów i wzdłuż niedoszłego otwartego basenu. Zbiornik ten ma mieć minimum sześć metrów głębokości, a jego szerokość jest uzależniona od obszaru wykupionych gruntów. Na wykonanie tego zadania potrzeba około 40 mln zł.

Wszyscy myśleli, że temat zalewu wypłynie na miejskiej sesji 19 maja, na której gościł starosta. Ale nie wypłynął. Mowa była tylko o współpracy.

- Jeden z naszych radnych, blisko współpracujących z panem burmistrzem, nadmienił, że samorząd miejski chciałby powrócić do dobrej współpracy ze starostwem. Przyszedłem więc, by zadeklarować, że ja już jestem gotowy do powrotu do współpracy - powiedział starosta. I wyraził gotowość natychmiastowych wyjaśnień na wszelkie interesujące miasto tematy.

-Jestem zdziwiony, że jakiś radny usiłuje wypowiadać się w moim imieniu i wkładać mi w usta jakieś słowa. Chciałem tylko poinformować, że ja nigdy nie stałem na stanowisku, by źle współpracować ze starostwem, i nie muszę tego deklarować. Po prostu byłem i jestem otwarty na wszelkie merytoryczne propozycje starostwa - odrzekł burmistrz Waldemar Trochimiuk. Żadnych konkretnych pytań nikt do starosty nie miał.

A pomysł budowy zalewu przez powiat burmistrz skomentował nam tak:

- Niestety, nic na temat budowy zbiornika przez starostwo nie wiemy. Miasto w dokumentach strategicznych ma wyznaczone miejsce do budowy takiego zbiornika. 19 maja na sesji rady miejskiej był pan starosta i zadeklarował chęć współpracy z władzami miasta. Nie powiedział jednak na czym ta współpraca miałaby polegać, więc poczekamy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki