Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mateusz znaleziony w pociągu

A. Kowalewska
Porzucony w pociągu Mateusz
Porzucony w pociągu Mateusz A. Kowalewska
Mateuszek - tak personel wyszkowskiego szpitala nazywa chłopczyka, którego w poniedziałek 20 września znaleziono w toalecie pociągu jadącego z Warszawy do Ostrołęki. Mateuszek ma się dobrze, przebywa na oddziale noworodków wyszkowskiego szpitala. Wciąż nic nie wiadomo jednak na temat jego matki.

Wszystko wskazuje na to, że niemowlę zostało porzucone. Pasażer pociągu relacji Warszawa-Ostrołęka znalazł je zawinięte w kocyk. Biało-różowe zawiniątko leżało spokojnie w toalecie pociągu jadącego z Warszawy do Ostrołęki. Było dwadzieścia minut po dziesiątej w okolicach stacji Przetycz. Pracownicy PKP natychmiast wezwali policję. Maleństwo trafiło do wyszkowskiego szpitala. Miało na sobie dwa kaftaniki, biały i kolorowy, kolorowe śpioszki oraz dwie białe czapeczki. Ubranka były mocno zużyte, ale czyste. Niebieskookim chłopczykiem znalezionym w pociągu natychmiast zaopiekowali się lekarze. Maluszek był zdrowy, zadbany - według ustaleń lekarzy miał jakieś cztery, pięć dni. Opiekujący się nim personel nazwał chłopczyka imieniem Mateusz. Noworodek najprawdopodobniej urodził się w domu. Z oględzin malucha wynika, ze poród nie odbył się w szpitalu, ale przebiegał bez komplikacji. Wiele wskazuje na to, że matka dziecka już wcześniej rodziła dzieci. Fakt, że dziecko było owinięte w koc i miało na sobie dwa kaftaniki, wskazuje zdaniem policji na to, że matka świadomie porzuciła noworodka i przygotowała go, by się nie wyziębił.

Gdzie jesteś mamo?

Policji nie udało się dotąd ustalić w jakich okolicznościach znalazło się ono w pociągu jadącym z Warszawy Zachodniej do Ostrołęki. - Może wstydziła się dziecka, a może miała jakieś osobiste kłopoty, może to bieda, a może skomplikowana sytuacja rodzinna. Bierzemy też pod uwagę szok poporodowy i innego rodzaju zaburzenia psychiczne - mówi Anna Jaworska, oficer prasowa Komendy Powiatowej Policji w Wyszkowie. Policja prosi o kontakt wszystkich, którzy 20 września rankiem widzieli na trasie kolejowej Warszawa Zachodnia-Ostrołęka matkę podróżującą z malutkim dzieckiem zawiniętym w biało-różowy kocyk. - Ważny może być każdy szczegół - mówi Anna Jaworska prowadzimy w tej sprawie drobiazgowe śledztwo, poszukujemy świadków, informacji, nawet anonimowych takich wypadkach, kiedy kobieta w ciąży urodziła, ale nie widać jej z dzieckiem, albo od osób, które rozpoznają maleństwo na zdjęciach. Może ktoś pożyczał takie ciuszki, kocyk i teraz je rozpozna. Czekamy na każdy sygnał, który mógłby przyczynić się do odnalezienia matki tego dziecka.

Mogła po prostu oddać do adopcji

Malutki Mateuszek - choć wcale nie jest pewne, że takie imię nosił będzie chłopczyk - czuje się dobrze, rozwija prawidłowo. - Mogła po prostu pójść do szpitala, urodzić, zostawić je w szpitalu i zrzec się praw do niego. Dziecko szybko trafiłoby do nowej rodziny. A tak czeka je procedura sądowo-administracyjna nadania imienia, nazwiska, aktu urodzenia itd. To przedłuży oczekiwanie na adopcję - mówi Anna Jaworska. Porzucając Mateuszka matka odebrała mu tożsamość, teraz jest on NN - żadnej rodziny, żadnych korzeni, żadnej przeszłości. Po pobycie w szpitalu trafi najprawdopodobniej do Domu Małego Dziecka. Stamtąd być może adoptowany znajdzie spokój, miłość i bezpieczeństwo w nowej rodzinie. Oczywiście trudno, zwłaszcza na tym etapie sprawy osądzać matkę porzuconego maleństwa. Być może działała w jakiejś psychozie, może w szoku poporodowym. Policja i takie możliwości bierze pod uwagę. Jedno jest pewne - w każdej chwili może się jeszcze zgłosić na policję i walczyć o swoje dziecko. Jeśli jednak rzeczywiście uznana będzie winna porzucenia swojego dziecka, grozi jej nawet trzy lata więzienia. Tymczasem oddanie dziecka do adopcji jest bezpieczne zarówno dla dziecka, jak i dla matki - bo nie ponosi ona konsekwencji oddania swojego dziecka.

W kartonie albo reklamówce

Przypadki porzucenia noworodków kilkakrotnie w ostatnich latach opisywaliśmy na naszych łamach. Julia Katarzyna Makowska tak sąd nazwał dziewczynkę-noworodka znalezioną dwa lata temu w bloku przy ulicy Ciechanowskiej w Makowie Mazowieckim. Dziecko leżało w kartonie. Znalazła je osiemnastoletnia Katarzyna Kozicka, kiedy chciała wstawić rower do piwnicy. Dla niespełna osiemnastoletniej makowianki było to przeżycie. Dziecko trafiło do szpitala w Makowie a stamtąd po dwudziestu dniach zostało przekazane do pogotowia rodzinnego w Ulaskach. Kiedy mała Kasia była w rodzinie w Ulaskach, trwało dochodzenie, które miało ustalić, kto jest matką dziecka oraz wszystkie procedury prawne, m.in. sąd nadał imię i nazwisko. Kim była matka - do dziś nie wiadomo a po czterech miesiącach, 10 października dziecko zostało zaadoptowane i nosi teraz zupełnie inne nazwisko. Zaledwie kilkugodzinną dziewczynkę porzuciła natomiast matka w ubiegłym roku w Przasnyszu. Znalazła ją przypadkowa kobieta w plastikowej reklamówce na wycieraczce przed mieszkaniem w bloku późnym wieczorem. W marcu tego roku w Makowie zostały znalezione zwłoki noworodka w reklamówce wciśniętej w mrowisko, a w Małkinii w przepompowni ścieków pracownicy wyłowili pięciomiesięczny płód.

Mamo, ja nie chcę umierać na śmietniku

Sędzia Ewa Patyna z Sądu Rejonowego w Jaworznie pięć lat temu wymyśliła i zainaugurowała akcję "Mamo, ja nie chcę umierać na śmietniku". Chodziło o to, żeby kobiety w trudnej sytuacji nie porzucały gdziekolwiek swoich dzieci, ale zostawiały je w szpitalu. Ulotki rozwieszane w szkołach średnich, w sklepach i na przystankach informowały, że matki mogą oddać dziecko do adopcji anonimowo i bez żadnych konsekwencji. Do akcji włączył się także Komitet Ochrony Praw Dziecka w Sosnowcu. Organizatorzy mówią, że nie wiadomo, ile istnień udało się w ten sposób uratować, ale do ośrodków adopcyjnych zgłosiło się wiele kobiet z prośbą o informacje dotyczące oddania dziecka do adopcji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki