Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marzę o nowej, na miarę XXI wieku stacji dializ

Beata Dzwonkowska
Maków Maz. Stacja Dializ w makowskim szpitalu istnieje 25 lat. O leczeniu pacjentów z chorobami nerek rozmawiamy z ordynatorem oddziału internistyczno-nefrologicznego i stacji dializ, dr n. med. Januszem Grochowskim.

Makowska stacja dializ istnieje już 25 lat. Uroczystości jubileuszowe odbyły się 10 października w pensjonacie Bobrowy Dwór w Smrocku. Odbyła się m.in. konferencja naukowa poświęcona chorobom nerek. O początkach funkcjonowania stacji rozmawiamy z dr n. med. Januszem Grochowskim, internistą, nefrologiem i diabetologiem, ordynatorem oddziału internistyczno-nefrologicznego.

- Jesienią mija 25 lat od powstania w makowskim szpitalu stacji dializ. Z czyjej inicjatywy powstała?

Janusz Grochowski: - W tamtych latach dawne województwo ostrołęckie jako jedyne w Polsce nie miało ośrodka dializ. Pacjenci ze schyłkową niewydolnością nerek po prostu umierali. Tylko nielicznym udawało się znaleźć miejsce w ośrodkach warszawskich, czy w założonym przez doktora Koźmińskiego ośrodku w Działdowie. Pamiętam młodą dziewczynę, niespełna 18-letnią Basię, która trafiła w 1987 roku do oddziału wewnętrznego, gdzie zacząłem pracę. Miała mocznicę. Dzwoniłem do wszystkich warszawskich ośrodków dializacyjnych, prosząc o przyjęcie, strasząc nawet prokuratorem. Wszędzie odmówiono leczenia 18-letniej pacjentki.

Od kolegi ze studiów wiedziałem, że powstaje Ośrodek Dializ w Działdowie. Zadzwoniłem tam. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu od ręki została przyjęta. Później wiele lat była naszą pacjentką. Do tej pory jestem wdzięczny dr. Antoniemu Koźmińskiemu z Działdowa za przyjęcie Basi do swojego ośrodka. O przyjęcia na dializy starszych pacjentów nawet nie dzwoniliśmy. Wiedzieliśmy, że jest to nierealne. Takie były wtedy czasy. Pod koniec lat osiemdziesiątych na wniosek dra Janusza Puki - konsultanta regionalnego ds. nefrologii, wspólną decyzją lekarza wojewódzkiego i ówczesnego dyrektora szpitala, Romana Zakrzewskiego, w makowskim szpitalu powstał ośrodek nefrologiczny. Stacja Dializ dla szpitala w czasach PRL-u była kulą u nogi.

Niezbędny sprzęt - dializatory, sztuczne nerki i inne - trzeba było zakupić za tzw. waluty wymienialne, których brakowało. Wtedy z pomocą przyszła holenderska organizacja charytatywna Stichting Heel aan Polen z prezesem Martinem van Roosmalenem na czele. Z ich obecnością wiąże się zabawna historia. Po raz pierwszy przyjechali do Makowa zupełnie przypadkowo. Na prośbę mieszkańca ich miejscowości, który był Polakiem i pochodził z Czerwonki, przywieźli paczkę dla jego rodziny. Z transportu sprzętu medycznego do jednego ze szpitali na Pomorzu zostały im szpitalne łóżka. Na prośbę proboszcza z Czerwonki postanowili przekazać je do makowskiego szpitala. Tak się złożyło, że w szpitalu trafili na mnie. Łóżka dla szpitala chętnie przyjąłem. Ugościłem jak mogłem, chociaż w tamtych czasach było to trudne. Prezes zaproponował, że przyjadą ponownie z sprzętem dla szpitala.

Prosili, aby napisać co nam jest jeszcze potrzebne. Napisałem wszystko co mi bujna wyobraźnia podpowiadała, oczywiście po niemiecku. Pożegnaliśmy się. Myślałem, że więcej ich nie zobaczę. Za kilka tygodni wrócili. Przywieźli dla szpitala kolejny transport sprzętu medycznego. W większości to, o co prosiłem. Przyjeżdżali jeszcze wielokrotnie. Dla Holendrów ten sprzęt był już wysłużony, a dla nas bardzo przydatny. Podziwiałem ich, że bezinteresownie chcą pomóc obcym ludziom w odległym kraju. Nie obyło się bez problemów, gdyż ówczesna władza niechętnie patrzyła na pomoc z krajów zachodnich. Udało się. Mogliśmy zacząć leczyć pacjentów, a nie tylko patrzeć jak umierają.

- Jakie były początki funkcjonowania stacji?

- Sama budowa trwała 2 lata. Stacja została otwarta jesienią 1990 roku. Jedną z pierwszych pacjentów była Basia. Pacjenci zostali do nas przekazani z sąsiednich ośrodków: Działdowa, Warszawy, a nawet Elbląga. Tam wcześniej szukali pomocy, której nie było na miejscu. Byli to sami młodzi ludzie. Najstarszy miał 44 lata. Okoliczne szpitale, podobnie jak makowski, starały się o przyjęcie głównie dla młodych pacjentów. Zaczęliśmy przyjmować „własnych” pacjentów z całego rejonu (Przasnysza, Ostrołęki, Ostrowi Mazowieckiej, Wyszkowa, Pułtuska i oczywiście Makowa). Okazało się, że nasza stacja jest całkiem duża i mamy znaczny potencjał. Przybywało nam pacjentów. Większość włączaliśmy w sposób „urgensowy” tzn. z sąsiednich szpitali przywożono nam ciężko chorych, często wprost umierających na mocznicę, których w trybie nagłym włączaliśmy do dializ. Planowych pacjentów włączaliśmy poprzez tzw. Komisję Kwalifikacyjną.

Zgodnie z zarządzeniem ministra, taką komisję musiała mieć każda stacja dializ w Polsce. Pacjent musiał spełniać „kryteria włączenia”, tzn. nie mógł być starszy niż 60 lat, nie mógł mieć uszkodzonych innych narządów, czy wywiadu nowotworowego. Cukrzyca zarówno typu 1, jak i 2 były przeciwwskazaniem. Komisja dyskwalifikowała znaczną część pacjentów. Obecnie pacjenci starsi niż 60 lat oraz z cukrzycą stanowią największą grupę leczonych dializami. W miarę upływu lat kryteria włączenia stawały się coraz łagodniejsze, a obecnie do dializ przyjmuje się nawet wiekowych staruszków z nowotworem. Otrzymane od Holendrów używane aparaty szybko się zużywały. Groziła nam katastrofa sprzętowa. Szczęśliwie, w latach 1991-1995 objęci zostaliśmy programem rozwoju dializoterapii tzw. Programem Mazowieckiego.

W ramach programu otrzymaliśmy kilkanaście nowoczesnych aparatów dializacyjnych firmy Fresenius i dwie stacje uzdatniania wody. Kolejną pomoc otrzymaliśmy w 2005 roku od marszałka województwa mazowieckiego. Dzięki niej wymieniliśmy aparaty dializacyjne, stację uzdatniania wody, kupiliśmy kardiomonitory, defibrylatory, aparaty do holtera ekg, holtera ciśnieniowego i inne. Lekarze stacji szkolili się w Szpitalu Praskim, Instytucie Transplantologii, Klinice Nefrologii Akademii Medycznej w Warszawie, Białymstoku i Gdańsku. Do pracy w stacji zostały skierowane wyróżniające się w szpitalu pielęgniarki. Oddziałową mianowano Lucynę Panczewską. Obszarem działania obejmowaliśmy całe województwo ostrołęckie i część województwa ciechanowskiego, czyli ponad pół miliona ludzi.

- Jak obecnie wygląda praca w stacji dializ?

- Obecnie w skład oddziału wchodzi stacja hemodializ z 20 stanowiskami do przewlekłych hemodializ i 2 stanowiskami do ostrych. Wyposażeni jesteśmy w nowoczesne aparaty dializacyjne. Częścią oddziału jest stacja dializ otrzewnowych. Tu leczymy pacjentów metodą dializy otrzewnowej. Na 32 łóżkach hospitalizujemy corocznie ponad 1200 pacjentów. Cztery dni w tygodniu lekarze oddziału przyjmują pacjentów w poradni nefrologicznej. Specjalnością oddziału jest leczenie cukrzycowej choroby nerek i zakładanie cewników dializacyjnych, ale zajmujemy się całością chorób wewnętrznych. Intensywnie współpracujemy z ośrodkami transplantacyjnymi. Ok. 200 naszych pacjentów otrzymało przeszczep nerki, a kilku nerki i trzustki.

Zainspirowaliśmy kilka przeszczepów rodzinnych. Obecnie nasz oddział leczy nerkozastępczo ponad 100 pacjentów. Wyposażeni jesteśmy w nowoczesne urządzenia diagnostyczne: cyklery do dializ otrzewnowych, aparat do nerkozastępczych technik ciągłych, aparaty holtera ciśnieniowego i ekg. kardiomonitory, defibrylatory i inne. Stanowimy ambitny, wykształcony i doświadczony zespół lekarzy, pielęgniarek i personelu pomocniczego wyposażony w nowoczesny sprzęt medyczny. Stale się dokształcamy. Od około 20 lat praktycznie co miesiąc organizujemy wykłady dla miejscowych lekarzy. Dzięki wysiłkom naszego oddziału i życzliwości rektora Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego profesora Leszka Pączka w Makowie Mazowieckim zlokalizowany był Ośrodek Kształcenia Pielęgniarek Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Wiele pań uzyskało w Makowie Mazowieckim tytuł licencjata pielęgniarstwa. Szukamy nowych rozwiązań w leczeniu naszych pacjentów.

- Patrząc na 25 lat pracy, z czego pan jest najbardziej dumny?

- Przede wszystkim z powstania samej stacji. Daliśmy szanse życia pacjentom. Był to przełom w leczeniu. Pokonaliśmy pewną, do tej pory niemożliwą do sforsowania barierę. Można powiedzieć, że zapisaliśmy się w historii lecznictwa na północno-wschodnim Mazowszu. W miarę upływu czasu leczyliśmy pacjentów coraz lepiej. Mieliśmy coraz lepszy sprzęt: od otrzymanych od Holendrów do będących obecnie na wyposażeniu, nowoczesnych aparatów. Byliśmy coraz lepiej wykształceni, coraz bardziej doświadczeni. Rozwijaliśmy się. Włożyliśmy tu wiele swojej pracy i wysiłku.

- Czego by Pan sobie życzył z okazji jubileuszu?

- Przede wszystkim, zależy mi na naszych pacjentach. Chciałbym, żeby byli leczeni jak najlepiej tzn. przy pomocy jak najbardziej kompetentnych lekarzy, pielęgniarek czy techników i najlepszego sprzętu. Zależy mi również bardzo na współpracy z pacjentami w ich leczeniu. Rola pacjenta w jego leczeniu jest najważniejsza. Pacjent powinien przestrzegać diety, przyjmować lekarstwa, podejmować właściwe decyzje terapeutyczne. Chciałbym, żeby nasi pacjenci ze zrozumieniem przyjmowali zalecenia dotyczące diety, sposobu leczenia itd. To jest podstawa leczenia. Często mam wrażenie, że nam lekarzom bardziej zależy na zdrowiu i życiu naszych pacjentów, niż im samym. Obecnie nagminne jest nieprzestrzeganie diety, pomijanie dializ itd. co daje tragiczne skutki. Marzę o nowej, na miarę XXI wieku stacji dializ. Jestem pewien, że z pomocą życzliwych ludzi, uda nam się te marzenia zrealizować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki