Jak zaznaczył trener gości, mimo ostatniej pozycji w tabeli, jego zespół nie przyjechał do Ostrołęki w celach statystycznych, a chciał zdobyć komplet punktów. To okazało się jednak niemożliwe. Dlaczego?
- Mieliśmy nadzieję na trzy punkty, ale wiedzieliśmy, że nie jesteśmy faworytami. Chcąc tutaj usprawiedliwić moją drużynę, gdzieś następuje zmęczenie materiału, jesteśmy po dziewiątej kolejce, mamy trochę w nogach, mieliśmy kilka kontuzji i niestety to widać na boisku. Korona grała agresywnie, walczyła o każdy centymetr na boisku. Mamy braki w przygotowaniu do sezonu. Pierwszą połowę zagraliśmy fajnie, w drugiej połowie po stracie bramki nie zareagowaliśmy wcale. Powinniśmy iść do przodu, a odcięło nas od grania, pochyliliśmy głowy i jak baranki szliśmy na rzeź. Dobrze, że się nie skończyło więcej, bo Korona miała kolejne dogodne sytuacje. Musimy się zganić i uderzyć w pierś, bo ta druga połowa była słaba. Tak sobie powiedzieliśmy w szatni, oczekujemy od siebie więcej. Nie jesteśmy słabi, ale Korona była dziś lepsza - zaznacza Marek Brakowiecki.
Przed sezonem Błękitni Raciąż mieli sporo problemów organizacyjnych, przez co zebrali się do gry dopiero w ostatniej chwili i przystąpili do sezonu z marszu, nawet bez żadnych sparingów.
- Śmialiśmy się w szatni, że pierwsze pięć meczów gramy jako sparingi i przygotowanie do ligi, bo nie zebraliśmy się na czas przed sezonem. Myślałem, że uzbieramy więcej punktów. Mamy pecha jeżeli chodzi o kontuzje. O sekundy jesteśmy za wolni, schowani i płacimy za to. Zebraliśmy ciekawy zespół, najważniejsze jest to, żebyśmy nie wątpili w to, chociaż na pewno musimy się podnosić. Taka jest piłka, chcemy ugrać jak najwięcej punktów do końca rundy i później usiądziemy do rozmów z zarządem - zakończył trener Błękitnych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?