Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Będźkowski codziennie kąpie się w Narwi. I tak od ponad 500 dni!

Redakcja
Dla większości z nas godzina 3.30 to środek nocy, kiedy to jedyną aktywnością co najwyżej jest przekręcenie się w łóżku z jednego boku na drugi. Nie dla Marka Będźkowskiego z Ostrołęki.

Marek Będźkowski z Ostrołęki o 3.30 się budzi. Karmi zwierzaki, wychodzi na spacer z psami, później biega. Pokonuje od kilku do kilkunastu kilometrów, a w międzyczasie... kąpie się w Narwi. Nie ma znaczenia czy leje jak z cebra, czy pada śnieg, czy grzmi. Od ponad 500 dni przynajmniej raz dziennie kąpał się w rzece, jeziorze lub morzu.

Ciemna noc, a on w wodzie

Po ponad miesiącu codziennych kąpieli w rzece (z małą przerwą) pomyślał: a czemu nie robić tak przez cały rok? Połączył to z bieganiem.

- W dzień była jednak praca zawodowa, wieczorem siatkówka - wspomina. - Powstał problem: jak to wszystko pogodzić? Do sów nie należę, raczej do skowronków, więc postanowiłem wstawać rano. W maju budziłem się o godz. 5.00, potem biegałem 2-4 kilometry i wchodziłem do wody. Z czasem pokonywałem coraz więcej kilometrów, więc też zwiększała się konsumpcja czasu potrzebna na taką aktywność. Wiązało się to więc z jeszcze wcześniejszym wstawaniem. Od ponad roku budzę się około godz. 3.30. Ubieram się, karmię zwierzaki, wychodzę z psami na spacer, który już jest delikatną rozgrzewką. Potem biorę plecak, zakładam wygodne buty i pędzę kilkanaście kilometrów. W połowie tego dystansu robię sobie przerwę na kąpiel w wodzie. Niejednokrotnie zanurzam się w Narwi w ciemną noc, podziwiając księżyc i gwiazdy. Obserwuję budzącą się do życia przyrodę. Wiele razy kąpałem się w czasie deszczu, burzy. Robię to już od ponad 530 dni, a każda kąpiel aby nie uciekła z pamięci, trafia do pamiętnika. Przy domu mam zainstalowany prysznic czerpiący wodę ze studni o głębokości 30 metrów. Nazywam go moim nadwornym prysznicem. Po każdym bieganiu, kąpiel pod nim jest wręcz automatyczna. Jakaś magiczna siła ciągnie mnie pod niego.

Jeśli ktoś myśli, że po tak wczesnym wstawaniu i takim wysiłku ostrołęczanin w ciągu dnia pada ze zmęczenia, to jest w dużym błędzie.

- Jest wręcz przeciwnie: tryskam energią - zachwala nasz rozmówca. - Jedynie w mroźne, zimowe dni parę godzin po kąpieli i ciepłej herbacie przy kominku pojawia się duża ochota na sen.

Sposób na zdrowie i stres

Po co mu to wszystko? Jego organizm dzięki mroźnym kąpielom całkiem nieźle się zahartował.

- Kiedyś każdej wiosny miałem problem z anginą, grypą - mówi. - W tej chwili przechodzę choroby dużo łagodniej. Przeziębienie, ból gardła, gorączka mijają po dniu, dwóch. Miałem dawniej też problemy z ciśnieniem, rytmem serca. Teraz nie wiem co to leki. Dzięki tej zaprawie, biorę udział obecnie w różnego rodzaju ekstremalnych biegach z przeszkodami. Mam niezłą kondycję, mimo że jako dzieciak, po przebiegnięciu niewielkiego nawet dystansu, łapałem się za boki ze względu na kolkę.

W ten sposób rozładowuje też stres, którego mu nie brakuje w codziennej pracy. Odpowiada za obsługę klienta w jednym z zakładów Stora Enso.

- To praca za biurkiem, przy telefonie i komputerze. Ciekawa, pełna wyzwań, ale też odpowiedzialna, wymagająca dużej odporności na stres - przyznaje Marek Będźkowski. - Tym biegiem i kąpielą nastrajam się odpowiednio przed pracą. Daje mi to ogromne poczucie wolności, szczęścia. To dla mnie najistotniejsze.

W sezonie ostrołęczanin często nie ogranicza się do jednego wejścia do rzeki. Rano kąpie się samotnie, po południu z innymi morsami, i znów wieczorem, po kolacji.

W delegacjach też się kąpie

Poranne wizyty nad naszą rzeką obfitowały też w zabawne przygody.

- Nieźle nastraszył mnie pewien lis - mówi z uśmiechem nasz rozmówca. - Kilka dni biegał ze mną, licząc, że dostanie ode mnie coś do jedzenia. Okazało się, że był oswojony przez wędkarzy i stąd te jego oczekiwania. Kiedy indziej przed kąpielą zostawiłem buty na brzegu, ale wracałem do domu niestety na bosaka. Buty zabrały mi psy! Innym razem przepłynąłem na drugą stronę rzeki. Było ciemno. W pewnym momencie usłyszałem niesamowity huk. Okazało się, że kilka metrów dalej bóbr tak głośno uderzył ogonem w wodę. Raz, przed wyjazdem na święta do rodziny, zawitałem na plażę o godz. 2.30. Nie byłem sam, towarzyszyła mi pewna zakochana para. Ale nie przeszkadzaliśmy sobie - śmieje się pan Marek.

Kąpieli nie przerywają nawet podróże służbowe.

- Odwiedzam klientów w całej Polsce, czasem wyjeżdżam w kilkudniowe delegacje - opowiada. - Wówczas przed wyjazdem zastanawiam się: gdzie ja się tam wykąpię? I tak poznałem morsy łódzkie, tyskie. Kąpałem się w różnych jeziorach, w Zalewie Zegrzyńskim, Jeziorze Maltańskim i kilkakrotnie w Bałtyku. Jak długo zamierzam ciągnąć te moje „długie zabawy z wodą”? Myślę sobie, że nie przerwę ich dopóki, dopóty zrządzenie losu mi ich nie przerwie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki