Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Makowica. Życie coraz bardziej im się zapętla. Chory Patryk Senderski i jego rodzina potrzebują pomocy

A. Rusinek
Patryka czekają dwie kolejne operacje
Patryka czekają dwie kolejne operacje Fot. A. Rusinek
Nie wiem, co bym zrobiła bez ich pomocy i nie wiem, jak sobie dalej poradzę - łka Renata Senderska. Od kilku lat po rozwodzie, samotnie wychowuje czwórkę dzieci. Najstarsza córka, po ukończeniu gastronomicznej szkoły zawodowej, kilka miesięcy temu pojechała szukać pracy w Warszawie, by ulżyć matce. Ale pracy wciąż nie ma. Pozostałą trójkę trzeba ubrać i nakarmić. A Patryka wciąż leczyć.

Patryk urodził się z przepukliną oponowo-rdzeniową. Ma dzisiaj dziewięć lat. Porusza się na wózku inwalidzkim. A od trzech tygodni leży w gipsie po operacji biodra. Za trzy tygodnie czeka go następna operacja. A potem jeszcze jedna, na przykurcze w nogach. Potem znów wróci na wózek, bo chodzić samodzielnie nigdy nie będzie. Na wózku uczęszcza do drugiej klasy Zespołu Szkół nr 1 w Makowie Mazowieckim. To szkoła, a konkretnie wicedyrektor Zofia Falba zaalarmowała Tygodnik w sprawie rodziny Senderskich.

- Trzeba im pomóc - mówi Zofia Falba. - Po tej operacji w Otwocku, matka Patryka została zupełnie bez pieniędzy. Miała parę groszy na chleb i mleko. Wspaniale zachowali się rodzice z klasy integracyjnej, w której uczy się Patryk. Wczoraj zapełnili jej lodówkę. Dziś zebraliśmy 200 złotych od nauczycieli. W ubiegłym roku robiliśmy charytatywne dyskoteki z dochodem przeznaczonym dla tej rodziny. Grosze zebraliśmy, bo wstęp był po dwa złote. Ale za te grosze znajomy zdun zrobił im kominek w jednym z pokoi, bo tam był jeden piec i westwalka w kuchni na całe mieszkanie. Oni w kurtkach spali. Tam nie ma nic. Ani wody, ani ubikacji, ani porządnego ogrzewania - wylicza. - Jak chore, niepełnosprawne dziecko ma żyć w takich warunkach? Cholera jasna, nie możemy tego tak zostawić - mówi z przejęciem dyrektorka. - Szkoła może im pomóc w zapełnieniu lodówki, bo Patryk musi się dobrze odżywiać, żeby kości po operacjach mu się zrastały i mięśnie lepiej pracowały. Udało nam się w Urzędzie Gminy w Szelkowie, bo oni mieszkają na terenie tej gminy, załatwić dla niego opłatę za całe obiady, nie tylko za zupy. Ale ta rodzina potrzebuje większej pomocy - w modernizacji mieszkania przede wszystkim. Byliśmy u starosty w tej sprawie. Obiecał pomóc, ale Senderska nadal pozostaje sama ze swymi problemami - dodaje Zofia Falba.

- Dla niektórych urzędników w instytucjach pomocy rodzina musi być głęboko patologiczna, żeby uświadczyła wsparcia - irytuje się Jolanta Sześciórka, przewodnicząca Rady Rodziców Szkoły Podst. nr 1, główna inicjatorka pomocy rodzinie Senderskich. - Ojciec musi być pijak, matka brudas i leń a dzieci usmarkane. Wtedy otacza się ich opieką ze wszystkich stron. A po Senderskiej trudno poznać biedę, bo się z nią nie obnosi. Zawsze jest czysta i zadbana. Dzieci też. Matka nie pije, ogarnia wszystko jak może. Z ludzką pomocą zresztą, bo meble od ludzi dostała, także ode mnie. Nawet o zwolnienie z opłat komitetu nie prosiła, bo się wstydziła. Dopiero nauczycielki się o to do mnie zwróciły. Kiedy zobaczyłam, w jakiej ona jest sytuacji, próbowałam, wraz z innymi nauczycielami i rodzicami przekonać do pomocy, kogo się da. Przed rokiem, tuż po wyborach byliśmy z delegacją u starosty Deptuły. Bardzo zainteresował się sytuacją tej rodziny. Deklarował pomoc - i prywatnie, i z urzędu. Mówił konkretnie - co mógłby dać, co spróbuje załatwić. Wyfrunęliśmy wtedy ze starostwa na skrzydłach. Ale minął rok i nic. Żadnej pomocy - opowiada pani Jolanta. Mimo to dzieci z klasy Patryka znów napisały list do starosty.

Spała na krześle

- Po operacji byłam z Patrykiem przez tydzień w szpitalu w Otwocku - mówi Senderska. - Spałam na krześle, bo za łóżko trzeba było płacić 20 złotych za noc. Nie mogłam sobie na to pozwolić. Przed operacją musiałam kilkakrotnie jeździć z synem na badania do Otwocka. Korzystałam z uprzejmości znajomych, którzy nas tam wozili. Ale przecież benzynę musiałam kupić. Na to leczenie poszły wszystkie pieniądze. Po powrocie ze szpitala poszłam do Jana Chylińskiego, prezesa Fundacji "O Uśmiech Dziecka" i kierownik PCPR. Patryk ma konto w tej fundacji. Rodzina, znajomi, ludzie dobrego serca wpłacają czasem na nie pieniądze. Wiedziałam, że na koncie jest jeszcze około 400 złotych. Prosiłam o 100 złotych na życie. Nie dostałam. Prezes powiedział, że pieniądze są przeznaczone na leczenie Patryka. A co ja przepić je chciałam? Musiałam mu po prostu dać jeść. I córkom także. Gdyby nie pomoc szkoły, wspaniałych matek z Komitetu Rodzicielskiego - Joli Sześciórki, Marzeny Kozłowskiej, Ewy Siemek, Lidii Czaplickiej, dyrektor Falby i dyrektora Kolosa, którzy wczoraj znów przywieźli mi konserwy i trochę innych produktów, nie przeżylibyśmy chyba tego miesiąca. Najgorszy jest zawsze początek roku i zima - mówi samotna matka. - Książki do szkoły, buty i ciepłe kurtki. Kurtki kupiłam, na buty już nie starczyło.

Ludzie są różni. Zdun zrobił kominek za pół darmo. Majster, który miał Senderskiej założyć w studni filtr, by woda nadawała się do picia, powiedział jej: Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz.

- Strasznie mnie to zabolało - łka matka. - Bo czy to moja wina, że mam chore dziecko. I że kocham je bardzo. I że nie stać mnie na to, by mu w życiu ulżyć. Przecież gdybym mogła, poszłabym do pracy. Ale jak przy Patryku, który wymaga ciągłej opieki? Tak strasznie czuję się mała na tym świecie. Ludzie wokół śmieją się, cieszą. A ja wciąż tylko z przerażeniem patrzę, jak życie mi się coraz bardziej zapętla. Tak trudno pokonać upokorzenie przy prośbach o cokolwiek.

Na ten tekst w "Tygodniku Ostrołęckim" długo namawiały Renatę inne matki i dyrektor Falba.

Jak przetrwać zimę

Żeby wykąpać Patryka, trzeba najpierw nanosić wody ze studni. Woda nadaje się tylko do mycia, do picia, z pomocą sąsiadów przywożą wodę z Makowicy. Podgrzaną na kuchni wodę Senderska wlewa do dużej miski. Patryk najpierw na klęczkach obmywa się od góry. Potem mama podtrzymuje go na rękach, by mógł umyć się do końca.

Renata Senderska od dawna zabiega w PCPR w Makowie Mazowieckim o budowę łazienki.

- Pierwszym warunkiem modernizacji był wykup mieszkania komunalnego, które zajmujemy - mówi Senderska. - Zapożyczyłam się u rodziny. Za tysiąc złotych, wraz z opłatami notarialnymi, które były wyższe niż koszt mieszkania, wykupiłam te trzy pokoje z kuchnią w starym budynku po SKR. Potem pan Chyliński z PCPR powiedział, że na własny koszt muszę opracować dokumentację tej modernizacji. Jak wyliczył, ile to będzie kosztowało, stwierdziłam, że w żaden sposób mnie na to nie stać. Poza tym, musiałabym wpłacić około ośmiu tysięcy złotych, by otrzymać resztę pieniędzy z PFRON. A skąd ja mam wziąć osiem tysięcy złotych? Przecież żaden bank nie udzieli mi kredytu.

Senderska, ze względu na Patryka, nie pracuje. Od dziewięciu lat sama wychowuje czwórkę dzieci. Mąż od niej odszedł tuż po urodzeniu Patryka. Utrzymuje rodzinę z alimentów i zasiłku pielęgnacyjnego na niepełnosprawne dziecko. W sumie co miesiąc z GOPS w Szelkowie pobiera 1570 złotych. Byliśmy w gminnym ośrodku pomocy. Znają sytuację Senderskich. Współczują, ale przepisów nie przeskoczą. Okazuje się jednak, że Senderska może otrzymać jeszcze zasiłek celowy.

- Ostatnio zepsuł się telewizor. Ojciec nam wziął nowy na raty, bo mnie na raty nie dadzą. Od dwóch lat już te raty spłacam. Musiałam szukać żyrantów, choć to nie była duża suma - mówi. - A telewizor dla nas to nie kwestia luksusu, bo co to zresztą za luksus dzisiaj. To po prostu okno na świat dla Patryka. Bo co on z tego życia ma, poza kontaktami z dziećmi w szkole? Nawet na jakikolwiek turnus rehabilitacyjny nas nie stać, żebym mogła z nim gdziekolwiek pojechać. Więc o tej łazience nie mam nawet co marzyć. W tej chwili myślę, jak przetrwać zimę. Skąd wziąć węgiel do pieców? To jest dziś najgorszy problem.

Podanie o chleb

- Rzeczywiście, nie dałem pani Senderskiej tych pieniędzy na życie - przyznaje Jan Chyliński, kierownik PCPR. - Pieniądze na konto Patryka wpłacane są na jego leczenie. Ofiarodawcy chcą wiedzieć na co są wydawane.

Znaczy co, ofiarodawcy nie daliby Patrykowi na jedzenie? Gdy matka wszystkie pieniądze wydała na leczenie? Jeżeli ktokolwiek decyduje o tym, jak wykorzystywane są pieniądze ofiarodawców powinien to bardzo skrupulatnie sprawdzać. Ile matkę kosztowały wyjazdy do szpitala, ile tam musiała wydać na pobyt i dożywianie Patryka. To wszystko jest pośrednio na leczenie. Za co miała utrzymać rodzinę po pobycie w szpitalu?

- Niech napisze podanie, na co potrzebne są pieniądze i wtedy je wypłacimy - mówi Jan Chyliński. - Musi być na to jakaś podkładka. Fundacja jest w stanie maksymalnie zrefinansować, z funduszy PFRON tej rodzinie budowę łazienki. Ale muszą mieć tak zwany "własny wkład" - czyli 20 procent kosztów tej inwestycji. No i musimy poczekać na poprowadzenie wody w tej okolicy przez gminę. A to ma nastąpić dopiero w przyszłym roku. Z Fundacją "O Uśmiech Dziecka", w której konto założyła dla Patryka jego matka, wiąże się jeszcze jeden problem: otóż nie można na nią odpisywać 1 proc. podatku od dochodów, bowiem nie jest ona zarejestrowana jako pozarządowa organizacja pożytku publicznego. Gdyby nie to, być może Patryk i jemu podobni mogliby korzystać z większej pomocy. Prezes Fundacji przede wszystkim powinien wpisać ją do odpowiedniego rejestru, bo ten formalny brak to jeszcze jedna kłoda rzucana pod nogi najbardziej potrzebującym. Obok urzędniczej bezduszności. Aldona Rusinek Renata Senderska płacze, gdy mówi o nauczycielach i rodzicach z klasy Patryka, którzy przywieźli jedzenie dla dzieci. I pieniądze na najpilniejsze potrzeby. To łzy wzruszenia. Ale także bólu i rozpaczy.

Pomóżmy im

Na naszą prośbę o pomoc dla rodziny Senderskich natychmiast zareagowali państwo Grabowscy z makowskiej firmy Jol-Met, zapewniając im tonę węgla. Mamy też zadeklarowaną pomoc finansową od kilku osób na gromadzenie własnego wkładu na budowę łazienki. Obiecali pomóc nasi parlamentarzyści: posłowie Andrzej Kania i Arkadiusz Czartoryski oraz senator Krzysztof Majkowski. Renacie Senderskiej potrzeba co najmniej 10 tys. złotych. Może wszystkim nieobojętnym uda się taką kwotę zgromadzić. Wszystkich nieobojętnych, którzy chcieliby pomóc Patrykowi i jego rodzinie, prosimy o kontakt z redakcją tel. 029-764-22-82 lub 0697770534.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki