Przypomnijmy, dziennik napisał o Majkowskim w tytule: Najbardziej pazerny polityk w Polsce. Dlaczego? Otóż - jak pisał Fakt - Majkowski jako pracownik ostrołęckiej elektrowni zarabia 6 tys. zł, do tego ma 2,5 tys. zł diety senackiej należnej tak zwanym senatorom społecznym i dodatkowe 4,5 tys. zł specjalnej dopłaty, którą uzyskał na swój wniosek od marszałka Senatu.
Na dzisiejszej konferencji senator odpierał zarzuty Faktu i wyjaśniał dziennikarzom zasady, wedle których naliczane są jego dochody. Jak tłumaczył, będąc tzw. senatorem społecznym (który pracuje zawodowo i jednocześnie piastuje funkcję senatora), pobiera wynagrodzenie z dwóch źródeł. Podstawą około 10-tysięcznego wynagrodzenia, które pobiera każdy senator, jest w wypadku Majkowskiego wypłata z elektrowni (ponad 5 tys. zł), a resztę (około 4 tys. zł) dopłaca mu Senat.
- Cała sprawa rozbija się o to, że ktoś sobie wymyślił, iż biorę podwójne wynagrodzenie. Mnie to jednak nie dotyczy, zarabiam około 10 tysięcy miesięcznie. Miałem niewielką nadpłatę, ale zwróciłem ją - tłumaczył Majkowski.
Majkowski powiedział również, że ma zamiar wystąpić na drogę prawną z Faktem.
- W ubiegły piątek dzwonił do mnie przewodniczący Gosiewski. Pytał, czy publikacja w Fakcie jest prawdziwa. Oczywiście zgodnie z prawdą zaprzeczyłem. Wtedy ustaliliśmy, że najprawdopodobniej sprawa trafi do sądu - mówił senator.
Senator Krzysztof Majkowski dodał też, że domyśla się, kto mógł zainspirować Fakt do napisania tekstu.
- Domyślam się, kto to zrobił, ale żadnego nazwiska dzisiaj nie podam. Jest różnica pomiędzy domyślaniem się, a posiadaniem dowodów. Znam tę osobę - powiedział Majkowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?