Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mają kłopoty z szefem wspólnoty. Co z tego wynika?

(mb)
Bożena M. ma żal do szefa wspólnoty mieszkaniowej
Bożena M. ma żal do szefa wspólnoty mieszkaniowej
Lokatorzy mający zaległości w opłatach mają żal do przewodniczącego wspólnoty mieszkaniowej

Kilka lat temu mieszkańcy bloków wojskowych w Komorowie dostali możliwość wykupu mieszkań, a same budynki przeszły pod zarząd wspólnoty mieszkaniowej.

Z tej możliwości skorzystała Bożena M. z mężem, mieszkający w bloku przy Bociańskiego, a także jej teściowie zajmujący mieszkanie w sąsiedniej klatce schodowej. Są właścicielami niewielkich mieszkań.

- Mamy dwoje dzieci, a pracuje tylko mąż - mówi Bożena M. - Zarabia niewiele, więc żyje nam się ciężko. Na dodatek dzieci chorują, często trzeba z nimi jeździć do lekarzy, a to wszystko kosztuje. Nie płaciliśmy więc przez jakiś czas czynszu.

W podobnej sytuacji są teściowie Bożeny M. Oboje mają emerytury, ale - jak tłumaczy Halina M. - ciężka choroba męża wiąże się z dużymi wydatkami i też przez jakiś czas czynszu nie płacili.

- Nam zaległości urosły do 6000 zł, a teściom do 5100 zł - mówi Bożena M. - Wiem, że czynsz trzeba płacić, ale przecież nie wpadliśmy w te długi dla przyjemności, tylko dlatego, że nie mieliśmy pieniędzy. Chcę za kilka miesięcy podjąć pracę, żeby starczało także na czynsz.

Niestety, pieniędzy, które Bożena M. zarobi, musi wystarczyć także na spore koszty komornicze.

Okazało się bowiem, że zarząd wspólnoty mieszkaniowej skierował sprawę do sądu.

- Dowiedzieliśmy się o tym w styczniu, kiedy dostaliśmy pismo z sądu, że zapadł już wyrok, że sprawa skierowana została do komornika - wspomina Bożena M. - Nikt nas nie powiadamiał, że taka sprawa będzie. Owszem, wcześniej dostawaliśmy pisemka z upomnieniem, ale nikt nie próbował rozmawiać z nami i zaproponować rozłożenie zaległości na raty. Od razu poszli do sądu!

- A przecież można także część zaległego czynszu odpracować, na przykład sprzątając osiedle - mówi Halina M. - Tak robią w wielu spółdzielniach i wspólnotach. U nas pan prezes w ogóle takiej możliwości nie bierze pod uwagę.

Kiedy mąż Bożeny M. dowiedział się, że komornik zajął mu połowę niedużego w sumie wynagrodzenia, bardzo się zdenerwował.

- Byłam potem u komornika, to bardzo sympatyczny człowiek - mówi Bożena M. - Powiedział, że on musi wykonywać to, co nakazuje mu sąd, ale dziwi się, że przy takich kwotach sprawa została w ogóle skierowana do sądu. Gdyby było inaczej, można by się było z nim dogadywać. Ja też tego nie rozumiem. Przecież to wiąże się z dużymi dodatkowymi kosztami. To oznacza, że dopóki komornik będzie zajmował połowę poborów męża, na pewno nie będzie stać nas na płacenie bieżącego czynszu. Czy za rok znowu nas podadzą do sądu?
Bożena M. boi się też, że jej mieszkanie może być wystawione na licytację za śmieszne pieniądze. Słyszała o tym od ludzi.

Halina M. - teściowa Bożeny M. jest rozgoryczona podwójnie, bo brała udział w tworzeniu wspólnoty mieszkaniowej i była nawet członkiem pierwszego zarządu. Potem był jeszcze jeden, a ten obecny jest trzeci.

- Dlatego nie rozumiem takiego postępowania prezesa, bo przecież on jest dla ludzi - mówi.
- Ale on nawet nie chce z nikim rozmawiać, tylko robi swoje. A przecież nikt go nie zmusza, żeby był tym prezesem. Jak nie chce, to powinien zrezygnować. Na pewno znajdzie się ktoś, kto będzie te obowiązki wykonywał lepiej od niego…

Przewodniczący zarządu wspólnoty nie ma sobie w tej sprawie nic do zarzucenia.

- W naszej wspólnocie jest 180 mieszkań - mówi Mieczysław Staśkiewicz, przewodniczący zarządu Wspólnoty Mieszkaniowej Nieruchomości. - Jak w każdej wspólnocie, są przypadki nieregularnego płacenia czynszu. Kiedy zadłużenie jest wysokie, a tak jest w przypadku obu tych pań, stosujemy procedury wynikające z ustawy o własności lokali, czyli najpierw są wysyłane upomnienia i nakazy płatnicze. W tym przypadku nie było żadnej reakcji, więc skierowaliśmy sprawę do naszego prawnika, który podjął dalsze kroki w tym kierunku. Jeśli ktoś chciałby rozłożyć spłatę zadłużenia na raty, to nie leży to w gestii zarządu, lecz zebrania właścicieli. Pani M. o tym wie, bo informowałem ją o tym na piśmie. Nie skorzystała jednak z takiej możliwości.

Okazuje się jednak , że przewodniczącemu zarządu wspólnoty nie ufa spora grupa mieszkańców wojskowego osiedla.

O szczegółach przeczytasz w najnowszym papierowym wydaniu TO.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki