Potrafi wstać o godzinie 3 nad ranem, by potem przez kolejne godziny obserwować tajemniczą mgłę, odpowiednie światło, niezwykłe kolory lub by w odpowiednim kamuflażu cierpliwie czekać na to, co danego dnia wyjdzie z lasu i zechce zapozować do jego zdjęć.
Nie jest przy tym z zawodu ani fotografem pism podróżniczych, ani też badaczem natury, a stomatologiem, który praktycznie każdą wolną chwilę poświęca swojej pasji. Pełnego entuzjazmu fotografa, Macieja Jóźwiaka, bo o nim mowa, możemy spotkać w powiecie makowskim najczęściej nad rozlewiskami Orzyca - stamtąd bowiem czerpie najwięcej inspiracji.
Opowiada:
To jest absolutnie moja ulubiona rzeka. Naprawdę nie każda jest tak fotogeniczna. Szerokość Orzyca w zależności od poziomu wody to 5 do 10 metrów, a to optymalne wymiary jeśli chodzi o kadr fotograficzny. I do tego te urokliwe meandry, mają taką średnicę, że przy standardowych obiektywach wychodzą idealnie. Dla mnie to taka Biebrza w mikroskali.
Maciej Jóźwiak pochodzi z Warszawy, tam mieszka i pracuje. Jak sam mówi fotografuje od dawna i choć zwiedził już kawał świata, to właśnie w powiecie makowskim odnalazł prawdziwe natchnienie – Moja żona pochodzi z Makowa. Kiedy przyjeżdżaliśmy do teściowej, to lubiłem sobie pojeździć po tych terenach na rowerze. I tak po trochu zacząłem odkrywać różne urokliwe zakątki i wydaje mi się, że odkryłem ich już więcej niż ludzie, którzy tu mieszkają na co dzień – śmieje się.
- Co zaś się tyczy podróżowania, to po prostu taka moja ciekawość świata. Sprawdzam, czy jest miejsce fajniejsze niż to nad Orzycem – żartuje, a po chwili już zupełnie poważnie potwierdza, że u nas wcale nie jest gorzej. – W języku fotograficznym często Indie określa się jako swoisty samograj. Tam w którąkolwiek stronę nie skierujemy obiektywu, to i tak zrobimy świetne zdjęcie. Dolina Orzyca ma tę samą właściwość. Wystarczy wziąć mapę i spacerować wzdłuż rzeki, a gwarantuję, że uda się zrobić też mnóstwo dobrych zdjęć, tak samo jak na bazarze w Indiach. Oczywiście pod warunkiem, że wstanie się rano, bo w południe fotografować Orzyca nie polecam. Jedyny minus, to może brak takiej egzotyki, ale to zależy, kto czego szuka.
Nasz rozmówca wie co mówi, bo spędza nad Orzycem każdą wolną chwilę.