Mieczysław Bubrzycki

Ma status drogi wojewódzkiej, ale na niego nie zasługuje

Jedno z "wąskich gardeł", czyli przejazd kolejowy Jedno z "wąskich gardeł", czyli przejazd kolejowy
Mieczysław Bubrzycki

Czytelnicy zgłosili nam ostatnio kilka problemów związanych z niebezpieczną drogą wojewódzką Ostrów Mazowiecka - Małkinia Górna. Okazuje się, że niebawem jeden z nich zostanie rozwiązany.

Niebezpieczna droga

Mieszkaniec Małkini Górnej, który codziennie pokonuje samochodem trasę z Małkini do Ostrowi, poprosił nas, żebyśmy znów zajęli się tą nieszczęsną drogą.

- To najgorsza i najbardziej niebezpieczna droga w powiecie - twierdzi. - Ma status drogi wojewódzkiej, ale absolutnie na to nie zasługuje. Jest wąska i wyboista, nie ma na niej oznakowania poziomego. Ponadto jest na niej wiele wzniesień, a niektórzy kierowcy zapominają o tym, wyprzedzają inne pojazdy i może dojść do tragedii. To dla mnie zupełnie niezrozumiałe, że nic się na tej drodze nie robi!

Chodzi o drogę wojewódzką nr 627, która prowadzi z Ostrołęki przez Ostrów Mazowiecką, Małkinię Górną, Kosów Lacki do Sokołowa Podlaskiego. Jeszcze kilka lat temu najgorszym jej odcinkiem był fragment z Małkini do Kosowa Lackiego. Po wybudowaniu nowego mostu na Bugu, Mazowiecki Zarząd Dróg Wojewódzkich poszedł za ciosem i wybudowano prowadzącą przez most zupełnie nową drogę do Kosowa.

Obecnie więc kilkunastokilometrowy odcinek z Ostrowi Mazowieckiej do Małkini Górnej nie ma już konkurencji. To na pewno najgorszy fragment tej drogi. Drogi bardzo ruchliwej, a na dodatek muszą tędy jeździć do Ostrowi mieszkańcy największej w powiecie gminy.

- Droga z Ostrowi Mazowieckiej do Małkini Górnej jest drogą o dużym natężeniu ruchu - mówi Marzena Laczkowska, rzeczniczka prasowa Komendy Powiatowej Policji w Ostrowi Mazowieckiej. - Żeby poprawić bezpieczeństwo i zmniejszyć liczbę wypadków, na tę trasę kierowane są patrole policji, które reagują w przypadku łamania przez kierowców przepisów ruchu drogowego.

Zniwelowali śmiertelną górkę

Jedyną inwestycją wykonaną na tym odcinku w ostatnich kilkunastu latach było zniwelowanie niebezpiecznej górki w Małkini Dolnej, połączone z wybudowaniem około kilometra porządnej nawierzchni. Ale ta inwestycja została wymuszona, bo na kilometrowym odcinku tej drogi w ciągu niespełna ośmiu lat poniosło śmierć siedem osób, w tym czworo mieszkańców Małkini Dolnej.

Ostatni śmiertelny wypadek miał miejsce w październiku 2013 roku. 57-letnia Barbara O. z Małkini Dolnej, jak co dzień wcześnie rano, wybierała się do pracy. Z domu wyszła parę minut po piątej, było jeszcze ciemno. Założyła na kurtkę kamizelkę odblaskową i wsiadła na rower, w którym włączyła światła. Po kilku minutach wjechała na drogę wojewódzką i skręciła w stronę Małkini Górnej. Tuż przed nią była niebezpieczna górka.

Do wypadku doszło, gdy rowerzystka pokonała wzniesienie. Kierujący samochodem dostawczym iveco 23-letni mężczyzna jechał w tę samą stronę, czyli też do Małkini Górnej. Przed górką nie miał szans zobaczyć, co jest za górką, bo taka była „uroda” tego wzniesienia. Gdy był na szczycie górki, powinien zobaczyć rowerzystkę w odblaskowej kamizelce. Jak potem powiedział, po wjechaniu na wzniesienie zmienił światła z drogowych na mijania, ponieważ z naprzeciwka jechał jakiś pojazd. Kiedy mijał się z nim, nie zauważył jadącej w tym samym kierunku co on rowerzystki i uderzył w nią samochodem. Barbara O. trafiła do szpitala, ale jej stan był tak ciężki, że wkrótce zmarła.

Można robić tylko po kawałku

Szanse na gruntowną modernizację feralnej drogi z Małkini do Ostrowi nigdy nie były duże, ale w ostatnich latach pojawił się dodatkowy problem. Za obszar chroniony przez wojewodę została uznana aleja sosnowa znajdująca się przy tej drodze. I teraz przedstawiciele Mazowieckiego Zarządu Dróg Wojewódzkich częściej niż kiedyś deklarują chęć gruntownego zmodernizowania tej drogi, ale bezradnie rozkładają ręce, bo wiązać to się musi z poszerzeniem pasa drogowego, a więc i ingerencją w chronioną prawem aleję sosnową. A na to nie ma zgody.

Tymczasem wciąż polepsza się stan dróg w powiecie ostrowskim i na tym tle wojewódzka droga do Małkini wypada coraz gorzej. Rada powiatu oraz rada gminy w Małkini uchwalają więc i wysyłają do wojewódzkich decydentów co jakiś czas coraz bardziej stanowcze stanowiska w tej sprawie. Oczywiście, bez skutku.

Dopóki jest problem z aleją sosnową, nie ma mowy o gruntownej modernizacji całego odcinka drogi. Pozostaje robienie jej po kawałku, bo zgodnie z przepisami, przy modernizowaniu krótkich odcinków dróg (do 1 km) nie jest wymagana opinia środowiskowa. I w ten właśnie sposób w tym roku ma być modernizowany około kilometrowy odcinek w Błędnicy. W planach jest także modernizacja niespełna kilometra ulicy Nurskiej w Małkini, która jest fragmentem innej drogi wojewódzkiej - nr 694.

Sprawa dróg wojewódzkich, zwłaszcza odcinka do Ostrowi, budzi więc coraz większe emocje. W Małkini nie ma sesji rady gminy, na której by o tym nie mówiono. Na kwietniowej sesji radny Zdzisław Biszewski zasugerował, aby spróbować zakwestionować zarządzenie wojewody uznające aleję sosnową za obszar chroniony, bo - jego zdaniem - część tych drzew jest chora.

Jeśli gmina to zrobi, a służby wojewody uwzględnią wniosek, może to otworzyć drogę do bardzo oczekiwanej inwestycji. Jeśli nie, droga w jako takim stanie będzie gotowa za kilkanaście lat, bo zbudują ją po kawałku…

Będzie bezpieczniej na przejeździe

Mamy jednak także dobrą informację dotyczącą tej drogi. Chodzi o skrzyżowanie dróg wojewódzkich w Małkini Górnej, którego częścią jest strzeżony przejazd kolejowy. I o tym też mówił nasz czytelnik:

- Przed wybudowaniem mostu na Bugu pierwszeństwo przejazdu na tym skrzyżowaniu miała droga z Ostrowi Mazowieckiej przez Małkinię do Nura i nie było wtedy żadnego problemu, bo tak właśnie jeździ najwięcej pojazdów. Od kilku lat jest jednak tak, że przejeżdżający przez tory od strony Ostrowi muszą nieraz stać na torach, bo tworzy się korek i samochody czekają przed znakiem oznaczającym drogę z pierwszeństwem przejazdu. To bardzo niebezpieczne rozwiązanie, bo w tym czasie może nadjechać pociąg i trzeba będzie zamknąć rogatki. Czy musimy czekać na tragedię?

W tej sprawie podobne zdanie ma także ostrowska policja.

- Przy obecnej organizacji ruchu, gdy na przejeździe kolejowym w Małkini opuszczone są zapory, tworzą się zatory zarówno od strony Ostrowi Mazowieckiej, jak i Małkini Górnej - mówi Marzena Laczkowska, rzeczniczka ostrowskiej policji. - Taki zator przy obecnej organizacji ruchu likwiduje się bardzo wolno ze względu na podporządkowanie drogi od strony ulicy Ostrowskiej w Małkini. Taka sytuacja jest niebezpieczna i była także wielokrotnie zaznaczana przez mieszkańców jako „zła organizacja ruchu” na Krajowej Mapie Zagrożeń Bezpieczeństwa.

O tym, że to jest złe rozwiązanie, świadczą też statystyki. W pobliżu przejazdu kolejowego w Małkini od stycznia 2016 roku do 28 maja tego roku policja odnotowała 10 kolizji i wypadek drogowy w którym została ranna jedna osoba.

Dlatego też Komisariat Policji w Małkini Górnej za pośrednictwem Wydziału Ruchu Drogowego KPP w Ostrowi Mazowieckiej wystąpił z wnioskiem do Mazowieckiego Zarządu Dróg Wojewódzkich o zmianę organizacji ruchu w okolicach tego przejazdu kolejowego.

- W styczniu tego roku otrzymaliśmy odpowiedź, że Mazowiecki Zarząd Dróg Wojewódzkich po dokonaniu lustracji tego odcinka stwierdził zasadność zmiany organizacji ruchu, nie określono jednak kiedy miałoby to nastąpić - mówi Marzena Laczkowska.

Sprawa jest już bardziej zaawansowana, o czym dowiedzieliśmy się w Mazowieckim Zarządzie Dróg Wojewódzkich.
- Jeśli chodzi o organizację ruchu na skrzyżowaniu dróg wojewódzkich nr 627 i 694 w Małkini Górnej, to aktualnie Departament Nieruchomości i Infrastruktury Urzędu Marszałkowskiego opracowuje zmianę stałej organizacji ruchu na tym skrzyżowaniu mającą na celu przywrócenie pierwszeństwa drodze wojewódzkiej nr 694 - poinformowała nas Monika Burdon, rzeczniczka prasowa Mazowieckiego Zarządu Dróg Wojewódzkich.

Rzeczniczka nie jest w stanie określić, kiedy konkretnie to nastąpi, ale sądzimy, że jest to kwestia najbliższych miesięcy. I to jest bardzo dobra informacja dla kierowców, przede wszystkim dla mieszkańców Małkini Górnej i okolic.

Mieczysław Bubrzycki

Pracuję w Tygodniku od 38 lat. Wciąż zajmuję się sprawami lokalnymi, ostatnio - od kilkunastu lat - jestem redaktorem Tygodnika w Ostrowi, ukazującego się w powiecie ostrowskim. Wcześniej w redakcji zajmowałem różne funkcje, byłem m.in. sekretarzem redakcji, kierownikiem działu, teraz jestem redaktorem. Zawsze jednak byłem praktykującym dziennikarzem. I niech tak już pozostanie do mojej niedalekiej emerytury.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.