Znany jest już termin przeprowadzki kupców z miejskiego targowiska na tymczasowe, nieopodal obecnego, po drugiej stronie ul. Dworcowej. Odbędzie się nieco później niż planowano. Władze miasta porozumiały się w tej sprawie z handlowcami, którym zależało na tym, by klienci mogli jeszcze zrobić zakupy przed listopadowym świętem. Dlatego też przenosiny – jak podaje rzecznik ratusza – mają odbyć się własnym sumptem handlujących w terminie od 3 do 10 listopada. Nieco dłużej, bo do końca roku będzie prowadzony handel przy pasie drogowym ul. Dworcowej.
Wkrótce będą tu wykopy
A już 12 listopada Miejskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej powinno rozpocząć prace związane z przebudową sieci cieplnej na terenie „starego” targowiska. Przypomnijmy, ma tu powstać nowa hala targowa o wymiarach 98,5 na 27 m na 80 boksów oraz zadaszona część targowiska o wymiarach 73 na 28 m. Miasto wkrótce ogłosi przetarg na jej wykonanie, do grudnia powinna być już wyłoniona firma, która wybuduje halę.
Inwestycja, której koszt szacowany jest na 8 mln 250 tys. zł ma zakończyć się jesienią przyszłego roku. Do tej pory jednak kupców czeka prawdziwa gehenna.
– Na tymczasowym targowisku nie ma nawet prądu, nie ma utwardzonego podłoża, będzie znów robić się błoto – narzekają kupcy, z którymi wczoraj rozmawialiśmy na targowicy.
Ale największe ich oburzenie budzi fakt, że swą działalność będą musieli prowadzić w niezwykłej ciasnocie.
Powierzchnia tymczasowego targowiska to tylko 60 proc. obecnego.
Ubędzie im metrów
Od początku było wiadomo, że nie wszyscy z ok. stu handlowców z dotychczasowego targowiska pomieszczą się na tymczasowym. A ci, którzy mieli do tej pory dość miejsca, by wystawić towar (np. ubrania) i dodatkowo zapewnić klientom przebieralnie, teraz zastanawiają się, jak w ogóle będą funkcjonować na tak małej przestrzeni.
– Ja obecnie mam 70 m kw. powierzchni, na tymczasowym targowisku nie zmieszczę nawet przymierzalni – mówi właściciel stoiska z ubraniami.
Kupcy, niezależnie od tego jak duże mają obecnie stoiska, dostaną bowiem przydziały po 4 albo 8 metrów długości w ciągu handlowym. Jak w takim „kantorku” da się w ogóle handlować? – pytają. Najlepszym rozwiązaniem byłoby proporcjonalne podzielenie targowiska tymczasowego. Jeśli ktoś przez tyle lat miał duże stoisko, teraz też powinien dostać więcej miejsca.
– A tak osoba, która miała stoisko długości pięciu metrów i ktoś, kto miał 20-metrowe, dostaną po cztery metry. To niesprawiedliwe – tłumaczy jeden z handlujących.
Kupcy są załamani. I tak z handlu ciężko teraz w ogóle wyżyć. Część obecnych stoisk już stoi pusta.
– Ludzie porezygnowali. Ci, którzy dorabiali sobie do emerytury, nie chcą się już bawić w jakieś przeprowadzki – tłumaczą handlowcy.
Ale dla wielu praca na targowisku to jedyne źródło utrzymania. Oni z niepokojem patrzą w przyszłość. I chodzi nie tylko o przetrwanie czasu budowy nowej hali. Kupcy boją się, czy w wyniku przetargu dostaną w niej miejsce i jak wysokie będą tam opłaty. Wiceprezydent Beniamin Dobosz zapowiada jednak, że targowisko będzie wspierało rozwój małej przedsiębiorczości rodzinnej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?