Wrak Race to wyścigi aut o wartości nieprzekraczającej tysiąca złotych. Rozgrywane są w kilku kategoriach. Nieodłączną częścią imprezy jest też tzw. wyścig śmierci - auta pokonują tyle okrążeń, aż w wyścigu zostanie jedno - i to jest zwycięzca.
Przy hondzie spotykamy ekipę z Ostrowi Mazowieckiej. Naprawiają przegub, uszkodzony w niedawnym wyścigu. Robią to szybko, bo wkrótce czeka ich kolejny start.
W wyścigach wraków startują od czterech lat - Marek Kulesza, Jacek Kurzawa, Krzysztof Piórkowski. Pierwszy raz był z nimi Piotr Pazik.
- W ciągu roku startujemy zazwyczaj osiem razy - mówi Jacek Kurzawa. - Jak czas pozwala pakujemy hondy na lawety i jedziemy.
Co im to daje?
- Można się trochę odstresować - podkreśla Marek Kulesza.
A czy bywa niebezpiecznie?
- Nie, bo tu nie ma zbyt dużych prędkości, a poza tym każdy o siebie dba, każdy na siebie uważa - zaznacza Jacek Kurzawa.
Przy aucie z tablicą rejestracyjną PRĘDKI stoją kierowcy z Barczewa, woj. warmińsko-mazurskie - Krzysztof Sipta i Radosław Matusiak. Dla nich to także czwarty sezon wyścigów.
Tym razem PRĘDKI TEAM reprezentowały dwa samochody, bywa że do wyścigu staje siedem.
- Bierzemy udział w zawodach organizowanych do 150 km od naszego miejsca zamieszkania. Wiadomo, to się wiąże z kosztami - mówi Krzysztof Sipta.
Co sprawiło, że zaczęli startować w tego typu zawodach?
- Na ulicach nie wolno się ścigać, można się za to zrealizować na takim torze - mówi Radosław Matusiak.
Jak mówią, dla nich w wyścigach wraków nie liczą się puchary i nagrody.
- Ważniejsza jest frajda z jazdy - zaznacza Radosław Matusiak.
- Wystartować i dojechać - dodaje Krzysztof Sipta. - Zabawa, zabawa i jeszcze raz zabawa!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?