Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarze w Rosji nie mają czym leczyć. Brakuje leków i sprzętu. Działają sankcje krajów zachodnich na Rosję

Andrzej Pisalnik
Andrzej Pisalnik
Moskwa. Jedna z ulicy stolicy Rosji.
Moskwa. Jedna z ulicy stolicy Rosji. AP/Associated Press/East News
Rosyjska służba zdrowia, borykająca się z problemem importu leków, otrzymała kolejny cios – media donoszą, że zagrożona jest produkcja leków także w samej Rosji.

O problemach rosyjskiego przemysłu farmaceutycznego pisze w środę dziennik „Kommiersant”. Według gazety zachodni producenci kolumn chromatograficznych (sprzęt bez którego nie jest możliwe przygotowanie leków według nowej receptury i kontrola jakości preparatów już produkowanych - red. ) przerwali ich dostawy producentom lekarstw w Rosji.

Jak informuje „Kommiersant” wśród firm, odmawiających współpracy z Rosją z powodu nałożonych na ten kraj sankcji, są amerykańscy i europejscy potentaci branży, między innymi Agilent Technologies, Waters oraz Phenomenex.

Import równoległy jest kosztowny i opóźniony

Dystrybutorzy produkcji wymienionych firm próbują znaleźć możliwości dostarczenia niezbędnego farmaceutom sprzętu okrężną drogą, między innymi z wykorzystaniem nielegalnej w większości krajów, ale dozwolonej przez rząd Rosji, metody tak zwanego równoległego importu.

Import równoległy to piracka metoda sprowadzania do kraju produktów, przeznaczonych przez producenta do realizacji w innych krajach. Poza tym, że jest to sposób wadliwy pod względem prawnym, oznacza też wyższą cenę na dostarczane produkty i bardziej złożoną logistykę, która powoduje znaczne wydłużenie terminów dostaw.

Pięta achillesowa rosyjskiej gospodarki

Specjalista agencji analitycznej Total Research Nikołaj Wawiłow przypomina, że presja sankcji, nakładanych przez Zachód na Rosję najpierw za aneksję Krymu i wspieranie separatystów w Donbasie, a ostatnio także za brutalną inwazję zbrojną na Ukrainę, ma już ośmioletnią historię. Wobec tego odpowiednie służby rosyjskie musiały przygotować się na takie sytuacje, jak ta, grożąca załamaniem się rosyjskiego przemysłu farmaceutycznego.

Po rozpoczęciu z inicjatywy Putina rosyjskiej inwazji na Ukrainę Rosję opuściły setki zagranicznych firm, w tym dbający o reputację producenci znanych marek światowych z różnych dziedzin.

Firmy farmaceutyczne, kierujące się względami humanitarnymi, odmawiają współpracy swoim rosyjskim partnerom rzadziej. Zły klimat do prowadzenia interesów w Rosji w branży farmaceutycznej powoduje jednak znaczny wzrost cen na importowane lekarstwa, i ich deficyt, wywołany tym, że pacjenci, uzależnieni od niektórych preparatów, zaczęli skupować je w hurtowych ilościach na zapas.

Według rosyjskiego znawcy branży farmaceutycznej Antona Gopki uzależnienie Rosji od importu lekarstw jest po prostu krytyczne.

- Sama Rosja produkuje mniej niż połowę leków wykorzystywanych w medycynie, a i te są najczęściej produkowane na bazie substancji, pochodzących z importu. Zależność Rosji od importu leków i substancji, niezbędnych do ich produkcji, stanowi 80 – 90 procent – zaznacza ekspert, uważając branże farmaceutyczną za piętę achillesową całej rosyjskie gospodarki.

Embargiem po zdrowiu współobywateli

Zabezpieczeniu Rosji w niezbędne jej mieszkańcom lekarstwa najczęściej przeszkadzają jednak nie sankcje zachodnie, lecz polityka rosyjskiego rządu.

W roku 2014, po wprowadzeniu przez Zachód pierwszych sankcji przeciwko Rosji, Kreml odpowiedział obszernymi kontr sankcjami, czyli wydał zakaz importu do Rosji szerokiego wykazu produktów żywności oraz innych. Embargo objęło częściowo także importowane lekarstwa, których odpowiedników w samym kraju zwyczajnie nie było. Rosyjscy eksperci określali wówczas wprowadzone przez rząd embargo na leki „ masową eutanazją”.

Kolejnym ruchem rosyjskich władz, powodującym deficyt leków niezbędnych niektórym grupom pacjentów jest narzucanie aptekom tak zwanej prospołecznej polityki cenowej, zmuszającej sprzedawców do handlowania drogimi lekarstwami po sztucznie zaniżonych wskutek czego aptekarze rezygnują z zakupu droższych specyfików, których brak w aptekach powoduje cierpienia również tych chorych, których stać na kupowanie drogich leków.

5-10 lat zacofania rosyjskiej onkologii

Rosyjscy pacjenci i lekarze coraz częściej czują się bezradni nie tylko wobec wobec braku dostaw potrzebnych lekarstw. W ostatnich dniach na alarm zaczęli bić rosyjscy onkolodzy, skarżący się na brak dostaw komponentów, wykorzystywanych do leczenia chorych za pomocą sprzętu, produkowanego z wykorzystaniem technologii, niedostępnych rosyjskiemu przemysłowi.

- Rosja zrobiła nie jeden, lecz trzy kroki do tyłu. Cofnięto nas o 5-10 lat – poskarżył się portalowi NEWS.ru Paweł Trachtman, szef wydziału w moskiewskim Federalnym Centrum Dziecięcej Hematologii, Onkologii i Immunologii. Według niego Rosja przestała sprowadzać nie tylko współczesny sprzęt medyczny, lecz nawet wymienne zużywane elementy w sprzęcie, już wykorzystywanym.

Według specjalisty chodzi, na przykład, o leczenie raka z wykorzystaniem brachyterapii. Powód - brak dostaw źródeł promieniotwórczych, stosowanych w sprzęcie, przeznaczonym do kuracji metodą brachyterapii.

Kolejnym problemem rosyjskich onkologów jest brak komponentów czyszczących , niezbędnych do transplantacji szpiku kostnego od dawcy. Producentem tych komponentów jest globalny koncern Miltenyi Biotec.

- Bez tych komponentów metoda transplantacji szpiku okazuje się dla nas niedostępna - mówi NEWS.ru rosyjski onkolog, zastrzegający anonimowość ze względu na problemy, które może mieć za ujawnienie specyfiki problemów, z którymi mają do czynienia jego koledzy w Rosji.

Lekarz przekonuje, że jeżeli sytuacja z zabezpieczeniem szpitali i pacjentów w niezbędny sprzęt oraz lekarstwa nie ulegnie w Rosji poprawie, to w kraju znacznie się pogorszy statystyka śmiertelności i gwałtownie wzrośnie liczba ludzi, żyjących w męczarniach z uwagi na brak potrzebnych im preparatów medycznych.

Z żelazkiem przy kikucie

Jak pisze rosyjska opozycyjna „Nowaja Gazeta. Europa” skutkiem pokłócenia się Kremla z cywilizowanym światem stało się to, że rosyjską medycynę „wykluczono ze światowego obiegu informacji branżowej oraz wyproszono z e światowych medycznych centrów edukacyjnych”.

„Trudno sobie wyobrazić bowiem zaproszenie w roku 1942 niemieckiego zbrodniarza wojennego doktora Josefa Mengele na międzynarodowy kongres, poświęcony transfuzji krwi. Który z uniwersytetów chciałby się na zawsze w ten sposób ubrudzić ” – tak tłumaczą współczesną sytuację rosyjskich lekarzy dziennikarze opozycyjnej witryny novayagazeta.eu.

Dodają, iż rosyjscy transplantolodzy mogą obecnie prowadzić dyskusje naukowe jedynie ze swoimi irańskimi oraz północnokoreańskimi kolegami.

Od dostaw z USA i Niemiec uzależnieni są także rosyjscy pacjenci, potrzebujący wszczepienia protezy stawu biodrowego, czy protezy kolana.

- W Rosji nie ma więcej wszczepiania protez – skomentował w rozmowie z novayagazeta.eu. sytuację z ich dostawami moskiewski chirurg ortopeda, dodając kąśliwie, że „zakłady produkcji czołgów, protez nie produkują” i wkrótce na ulicach rosyjskich miast będzie pełno inwalidów wojny na Ukrainie, doczepiających do kikutów żelazka, samowary i inne surogaty protez, jak robili to masowo po II wojnie światowej beznodzy sowieccy weterani.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Lekarze w Rosji nie mają czym leczyć. Brakuje leków i sprzętu. Działają sankcje krajów zachodnich na Rosję - Portal i.pl

Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki