Polski oddział został wówczas rozbity, zginęło kilkudziesięciu żołnierzy, ale większości udało się wydostać z niemieckiego okrążenia. Kilkunastu wziętych do niewoli akowców Niemcy rozstrzelali, a w odwecie za poniesione w walkach straty, 2 września w pobliskim Lipniaku Majoracie wymordowali ok. 450 osób.
Tak jak co roku obchody rocznicy bitwy rozpoczęły się 31 sierpnia Mszą św. w kościele Wniebowzięcia NMP z udziałem nielicznych już jej uczestników, delegacji i pocztów sztandarowych organizacji kombatanckich, żołnierzy z Komorowa, młodzieży szkolnej, harcerzy z 29 drużyny "Pogodni" oraz władz samorządowych powiatu, miasta i gmin Ostrowi oraz Wąsewa. Na cmentarzu parafialnym przy wspólnej mogile poległych partyzantów, pomniku-mauzoleum "Córkom i Synom Ziemi Ostrowskiej... " oraz symbolicznych grobach żołnierzy AK i WiN zamordowanych przez UB, odmówiono modlitwy i złożono wiązanki kwiatów. Dalsza część uroczystości odbyła się przy pomniku wzniesionym na miejscu walk z sierpnia 1944 roku.
- Jak tu się wszystko zmieniło. Ten las wyglądał wtedy zupełnie inaczej - dzielił się pierwszymi wrażeniami uczestnik walk Józef Zaczkowski ps. "Bury", gdy autokar wiozący uczestników uroczystości zagłębił się w leśne ostępy. Ostatni raz pan Józef był w tych stronach 61 lat temu. Do tamtych wspomnień wraca bardzo niechętnie, gdyż jak mówi, przeżył tylko cudem. - Zostałem wzięty do niewoli wraz z grupą kolegów rankiem 30 sierpnia gdy usiłowaliśmy wydostać się z okrążenia. Niemiecki oficer kazał nas rozstrzelać, ale drugi sprzeciwił się i zażądał aby odprowadzono nas do dowództwa stacjonującego w dworze w Jemielistem.
Tam głodnych i przemoczonych wepchnięto ich do śmierdzącego chlewa. Niebawem trzech jeńców Niemcy wyprowadzili, a po chwili rozległa się seria z broni maszynowej. Teraz spodziewali się już tylko najgorszego. Uspokoili się nieco po informacji od jednego z dworskich pracowników - nie rozwalili ich. Wkrótce wszyscy stanęli przed obliczem niemieckiego generała. - Powiedział on do nas "pozdychacie jak psy w obozie koncentracyjnym". Zaraz też wywieźli nas do Goworowa, gdzie dostaliśmy po kawałku chleba i kawę, a stamtąd po ponadtygodniowym transporcie koleją trafiliśmy do obozu w Altengrabow i dalej do Fallingbostel, skąd siedmiu z nas uciekło i dotarło do II Korpusu gen. Andersa. Ja trafiłem do 3 Dywizji Strzelców Karpackich. Do kraju wróciłem dopiero w 1947 roku.
Wśród pięknego sosnowego lasu, który przed 61 laty rozbrzmiewał hukiem wystrzałów, jękiem rannych, polskimi i niemieckimi komendami, przebiegła ostatnia część uroczystości. Po przemówieniach Wiesława Wiśniewskiego (prezes Koła Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej w Ostrowi), prezesów Okręgów ŚZŻAK z Ostrołęki i Warszawy-Wschód oraz burmistrza Ostrowi Mieczysława Szymalskiego, a także wysłuchaniu wiersza "Wierzę w Ciebie Polsko" w wykonaniu Elżbiety Pałki, u podnóża partyzanckiego pomnika złożono wieńce i wiązanki kwiatów, zapłonęły znicze. A potem przy tradycyjnej żołnierskiej grochówce, jak co roku potoczyły się wspomnienia i opowieści. I tylko z każdym rokiem przybywa słuchających, a ubywa opowiadających..
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?